Kafej

Co do zębów, to uważam, że Cesarzowa po prostu nie chce i nawet nie widzi tej potrzeby. Ma totalnie inną estetykę i priorytety, a do tego jeszcze dołożyć jej rynsztokowy język i mamy komplet wizwrunku prostej baby co przez chwilę dobrze zarabia i „wam pokaże!”. Ona nawet jak ma kasę (jakby zebrać te bezsensowne wydatki na rzeczy, marki, sprzęty, których nawet nie używała/-li, to leczenie ortodontyczne i stomatologię estetyczną pokryłoby z nawiązką 3x. Tylko to nigdy nie było na liście jej priorytetów: dla niej liczy się połysk, tania kontrowersja, kicz i brzydota. Czuje się jak trendsetterka, te jej „przełamania” typu futrzate kapcie latem albo i nawet stare stylówki z początku kanału, LOL. Jest tandetna, pstrokata, a od niedawna rowniez wulgarna. Nie doczekamy się u niej klasycznej szafy z ładnymi rzeczami (nawet rôwnie drogimi jak jej okularki) ale bez cętek, napisów, czy logo. Nie zobaczymy jej w klapkach Hermesa, jasnych dobrze dopasowanych jeansach i lnianej, śnieżnobiałej koszuli, delikatnej biżuterii, z rozświetlonym makeupem, ułożonymi włosami. Nie wsiądzie na ładny rower, nie będzie jeździć czystym drogim autem. U niej zawsze będzie coś zgrzytać, zawsze będzie kiczowato i przaśnie, a im grubsza się staje, tym bardziej te wszystkie ozdoby i gadżety wyglądajà na niej jak przebranie.

U niej w ogóle pieniądz jest wysoko w hierarchii wartości. Tzn. na każdy zarzut, hejt lub krytykę ma jedną odpowiedź w stylu: ale przynajmniej ja mam pieniądze, a wy nie i to ja zarabiam na was dużo! Tak jakby to kasowało wszystkie wady czy niepowodzenia. Dziwny tok myślenia.

Nie, właśnie zaskoczyła mnie, że nie wzięła psa i sama przyznała, że to nie jest dobry pomysł… za to wspomniala, że sami organizatorzy mowili, że MOŻNA z psami (co ostatecznie nie jest prawdą, bo na stronie wydarzenia wyraźnie napisali, że proszą o pozostawienie psów w domu).

O tyle dobrze, że nie wzięła Loli ze sobą i miała tu rozsądną refleksję. Zawsze mi szkoda psów zabieranych nawet na jakieś miejskie wydarzenia, plenerowe koncerty, parady, protesty…

Oglądam właśnie co ze sobą wzięła. Kilka balsamów i kremów oraz oliwka do nawilżania niedomytego na festiwalowym szybkim prysznicu ciała, tarka do pięt (wtf?), kolejny krem… no niemożliwa jest ta Cesarzowa. Rozumiem weekend spa w dobrym hotelu, gdzie jest czas i warunki na dbanie o skórę, człowiek leży w białej pościeli i pachnie. Ale tyle mazideł na festiwal, na dodatek w duchu eko, bio, energii i tańca przy świetle księżyca? No jakos mi to po prostu nie pasuje. Ja pewnie wzięłabym tylko coś uniwersalnego do mycia 5w1 i 1x krem do nawilżenia twarzy, minimum makeup dla komfortu (bo warunki polowe, więc demakijaż to kłopot) oraz mocniejszy spf bo festiwal dzień/noc i można się niechcący spalić. Ona to wszędzie jest na opak. Na Mazurach w chatce jak pańcia w dwa palce brała drewno na opał, w restauracji w Wiedniu z torbą na stole jak turystka z prowincji pouczała o serwetkach, a na festiwalu pod chmurką balsam z brokatem, wieloetapowe nawilżanie i tarka do pięt.

Co do nazwiska, to sama autorka nawet nie widniała na okładce, jedynie jej ówczesny pseudonim, teraz już zniknął dopisek Makeup. Ta ksiàżka była jedną z kilku, które wówczas wydawały inne youtuberki. W Polsce w tamtym czasie sukcesem była książka Radzki i RLM (pierwsza, bo druga już słabiej). Więc Joanna też chciała… ale nie był to taki boom jak na tamte.

Moim zdaniem to tam już jest jakiś kryzys, finansowy i psychiczny. Upadła nisko, jakieś lajwy z Madlen itp. Wstyd, szybko się rozsypało to udawane bogactwo. Ktokolwiek w to wierzył chyba teraz nie ma wątpliwości, że to był pic na wodę.

Kiedyś oglądałam, ale od kilku lat to już nie dla mnie, straszne nudy, taka przaśna cześka, na dodatek zaczęła mówić w taki „poplątany” sposób jak jej koleżanka Ewa, Ktoś tu dobrze napisał, jakby sztucznie pobudzona, przejęzycza się oj oj jaka ja jestem rozkojarzona. Jednego zdania nie złoży bez tej hihi pomyłki… Nudny content, raczej dla bezrobotnych babeczek: okazje z action, dealz, pepco, jade po córkę. Przegląd tanich perełek z jakiegos tam sklepu… Ja juz sobie poszłam z jej kanału dosc dawno.

