Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ciężka Nutka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    431
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Ciężka Nutka


  1. On wiecznie musi zwalać na innych bo gdyby przyznał, że to w nim jest problem to musiałby nad sobą popracować. 

    tymczasem ludzie mają znajomych, partnerów, organizują wypady na wakacje/koncerty/piwo na polance, a ten siedzi na forum i narzeka, że nikt go nie lubi

    • Thanks 1

  2. Przed chwilą, sylwik97 napisał:

    No właśnie wychodzi na to, że myślimy podobnie i mamy praktycznie takie same potrzeby. Zdaję sobie sprawę, że ma doświadczenie i posiada spory bagaż chociażby w postaci 6 lat młodszej ode mnie córki... Ale oboje wiemy w co się pakujemy i planujemy wspólną przyszłość. Problem jest tylko w tym, że dookoła słyszę same odradzania no i też nie wiem jak mam powiadomić o naszym związku rodzinę. Boję się trochę ich reakcji....

    bo to są rzeczy które jednak powinnaś rozważyć - chociażby tą niewiele młodszą od Ciebie córkę i jak Ci się będzie żyło w takim dość dziwnym układzie. 

    Może napisz jak wyobrażasz sobie ten związek? Sama nie mam jeszcze 30, a mój partner jest 14 lat starszy więc może coś doradzę 🙂

    • Like 1

  3. 18 minut temu, sylwik97 napisał:

    Co myślicie o związkach z dużą różnica wieku? Może ma ktoś jakieś doświadczenie...

    Takie związki jak najbardziej mogą wypalić, ale Ty jesteś bardzo młoda - doświadczenie życiowe faceta prawie 20 lat starszego od Ciebie będzie zupełnie inne, podobnie jak potrzeby i prawdopodobnie oczekiwania względem związku. Żeby to działało musielibyście bardzo poważnie i szczerze o tych rzeczach pogadać

    • Like 1

  4. Przed chwilą, Puchacz Rolny napisał:

    Serio spotkałaś takich mężczyzn? 😯

    Moim zdaniem istnieją kobiety, które rzeczywiście interesują się głównie własnym wyglądem (włosy, paznokcie, solarium plus oczywiście ciuchy, buty i torebki), tylko że należą one do zbioru umownie określanego "pustaki" i większość normalnych mężczyzn nie poświęciłaby im ani minuty.

    Widziałam facetow którzy zawodowo zajmują się robieniem sztucznych paznokci 🙂

     

    a kobiety które interesują się wyłącznie wyglądem to idealne partnerki dla mężczyzn którzy interesują się tylko ogolądaniem sportów czy "samochodami" (cokolwiek to znaczy)


  5. 3 minuty temu, Kulfon napisał:

    Zakladanie przez autorke, ze facet interesuje sie motoryzacja, pilka nozna, silownia itd tez jest bledne. Moj facet sie takimi rzeczami w ogole nie interesuje, tak samo jak ja sie nie interesuje paznokciami i makijazem. 

    oczywiście, że tak. Autorka myśli stereotypami i to dość naiwnymi, a to mało który dorosły facet zniesie


  6. Przed chwilą, Kulfon napisał:

    Jest tez opcja, ze ktos interesuje sie paznokciami ze wzgledow zawodowych, np. jest dermatologiem - specjalista w chorobie paznokci 😄

    to też

    Nie rozumiem też takiego podejścia, że "kobiece" zainteresowania są z góry złe. Nie wszystkie zainteresowania muszą być bardzo zaawansowane, są rzeczy które robi się dla przyjemności - np. maluje paznokcie albo ogląda piłkę nożną 😄


  7. 9 godzin temu, Evuul napisał:

    Tak się zastanawiam, bo nie mogę zasnąć? Jakie wolicie kobiety?

    pierwszy typ - ma typowo „kobiece” zainteresowania - fryzjer, kosmetyczka itp. nie jakaś skrajność, ale bardzo dużą uwagę przywiązuje do wyglądu. Dogadujecie się, dobrze się spędza czas, ale nie zna się lub nie kręcą jej rzeczy, który was interesują - motoryzacja, piłka nożna, siłownia itp. Nie ma zainteresowań przypisywanych do „męskich”
    drugi typ - kobieta typowo przeciętna - nie jakaś zaniedbana, ale taka, która niczym z wyglądu się nie wyróżnia, za to zna się na samochodach, sporcie, motocyklach, lubi oglądać sport itd.

    tak mnie wzięło, czy wolicie kobiety „kobiece”, czy jednak takie, które maja jak najwiecej wspólnych zainteresowań 🙂 oczywiście nie chodzi o skrajności, na pewno wiecie, o co kaman

    ludzkie zainteresowania rzadko dzielą się na "typowo męskie" i "typowo kobiecie" i nie wszystkie zainteresowania trzeba dzielić. Partnerzy zawsze muszą mieć coś wspólnego, ale też muszą się sobie podobać. 

