Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Aga5992

Zarejestrowani
  • Zawartość

    183
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Aga5992


  1. Jestem w 36+1. Cesarkę będę miała w 36+4. Też naczytałam się tego ,że różnie bywa No ale jednak ryzyko jest  zawsze.  Szczęście w nieszczęściu że  łożysko jest na tylnej ścianie czyli nie będzie problemu z "wyciągnięciem" synka.  Wiem,że najważniejsze jest nasze zdrowie. Jednak ta myśl z tyłu głowy o usunięciu macicy  mnie przeraża. Dla mnie to tak jakbym przestała być kobieta...


  2. Hej, czy któraś z Was miala lub ma łożysko centralnie przodujące? O 6 tyg leze w szpitalu z tą przypadłością,  na poniedziałek mam zaplanowana cesarkę z tym,że  lekarz uprzedził mnie ze moze dojść do usunięcie macicy. Okaże się to po "otwarciu" czy łożysko jest wrośnięte...😓  Bardzo się boję,że może być to mój pierwsza a zarazem ostatnia ciąża.  Czy któraś z Was może  miała z tym problem?


  3. 5 minut temu, Marza napisał:

    Ja myślałam o tym ale potem stwierdziłam, że lepiej nie. Mi i tak by nie przyznali bo za duży dochód mam a poza tym nie chce żeby ktoś wiedzial. To jest zbyt prywatna sprawa według mnie

    No właśnie gdyby to nie był tak trudny temat. Ja też się właśnie boję, że zaraz by to wszystko wyszło.


  4. 2 godziny temu, emkw35 napisał:

    Dziewczyny z endometriozą- a czy któraś z Was miała krótki protokół? Czy przyniósł więcej jajeczek od długiego?

    Ja przy endometrioze miałam dwa razy krótki protokół. Przy pierwszej pobrane zostało 6 komórek z czego 2 się zapłodniły i 3 dobie były podane. Przy drugim protokole udało się pobrać aż 9 komórek z czego 8 się zaplodnilo,ale tylko 5 przetrwało do 5 doby jako blastocysty,więc uważam że przy tej chorobie to naprawdę dużo.


  5. 11 minut temu, Goralka napisał:

    Mam wyniki i niestety beta 0.2 nie mam złudzeń że coś się ruszy do jutra 😢😢😢

    A już się cieszyłam czytając te wszystkie wpisy dziewczyn,którym się udało, że też będziesz wśród nich! Bardzo mi przykro. Trzymaj się.  Nie poddawaj się przede wszystkim. Wiem,żenowy rok mialas nadzieję rozpocząć go  od pięknej bety... bardzo Ci współczuję. 😪😪


  6. 56 minut temu, Mroowka Zet napisał:

    Czy są na forum dziewczyny z endometriozą, którym udało się zajść w ciążę? Jeśli tak to za którym razem? 

    Szukam jakiegoś potwierdzenia, że z tą okropną chorobą też się udaje... :classic_blush:

    Wczoraj byłam na pierwszej wizycie u nowego lekarza (zmieniłam klinikę), który mowił, że u mnie powodem nieszczęścia jest właśnie endometrioza, która bardzo osłabia komórki. Mam przejść na dietę - bez glutenu, bez nabiału, bez laktozy i bez czerwonego mięsa - jak żyć? :classic_blink:

    Hej ja też mam endometrioze 3 stopnia i jestem po 3 nie udanych transferach😞 rozmawiałam z 2 lekarzami i powiedzieli ,że dieta nie ma znaczenia. Więc sama nie wiem co już o tym myśleć 🤷‍♀️ żadnego uczulenie na gluten nie mam więc raczej nie będę z niego rezygnowac. Też bym chciała się dowiedzieć czy dieta faktycznie w jakiś sposób pomogła,której z Was?


  7. 1 godzinę temu, szpula napisał:

    Cześć dziewczyny,

     

    mimo, ze 2020 dobiega końca, chciałam dolaczyc i ja. Dzis moj bardzo smutny dzień, ale od początku.