Zdziwiłam się, jak wygląda obecnie i jak sie zachowuje. Stare porzekadło znów sie sprawdziło: pycha kroczy przed upadkiem.

Jest na Instagramie, jako eliza_u….. (nazwisko) Nadal sporo podróżuje, ale już w mniej offroadowym stylu

Cześć Dziewczyny jestem tu nowa, ale zaglądam co jakiś czas, widzę, że temat żył już długo, że znacie się i kojarzycie swoje historie itp. Mam nadzieję, że mogę tu na chwilę przycupnąć… Właściwie to mam więcej pytań, bo sama dziecka jeszcze nie mam, a w moim realnym otoczeniu nie mam z kim o tym pogadać, a Wy macie większe rodziny, koleźanki, jakoś ten temat dzieci w waszym otoczeniu jest… u mnie same single albo pary w wieku 45+. Chciałabym podpytać Was o to, w jakim wieku się staracie/starałyście, jak Wasze znajome, nawet takie dalsze typu sąsiadki, czy nawet osoby nieznajome, czy z pracy… czy znacie jakieś udane ciąże u znajomych po 30tce? Po 35tce? czy raczej same młodsze kobiety…

Kasia, ja rozumiem, że nie jesteś osobą, która chce i umie postawic na swoim, ale… co jeszcze musi się wydarzyć, żebyś zobaczyła, że nikt oprócz dzieci (teź trochę pogubionych w tych przepychankach „gdzie iść”) Cię nie szanuje?! Pojechaliście razem, jest 3:1, oni są zgodni, tylko Ty jedna chcesz odwrotnie. I JA CIĘ ROZUMIEM, ale to sytuacja przegrana. Ten urlop spędzisz na ich zasadach, bo chyba widzisz, że sama nic nie zdziałasz. Dostosuj się, bo zmarnujesz resztę wyjazdu na zastanawianie się co zrobić, jak powiedzieć, kiedy wejść na piętro…. by nikogo nie obrazić, a i tak nie dogodzisz. Odpuść. Do powrotu jesteś skazana na taką wspólną sytuację albo tę samą wspólną sytuację tylko z awanturą co 2 godziny. NATOMIAST: nie wyobrażam sobie spędzać wakacji w taki sposób, w takim towarzystwie i z takim facetem, który przy rodzicach robi z Ciebie sama widzisz kogo. Sytuacja jest toksyczna i do naprostowania po powrocie. Pracujesz i tak samo czekasz na urlop, wypoczynek należy Ci się tak samo jak wszystkim. A Ty zamiast się relaksować, martwisz się jak nie podpaść. To także Twoje wakacje i masz prawo czuć się rozczarowana spędzaniem ich tylko pod dyktando jednej strony. Twój Mąż musi poznać granice, bo wygląda na to, że zachowuje się wobec Ciebie nie w porządku. Delikatnie mówiąc. Teściowie na wakacjach nie są Wam do niczego potrzebni.

Szusz, bo z niewiedzy (chcę wierzyć, że to tylko to) szkodzi staremu psu, karmiąc go stekami i kąskami z fast foodów, ubierając w kubraczki i naraża na kleszcze puszczając go w wysokie trawy bardziej, niż to konieczne podczas zwykłych spacerów. Dokarmia i wabi resztkami z grilla oraz kośćmi i owocami na swoją posesję też dzikie zwierzęta. Tak mówiła przynajmniej w jednym z niedawnych filmów moim zdaniem to nie jest dobre

BeataM, Suzy life - droższe ciuchy, Massimo Dutti, Zara i wzwyż.

Nie obwiniaj się, jeszcze nic złego sie nie stało. Wnioskuję, że jesteś osobą młodą, która jeszcze nie wyszła z domu i jest, „na dorobku”. Moja rada, chociaż się nie znamy, więc nie wiem jaką jesteś osobą i jakie masz możliwości, ale to rada uniwersalna: nie inwestuj wszystkiego co masz w coś, co nie ma przyszłości lub nie rokuje dobrze. Twoje poświęcenie nic nie zmieni i za kilka lat nikt Ci nie podziękuje. Gorzka refleksja, ale kasy teź Ci nikt nie odda, bo rozchodzi się ona teraz na rzeczy drobne, bieżàce...ktorych się nie liczy, łatwo przeoczyć. Na spokojnie pomyśl, policz, oszacuj swoje możliwosci i co zyskasz a co stracisz. Z tego co piszesz, nie wyciągasz z tego związku żadnych korzyści: ani nie jest Ci fajnie (uczuciowo), ani wygodnie (finansowo).