     

    P.S. paznokcie to nie jest 'zainteresowanie', chyba, że ktoś zajmuje się malowaniem artystycznych wzorków, a to nawet niektórych facetów ciekawi 😛


  8. 8 godzin temu, Zagubiona... napisał:

    Moja mama za WSZYSTKO obwinia mnie. Nie jestem w stanie już tego wytrzymać. Odkąd rozstałam się z byłym partnerem i zostałam bez wyjścia i pracy, musiałam zamieszkać z nią i jej rodzicami, którzy są ludźmi bardzo despotycznymi i z nimi nie rozmawiam, jak z resztą resztą rodziny (odwiedzi ich może 2 razy w roku). Kiedy byłam jeszcze z moim narzeczonym, moja matka zapewniała mnie, że u niej będzie mi lepiej, odradzała mi związek z byłym partnerem, a nawet proponował przed naszym ślubem, że wynajmie mi mieszkanie jeśli się z nim rozstanę, oczywiście po rozstaniu mnie wyśmiala, że "żadnego mieszkania nie będzie wynajmować". Po rozstaniu też wszystko co miało być tak kolorowe, okazało się zupełnie inaczej. Matka obwinia mnie o wszystko, o to że ludzie i rodzina mają o niej złe zdanie (bo widzą jakim jest człowiekiem), o to, że ma źle kontaktu z rodzicami  (miała złe od zawsze) o to że mojej siostrze nigdy nie pomogła w życiu to też moja wina, o to, że ja ją wykańczam psychicznie, o to że nigdy nie ułożyła sobie życia (nie wyszło jej z ojcem i trzema facetami poza nim) obwinia mnie za to, że nie ma nic z życia, obwinia mnie za to, że przeze mnie nie ma swojego mieszkania, obwinia mnie za to nawet, że kilka dni po wypłacie nie ma już pieniędzy, obwinia mnie za to, że auta sobie przeze mnie nie kupiła nigdy I za to, że przeze mnie na nic ją nie stać i za wiele innych spraw. Mało tego praktycznie każdego dnia wypomina mi że dokladala mi pieniądze do wynajmowanego mieszkania(kiedy siedziała u mnie co drugi dzień, spała i piła ciągle) wypomina mi, co mówiłam w sądzie prawie 20 lat temu kiedy rodzice brali rozwód, wypomina jaki ojciec dla niej był a ja jako małe dziecko bylam po kego stronie, bo przeciwz jestem taka zakłamana i fałszywa, wypomina mi nieustannie jak 9 lat temu opłaciła mi wycieczkę do Wiednia i pragi ze szkoły (potrafi mówić to codziennie), wypomina mi wszyatko co od niej dostanę od drobnego wyjazdu z koleżanką (200zl) na tydzień...do kilku ciuchów kupionych na -50% w ciuchlandzie, wypomina dosłownie każdą rzecz. Mało tego ma ogromny problem z kupieniem mi czegokolwiek, rzeczy do szpitala (Jestem w 27 tygodniu ciąży) kupiła mi z wielką łaską po awanturze, ostatnio mnie poinformowała, że "przez najbliższe dni kupuje tylko chleb", obiady są sporadycznie, zazwyczaj nie ma co jeść w lodówce, lub wyciąga chleb sprzed 2 tygodni do jedzenia, wszelkie próby dogadania się że w ciąży potrzebuje normalnie jeść kończą się krzykiem, wyzwaniem mnie i wyjsciem moim z domu na cały dzień gdzie jedzenie kupuje mi dobra koleżanka, dodam, że codziennie pije wino, po przyjściu z pracy a jak o tym wspomnę to mówi, że sobie wymyślam to. Non stop mi ubliza, wyzywa, krytykuje, poniża, glosno mowi, ze to WSZYSTKO co ja mowie to soboe wymyślam i mam urojenia, wyrzuca mnie dość często z domu.. tak w ciąży...i robi to świadomie..jak jej powiedziałam że nie wytrzymuje już tego psychicznie to mi powiedziała że taki w kobiety w ciąży tylko do szpitala psychiatrycznego  cały czas wyzywa mnie od ...anych, ..., jebniętych, wariatek itp. Byl nawet dzień że poprosiłam ją żeby zostawiła mi pieniądze na chleb i coś do chleba to znowu wybuchła, wpadł w szał, że 3 dni temu kupiła 20 deko SZYNKI...dosłownie parę plasterków...znowu mnie zwyzywała, uważając że nie niej żeruje. Wczoraj doszło do sytuacji, gdzie kazała mi się zwrócić po pomoc do taty, z którym nie mam kontaktu żadnego od dawna, on ma swoje życie, wykrzyczała mi że pieluchy i mleko dla dziecka będę sobie kupowała sama, chociaż mówiła że mi pomoże wcześniej, wie że będę miała tylko świadczenia dla dziecka i nie mam dokąd uciec...ona jest wściekła o to dziecko, nie chce się z tym pogodzic, nie interesuje ja to, dla niej mogłabym poronić i nie ruszyło by ja to...z dziecka mojej siostry też nigdy się nie cieszyła i nigdy nie pomogła przy niej ani nie dała nic...oczywiście zwaliła że to moja wina...boję się że przez matkę zabiorą mi moje dziecko w końcu..probuje ze mnie zrobić wariatke, "która nie nadaje się na matke" tak bardzo się boję...proszę doradzcie mi co robić

    jakkolwiek mama jest wyraźnie toksyczna, to ty wcale nie jesteś lepsza. To nie jest jej obowiązek Twojej leniwej dupie obiad kupić/zrobić, a jak Cię na to nie stać to może...nie nadajesz się na matkę?

    • Like 1
×