Witam.
Jakiś czasu temu między mną, a moim facetem nie układało się najlepiej. Akurat w tym czasie przeprowadziliśmy się na nowe wynajmowane mieszkanie. Dochodziło dzień w dzień do kłótni. Ostre wymiany zdań, które słyszeli sąsiedzi. Przeginaliśmy. Oboje mamy ciężkie charaktery, mimo to zawsze to on był górą i to do niego miało należeć ostatnie zdanie. Raz podczas kłótni wyszłam z domu. Musiałam najzwyczajniej odreagować. Poszłam się przejść, zadzwoniłam do przyjaciółki. Nagle on wyskakuje zza moich pleców, zabiera mi telefon, krzyczy już nie pierwszy raz przy ludziach. Wpadł w taki amok.. nie wyobrazalam sobie powrotu do domu bo znowu byłaby patologia. Szarpnął mnie za rękę, ja szlam przed siebie, on podążał za mną wypisując wyzwiska do mojej przyjaciółki. NIEUZASADNIONE. Zapytałam się czy jest świadomy tego, ze idziemy na policję. Miałam serio dość tych kłótni. Były one naprawdę o nic. Zaczęłam bać się, ze mnie skrzywdzi. Wyzywał mnie notorycznie. Poszłam wiec na policję, on poszedł dalej przed siebie. Opowiedziałam zapłakana pani Dzielnicowej o wszystkim co się dzieje. Potrzebowałam z kimś porozmawiać. Wyrzucić to z siebie. Powiedziałam mu po powrocie do domu o tym co zrobiłam. Miał wielki żal ze poszłam akurat na policję.. po tej przykrej sytuacji na nowo zaczęliśmy się fajnie dogadywać. Nie doszło między nami do żadnej awantury. Nie ma wyzwisk. Wszystko się unormowalo. Kilka dni temu okazało się, ze policja była u naszej właścicielki i wypytywali o nas sąsiadów w związku z procedurą niebieskiej karty. Jest mi wstyd. Chodziłam od mieszkania do mieszkania w naszym bloku i przepraszałam sąsiadów. Obiecaliśmy poprawę. Jak napisałam wyżej, więcej jestem pewna ze nikt na nas się nie skarżył ponieważ nie dawaliśmy ku temu powodów. Dziś dostałam pismo z MOPSU. Zaproszenie na posiedzenie grupy roboczej. Dodam, że z moim nie jesteśmy narzeczeństwem ani małżeństwem. Jest mi totalnie wstyd, jemu tez. Czy da się od tego jakoś odstąpić? Nie możemy sobie pozwolić na to aby policja bądź mops przychodzili do mojej bądź jego pracy i wypytywali pracowników, szefa, szefową, w wyczytałam w internecie, ze to bardzo prawdopodobne. Nie zdawałam sobie sprawy, ze to może potoczyć sie w ten sposób. Czy jeżeli sąsiedzi na wywiadach powiedzą ze jest u nas spokój, my tez jeżeli ktoś zapyta to dadzą spokój ?