Wciągnęłam się w ten wątek jak w serial. Aż niewiarygodne, że Autorko w takim układzie żyjesz. Matka Twojego chłopaka nie ponosi tu żadnej winy. Ma dwa mieszkania, może mieć i 4, jeśli chce i może spłacać, i nie musi się nimi dzielić, podnajmować, udostępniać synowi i Tobie. Postawa faceta za to jest nie do zaakceptowania. Nie widzisz, że on doi Cię z kasy, którą bezpowrotnie tracisz na jego utrzymanie?! Podstawowe rzeczy też kosztują, w skali roku się zbierze ładna suma, nawet jeśli kupujesz mu pasztet i pompowane kajzerki z biedry. A to są dokładnie te pieniadze, za ktore powinien sie moc utrzymać, a wkłada je w „nie wasze” mieszkanie. A teraz zadanie domowe: kartka, ołówek i licz ile kasy miesięcznie wydałaś na misiaczka i jaki to procent Twoich przyszlych oszczednosci na wlasne mieszkanie, czy inne wydatki.

Moja przyszła po prostu uszkodzona, odkleiło się co nie co ( w tej części co siedzą w niej cienie), można było podnieść tę część z otworami na cienie, a do tego była jakby z jednej strony uderzona lub przyciśnięta do ściany, bo miała wbity narożnik cały. I to jeszcze z czasów jak nie było outletu... no widocznie nie sprawdzili co wysyłają. Zwrot kasy szybki i bezproblemowy. Właśnie to co mnie powstrzymuje przed kolejnym zamówieniem to takie jakościowe wpadki oraz wszechobecna drobina lub mocny połysk. Przejrzałam teraz sklep, chyba wracam do tego samego cienia MAC albo sobie zafunduję na nowy rok jakąś czwórkę Diora czy pojedynczy Chanel.

Wybaczcie spamik, ale już nie moge edytować - w GS podoba mi się kolorystyka 9tki: Kosmiczne pieczarki, ale nie siedzę w tych wymyślnych formułach: ultraperły i perły są bezdrobinkowe? (Nie podoba mi się błysk jak w turbopigmentach).

Czekam na trend na rozświetlanie uszu albo różowe czubki nosa - wszystkie pójdą jak muchy do lepu, nieważne czy to ładne, czy nie. p.s. Po wtopie z Bohemą (czaiłam się na nią wieki, jak wróciła na sklep to zamówiłam i musiałam reklamować ze względu na „liczne wady” nazwijmy to dyplomatycznie) - myślę, czy nie dać marce GS drugiej szansy i nie zamówić jakiejś 9 lub jakiejś całej matowej? A może lepiej złożyć sobie samej czwórkę? (Mam taką pustą paletkę KOBO 4x wkłady). Polecacie pojedyncze maty z GS? I czy mają tam takie coś jak perła, ale bez ani jednej mikro drobinki nawet? Zależy mi na takim cieniu jak MAC Satin Taupe, to był mój ulubieniec, wymazany do zera. Chłodny, perłowy, bezdrobinkowy brąz, przyciemniający powiekę.

No, zgodzę się co do Ady także. Jej przemiana idzie w stronę woskowej figury. Wszystko gładkie, jędrne, nabrzmiałe i wypełnione - zaczyna wyglądać jak lalka. Dla mnie to już za dużo...

Tak, potwierdzam. Mam Velvet Teddy i on idzie jednak w stronę brązu lekko, Pillow Talk u mnie wygląda bardzo różowo. Mam ciemniejszą, żółtą cerę i u mnie Teddy nawet lekko różowy się wydaje, jeśli go z niczym nie porównywać No ale z tej dwójki zdecydowanie Teddy jest nieco bardziej w brąz a Pillow róż.

To już kolejne powiększanie wjechało? oludzie. po co to? I tak miała duże usta i taki trochę „rybi pyszczek” naturalnie. Opuchlizna zejdzie, owszem, ale powiększenie będzie widoczne (też po to się je robi). ech...

Na stories Hanny jakaś kolorowa kosmiczna paleta... kolejna? Nawet drogeryjne marki tyle tego nie wypuszczają. Opakowanie białe, holo literki, jakbym miała 17lat, to taka paletka by mnie ucieszyła, jako zabawka, cacko w kosmetyczce... Chyba nie dla mnie estetyka GS, po prostu... Nie hejtuję, ale i nie kupuję

Na moje oko, to trochę powiekszyła. I zrobiła zęby, licówki na górze (jaśniejsze niż dół LOL). Widać to dokładnie, zwłaszcza jak się wyłączy głos i ogląda sam makeup (słuchać jej nie dam rady..., a czasem testuje coś, co chcę zamówić online, więc patrzę na swatche i kolor na jej twarzy).

Warto, palety ABH są genialne moim zdaniem jeśli lubisz błyski to Sultry jest super. Ja teraz na nowo cieszę się Soft Glam, której latem nie używałam, bo ciepło i home office.