Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Lenamagda

Zarejestrowani
  • Zawartość

    486
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Lenamagda


  1. 9 godzin temu, kwiatlotosu napisał:

    Witam,
    Pisze ten post bo potrzebuje rady, jestem ze swoim chłopakiem od 3 lat, uklada nam sie dosyć srednio, jednakże nie taki chciałam podjąć temat, gdyż każdy ma swoje różne problemy w związku, moim głównym problemem na ten moment jest mama mojego chłopaka, otóż od dłuższego czasu zwraca mi uwagę, że się garbię. Jak u nich jestem zwraca mi uwagę na temat tego abym się prostowała i że nie wygląda to dobrze. Dodam przy tym, że ostatnio, walnnęła mnie kilkukrotnie w plecy z tego powodu i zwróciła uwagę. Po mimo tego, że nienawidzę jak osoby zwracają mi na ten temat uwagę, tym bardziej mnie boli to, że mama mojego chłopaka to robi. Pomimo tego, że nie podoba mi się to zachowanie, co z resztą zaznaczam mojemu chłopakowi, on uważa, że faktycznie garbie się oraz, że jego mama jest po prostu przewrazliwiona na tym punkcie. Czesto kłócimy się o to, gdyż ja uważam, że to nie jej sprawa czy mam proste plecy czy nie, a on można powiedzieć, że zbywa temat, gdyż sądzi, że zwracanie uwagi na prostowanie sylwetki nie jest powodem do nienawidzenia osoby i uznania, że ona nas krzywdzi tym, że uważa, że się garbię. Z tego powodu bardzo się kłócimy ostatnio, gdyż według mnie chłopak powinien powiedzieć jej dosadnie, że to nie jest jej sprawa i że nie powinna w ogóle poruszać tego tematu. Jest to powód, który sprawia, że chce z nim zerwać, gdyż pomimo moich słów nie stara się, aby jego mama przeprosiła mnie za uwagi o garbieniu się oraz przeprosiła mnie za uderzenie mnie w plecy. Moje plecy moja sprawa. Boli mnie bardzo to, że facet nie ma jaj, aby powiedzieć w moim imieniu swojej mamie, aby się ode mnie odwaliła. Ta kobieta nie powinna mieć w ogóle czelności, aby zwracać mi uwagę na temat prostowania się, jednakże dużo większy problem mam do swojego faceta, że nie potrafi wyperswadowac swojej mamie, że nie ma prawa zwracać mi uwagi na ten temat. Według niego nie powinnam się tym tak bardzo przejmować, niestety uwagi dotyczące garbienia się sprawiają mi wielka przykrość, a on nie chce w moim imieniu wygarnąć mamie, że robi źle. Podczas kłótni facet zamiast stawać po mojej stronie, bierze stronę swojej mamy, gdyż mimo iż uraża mnie swoim zachowaniem, przez co zdarza mi się wylewać agresję na zewnątrz, to on twierdzi, że nie powinnam używać w takiej sprawie mocnych słów i to nie jest tak, że chce źle tylko zwraca mi uwagę na temat prostych pleców. Chłopak uważa, że jestem przewrażliwiona na tym punkcie, jednak według mnie nie jestem. Kto ma rację?

    Ja uważam, że twojego faceta powinno obchodzić to, że czujesz się z tym źle. Pytanie też czy rzeczywiście garbisz się aż tak bardzo. Bo ja dorobiłam się wdowiego garba, a nie mam jeszcze 30 lat 😂 ale nikt nigdy nie zwrócił na to uwagi bo ludzie tego nie zauważają, dopiero neurolog jak zaczęły mi drętwieć kończyny. Może twoja teściowa zna konsekwencje i dlatego zwraca ci uwagę. Uwierz, że warto się wyprostować niż potem mieć problemy z kręgosłupem. 


  2. 13 godzin temu, jula6274 napisał:

    No no nie wiem czy do końca tak to działa, bo mam np przyjaciela od prawie 4 lat, łatwo mi się nawiązuje znajomości z chłopakami, czasami wynikają z tego różne przyjaźnie, więc może taka do końca ...owa nie jestem 🙂 Kumpelkę bliską też miałam, owszem, do zeszłego tygodnia 🙂 Kiedy nie zaczeła mnie na jednej imprezie gnoić i upokarzać przed wszystkimi. Gdzie ja byłam cały czas dla niej miła, a ona jechała po mnie przez cały wieczór. 

    a i na następny dzień grała wielką koleżaneczkę a wcześniej przyjaciółeczkę 🙂 Ale stwierdziłam koniec tego. Facet nigdy w życiu nie był dwulicowy, fałszywy, a u kobiet to nagminne. 