     

    Jestem Ula, mam 31 lat, o dziecko staram sie od 2 lat, od roku jestesmy w klinice leczenia nieplodnosci. Podskornie zawsze czulam, ze beda z tym problemy i chyba wykrakałam, ale to przeczucie pozwoliło mi tez szybciej trafić do lekarzy, wiec jest w tym chyba jakis plus. Od zawsze miesiaczkowalam regularnie co ok 32 dni, przed slubem nagle przestalam miesiączkować na ok 3 cykle, myślałam, że to ze stresu, ale powolny powrót do normy cykli trochę trwał i przypadkiem odkrylam podczas jednej z wizyt u ginekologa (losowy z Luxmedu), żeby zobaczyc co sie dzieje, ze moje jajniki w niektórych cyklach maja obraz policystyczny (niektore cykle mam idealne, jajeczkuje czujac to, co w miare potwierdza sie na obrazie USG), wiec u mnie nie jest to stan permanentny). Oczywiscie jak zaczelam myslec o tym, ze pragne NA PRAWDĘ zostac mamą, wtedy jak na zlosc ujawnilo sie te delikatne PCOS. Mam nadwagę, ginekolodzy (rozni) twierdza, ze to przez kilogramy i jak tylko zrzuce, to na bank wszystko trafi na super tory. Jest poczatek 2020 i z mezem decydujemy sie na badanie nasienia. I tu bingo, kto by pomyslal, ze moj idealnie zdrowy, uprawiajacy sport, nie palący nawet pol papierosa w zyciu facet - bedzie mial bardzo slabe paramtery nasienia (ilosciowe). Nie wiadomo dlaczego tak jest, w dzieciństwie mial problem z zejściem jąder, jednak dzis na obrazie USG jest niby wszystko ok. Maz mial podwyzszony poziom prolaktyny (hormon stresu u facetow, jak powiedzal androlog), zbijal go lekami, ale nie poprawilo to wynikow. U mnie po drodze droznosc jajowodow, podczas ktorej stwierdzono drozne jajowody ale tez macice  z przegordą. Na szczescie histereskopia diagnostyczna uwidocznila minimalna lukowatosc, ktora nie ma zadnego wplywu na plodnosc. No wiec wkrótce trafiamy do naszej docelowej kliniki, do super Pani doktor (ciezko mi ja oceniac merytorycznie, ale jest wspanialym i empatycznym czlowiekiem). Proponuje nam 1 inseminacje dla formalności ale radzi nie inwestować w nie za dlugo, bo nasze parametry nasienia niemal nas eliminuja z szansy na sukces w tym zabiegu. Inseminacja sie nie udaje, wiadomo to juz na fotelu na kontroli po inseminacji - moj pecherzyk nie pękł.  Przechodzimy do IVF od razu ICSI. Robimy scretching no i mam pecha bo trafia mi sie 60 dniowy cykl (jak NIGDY). Potem robimy kolejny. Rozpoczynam stymulacje protokołem którkim z antagonistą GnRH, jajniki reagują rewelacyjnie (mam dobre AMH) - pecherzykow jest tak duzo ze ciezko zliczyc, finalnie pobieramy 18 komorek z czego 11 jest dojrzałych. Zgodnie z ustawa zapladniamy 6 (5 trafia do mrozenia). 6 komorek sie  ładnie zapladnia, do stadium blastocysty w 5 dobie "dozywaja" 3 zarodki - podobno statystycznie totalnie prawidłowy wynik. Z racji tak duzej reakcji na stymulacje i ilosci pecherzykow transfer jest odroczony. Na wizycie kontrolej 2 dnia kolejnego cyklu moje jajniki mimo nie przyjmowania juz zadnych lekow, wygladaja jak w trakcie stymulacji (pelne pecherzykow). Lekarz znowu odracza transfer i podejmujemy decyzje o scretchingu. No wiec robie. Wyczekuje kolejnego cyklu (na USG na sctetchingu jajniki sa juz czyste). W 2 dniu cyklu robie badanie estradiolu i progesteronu. Estradiol mam wystrzelony w kosmos (ok500). Biegne na USG a tam wielka torbiel na jajniku. Znowu pech. Lekarka zbija mi to caly cykl lekami, ale torbiel pomniejsza sie minimalnie wiec ide na jej punkcje (wygladalo  niemal identycznie jak punkcja w in vitro), tyle ze bez anestezjologa, na lekach przeciwbolowych niemal nie czulam zabiegu. Pani doktor robi przy okazji scretching (to juz moj 3). W nowym cyklu cud, jajniki czyste, wyniki w normie, zaczynam przygotowania do transferu. Biore leki, transfer zarodka 19 grudnia. Robimy go z embrio glue i nacieciem otoczki laserem. Zrobie wszystko by zmaksymalizowac powodzenie zabiegu. Czuje, ze to moj czas, transfer latwy, jestem tego dnia jedyna, czuje sie zaopiekowana 🙂, w klinice skladamy sobie wszyscy zyczenia, jest trzmanie kciukow. Kocham grudzien, przygotowania do swiat, mysle ze nie moze byc lepiej.  O in vitro czytam od roku wszystko co znajde, biore udzial w webinarach na YT, mam ksiazke dla medykow o nieplodnosci. Czytam art medyczne. Na moje zyczenia "na wszelkie wypadek", transfer robimy z atosibanem. Pierwszy dzien (0 dpt)leze i czulluje, potem zgdnie z zaleceniem wracam do spokojnego zycia (mam urlop w pracy). Troche sprzątam, robie zakupy. Nie przemeczam sie.  Dzis rano mam 8 dpt, biegne do jedynego czynnego laboratorium w okolicy. O 15 pobieram wyniki. W stanach testy robi sie juz 6dpt 5 dniowej blastocysty i powinno cokolwiek wyjsc. U mnie beta >0,2 (kontrolnie zrobilam progesteron ok 65ng, a estradiol 352pg, ale nigdzie nie moge znalezc info, czy to sa dobre wartosci, czy nie). Totalna załamka. NIgdy poczas diagnozy czy leczenia sie nie załamałam, zawsze byłam silna, pojawiły sie kilka razy łzy bo ZNOWU mam wszystko odroczone, ale załamka trawła godzinke, a potem jako urodzona optymistka wracałam do siebie i znowu przybierałam postawę fajterki. Od punkcji do transferu czekałam 3 cykle i sie nie załamałam . Jestem optymistka, wierzylam ze sie uda, maz mowil do brzucha, ja mimo boli pojawiajacych sie sporadycznie caly czas wierze, ze to nic (ogromna ilosc kobiet tak ma). Proilaktycznie bralam nospe 3 razy dziennie z zalozenia. Bylam nawet madrzejsza od lekarzy i porownujac dawki lekow po transferze miedzy roznimi klinikami w Polsce (ja mam 3 razy dziennie estrofem, 3 razy dopochwowy progesteron, jeden Prolutex w zastrzyku rano (reszta to suple i leki przeciwzakrzepowe) - dolaczam sobie 3 razy dziennie Duphaston (choc tej formy progesteronu nie wykryje sie w krwi). I nie wiem co robic. Zrobie kontrolnie badania 12dpt i zadzownie do embriologa, ze sie nie udało. I teraz co? Czy odstawia sie nagle leki i czeka na okres? Czy do kolejnego kriotransferu (ja mam jeszcze 2 zarodki) o ile badania beda ok (2 dzien cyklu badania progesteronu i stradiolu musza byc w normie, zeby w mojej klinice dopuscili transfer) mam isc od razu w kolejnym cyklu, czy jednak zdecydowac sie na scretching (wszystkie badania pokazuja, ze zwieksza on szanse). Wg norm WHO czescia diagnostyki kazdej pary juz od poczatku powinna byc genetyka i immunologia. My w tej kwestii nie wiemy o sobie nic. Teoretycznie zawodzi u nas tylko czynnik męski, ale skąd mam to wiedziec, skoro nigdy nie przebadalismy sie szerzej. Ja nie ufam nigdy w 100% lekarzom. Swojej Pani ufam w 95%, zawsze porownuje jej dzialania z ksiazkami i z postepowaniem w innych klinikach. Ja po transferze mialam robic dopiero bete ok 9 dpt 5 dniowej blastocysty, a czytam, ze są kliniki gdzie norma sa badania hormonow w 3, 6 i 9 dobie pt. Czy ktos moze mi przyblizyc jak wyglada postepowanie po 1 nieudanym transferze? Dzis pękłam i załamałam sie totalnie. Nie wiem co mam robić 😞

    Ja po pierwszym nieudanym transferze miałam odstawić wszystkie leki poczekać na okres i normalnie w następnym cyklu przystąpić do kolejnego transferu tylko,że wtedy plany pokrzyzowal nam koronawirus i musieliśmy czekać 3 miesiace☹ do drugiego transferu brałam leki od 2dtp estrofem 3x1 i czekałem aż  urośnie mi endometrium . Dodatkowo badania krwi estradiol i progesteron . 12dtp miałam dołączyć lutinus 3x1 i duphaston 3x1 , po5 dniach miałam robiony transfer . 3 transfer wyglądał tak samo i tez nieudany. Teraz będę robiła test na receptywnosc endometrium zanim podejdę do 4 transferu.


  8. 1 godzinę temu, Sylwi@ napisał:

    Dokładnie rok temu dziewczyny obecne wówczas na forum podnosiły mnie z kolan po tym jak od chrzestnej dostałam życzenia świąteczne w postaci MMSa z malutkim bobaskiem w czapce Mikołaja. Zdjęcie było przypadkowe, poprostu świąteczne. Doprowadziło mnie do takiego stanu, że nie mogłam złapać tchu z rozpaczy. Jedna z dziewczyn napisała mi wtedy, że życzy mi żebym za rok to ja wysłała jej zdjęcie mojego dziecka w czapce Mikołaja. Dziś, jak synek się obudzi zrobię mu właśnie takie zdjęcie i jej wyślę z życzeniami. 

    Pisze to, bo wierzę że w przyszłym roku też będziesz tulic w ramionach swoje maleństwo. 

    Ta droga jest długa i ciężka. Napotykamy na niej mnóstwo frustrujacych sytuacji. Ciąże i kolejne dzieci w rodzinie są i będą. Ludzie którzy nieświadomie zadają nam ból pytaniami również. Nam pozostaje się z tym zmierzyć. 

    Życzę Tobie oraz Wam wszystkim siły do walki, łez tylko że szczęścia, owocnych punkcji i szczęśliwych transferów a później spokojnej ciąży. 

    Piękne jest to co napisałaś,aż mi łzy same napłynęły do oczu.  Każde takie słowa wsparcia są na wagę złota. Mimo tego,że nie znamy się osobiście (mówię to o wszystkich dziewczynach na forum) to jestesmy jak rodzina...

    Dziękuję  ❤

    • Like 1

  9. A mnie chyba złapała jakaś chandra....chodzę ciągle rozdrazniona, zła na wszystko  ,a zwłaszcza na męża🤷‍♀️  nie wiem czy to już od tych tabletek czy po  prostu w tym całym świątecznym zawirowaniu  dobija mnie widok kobiet z brzuszkami ciazowymi, wózkami... Normalnie chce mi się wyć na sam ich widok. Marzyłam ,że te święta będą wyjątkowe,że będę już miała swoje maleństwo pod sercem.. 

    Cóż  mam nadzieję,że w przyszłym roku spełnie swoje marzenie.  Wszystkim,którym się udało jeszcze raz gratuluję , A tym które tak jak mi się nie powiodło To nie poddajemy się i walczymy 😘 

    Wesołych Świąt na tyle ile to możliwe... 🙂

    • Like 2
    • Thanks 1

  10. 11 godzin temu, emkw35 napisał:

    Dziewczyny, które odebrały wyniki i nie wyszło - bardzo mi przykro... 😞

     

    Ja w pt odstawiłam hormony, dzis w nocy dostałam miesiączkę 

    Ciągną mnie jajniki strasznie, aż na uda. Czy to normalne?

    Mam doła i zero siły do walki. Po prostu jestem załamana. Jeszcze przez chwile myślałam - ok, trzeba spróbować znowu... jednak teraz nie wierzę, że jest sens. 

    Nie martw się  i walcz! Ja też jestem po nieudanym transferze już 3. Mamy jeszcze 4 zarodki. Chcemy teraz zrobić test na receptywnosc  endometrium ,żeby sprawdzić kiedy będzie najlepszy dzień na transfer , chcemy również przetransferowac 2 zarodki na raz. Póki jest nadzieja trzeba walczyć. Mi bardzo dużo pomogło te dobre wieści wszystkich dziewczyn, którym się udało. Skoro im się udało to czemu nam ma się nie udac?  Trzeba walczyć dopóki jest nadzieja. 

    Nie poddawaj się !

    • Like 2

  11. Hej dziewczyny,

    Teraz zanim podejdę do 4 już transferu lekarz zaproponował mi zrobienie testu na kompleksowość oceny endometrium( be ready) i testy Emma i Alice.  Będę musiała teraz odczekać znowu jeden cykl żeby poświęci na te badania. Czy któraś z Was miała może wykowydane takie testy albo wiecie na czym one polegają i jak wyglądają ? Trochę się ich boję, nawet nie wiem jak mam się do nich przygotować.


  12. 15 minut temu, emkw35 napisał:

    I ja mam endometriozę

    Przez tą chorobę moje życie to piekło..

    Nie dość, że ciągły ból, z wszystkiego trzeba rezygnować, to jeszcze tyle lat czekania na upragnione dziecko i nic 😞

    Mam nadzieję jednak, że w końcu się uda i Wy też dziewczyny wierzcie w to

     

    Aga- masz zapas mrozaczków, to naprawdę wiele Kolejnym razem się uda, zobaczysz 

    No właśnie przez ta chorobę można się wykończyć 🤦‍♀️ stosujesz jakaś  dietę? Ziola czy inne rzeczy, które Ci pomagają? Bo jest tyle różnych diet i wersji,że już sama nie wiem w co wierzyć.


  13. 2 minuty temu, karioka84 napisał:

    U mnie też złe wieści, żaden zarodek nie rozwinął się do blastocysty w 6 dobie. Także za mną 3 punkcje, i ani jednego transferu... Nie wiem czy jest jeszcze sens próbować na własnych komórkach 😓

    O jejku, nawet nie wiem co mam powiedzieć... to musi być okropne uczucie. Chorujesz na coś czy co jest powodem że zarodki się nie rozwijają? 

     Bardzo mi przykro ☹


  14. Dziewczyny  z całego serca Wam dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i otuchy... jesteście wspaniałe 💓 mam nadzieję,że nie długo będę w stanie walczyć dalej, bo na pewno się nie poddam, tylko potrzebuje czasu...

     

    Trzymam za Was wszystkie kciuki tym co się już udało i tym, które czekają na wyniki ✊

    • Like 5

  15. 1 godzinę temu, Akszeinga napisał:

    No  tak, samo życie. Nie takich wiadomości oczekiwałam. :classic_unsure::classic_unsure::classic_unsure:Jak to u Ciebie wygląda? Masz jeszcze jakieś mrozaczki? A napisz proszę jak się czułaś po transferze? Ja teraz jak na szpilkach czekam i mimo że wiem, że u każdej z nas to jest inaczej to wiadomo ... myślę!

    Mam jeszcze zamrożone 4 mrozaczki. Tylko że to był mój 3 transfer... po transferze czułam się normalnie, żadnych boli, tkliwych piersi.. dopiero 6dtp zaczął mnie straszne bolec  prawy jajnika tak jak zawsze przed okresem. I już każdego następnego dnia bol jajnika dawał o sobie znać. Choruje na endometrioze, wiec pewnie to jest główna przyczyna. Nie mialam żadnych plamien, jak dziewczyny, którym się udało,ale w końcu nie to jest wyznacznikiem. Każda z nas jest inna,  nie masz co się martwić na zapas. Reguły tutaj nie ma... raz się udaje i to za pierwszym  razem (jak dziewczynom) A czasem trzeba czekać... I ja niestety znowu muszę czekać kolejny miesiąc może dłużej, aż ta cholerna choroba się wyciszyć i wtedy może znowu spróbuje. Proszę nie martw się na zapas.. 

    Będę trzymać kciuki za Ciebie Akszeinga.

×