    A czy nie wychowywalas się z chłopakami? Ja mam braci i często przebywałam z ich kolegami i też trudno mi się dogadywać z kobietami teraz w życiu dorosłym, a z facetami nie mam żadnego problemu. 

    A co do kobiet to, wiele z nich jest zwyczajnie wredna i to widać na każdej płaszczyźnie. Kobieta kobiecie wilkiem. 


  3. 24 minuty temu, Marcin Marcin napisał:

    Dzień dobry mam na imię Marcin i jestem ciekaw Waszego spojrzenia na zachowanie kobiety, z którą się spotykam.

    Na wstępie dodam, że mam 40 lat sam od blisko 3 lat wychowuję córkę 4 latka w opiece naprzemiennej, oraz opiekuje się 84 letnią mamą. 

    Trzy miesiące temu poznałem kobietę młodszą ode mnie o 13 lat, tak wyszło nie planowałem tego, po prostu wpadliśmy sobie w oko. 

    Początek bajkowy, szybko znaleźliśmy wspólną więź i co dla mnie było wręcz zastanawiające dziewczyna od samego początku naciskała abym okazywał jej uczucia.

    Ja natomiast jestem bardzej zdystansowany aby od razu rzucać się w miłosne objęcia, tym bardziej że po blisko 14 latach odeszła ode mnie żona zostawiając nasze roczne dziecko. 

    Gdy nie okazywałem nowej partnerce wystarczająco uczuć były fochy i zarzuty, ze jestem nieczuły. Na nic tłumaczenia, że dopiero się poznajemy, że potrzebuję trochę czasu aby na każdym kroku jej to okazywać. 

    Ona raczej wybuchowa, tez jest po rozwodzie, ja bardziej opanowany, sama się przyznała ze szuka spokojnych facetów, którzy będą skupieni na niej i będą ją często adorowali. 

    Dodam też że musi być tak jak ona chce, nie znosi sprzeciwu albo jak ktoś ma swoje zdanie odmienne od jej zdania. 

    Naiwnie myślałem że jak dam jej więcej siebie, więcej uczucia i więcej czasu jej poświęcę to może jakoś się dotrzemy 

    Bardzo szybko naciskała abym poznał ją z moją córką, a gdy mówiłem abyśmy jeszcze z tym poczekali to znów pretensje. Brak zrozumienia, że mogę być zmęczony w tygodniu gdy mam córkę, a jeśli jestem zmęczony to mam rezygnować ze swojej aktywności fizycznej skoro o 22 juz idę spać. Zaznaczam że wstaję o 5 a ona po 7 

    W końcu zacząłem wprowadzać do swojego życia nową partnerkę przedstawiając ją córce oraz mojej mamie. 

    Wydawało się ze jest dobrze, partnerka dobrze traktowała moją córkę, a ja zaczynałem myśleć czy mam jeszcze szansę stworzyć nową rodzinę bo nowa partnerka też o tym wspominała. 

    Z mojej strony szacunek w stosunku do partnerki to coś normalnego tak jak przygotowywanie romantycznych wieczorów z kolacją przy świecach, przynoszenie śniadania do łóżka, traktowanie jej jak kogoś ważnego i zabieganie o nią.

    Robiłem jej niespodzianki, przywoziłem ulubioną kawkę i wspólne zdjęcie oprawione w ramkę.

    U mnie w domu miała swój ręcznik, kapcie, ulubioną kawe, mleko itp.

    Taki trochę miesiąc miodowy mieliśmy, kiedy też powiedziała że mnie kocha i ze jestem dla niej najważniejszy, odwzajemniłem jej uczucie. 

    Jednak pewne jej zachowania były dla mnie czymś czego wcześniej nie miałem w związkach w takiej skali. 

    Oczekiwała częstego pisania do siebie, w którym to miałem ciągle utwierdzać ją jak bardzo mi na niej zależy, najlepiej co godzinę, dwie bo jak rzadziej pisałem to w jej odczuciu nie dbałem o nią. A ostatnio nawet jak spędzaliśmy cały dzień to potrafiła mi powiedzieć, że o nią nie dbam.

    Dodam od siebie, że dostała ode mnie dużo uczucia, bliskości, czułości, pięknych słów, że wygląda dla mnie pięknie w każdym momencie. 

    Partnerka w ostatnim czasie zachorowała na grypę, wiadomo jaki mamy czas i nawet sama zaproponowała, że może w weekend się nie zobaczymy bo się źle czuje. 

    Ja powiedziałam, że może tak będzie lepiej gdyż wolałbym się nie zarazić w związku tym że moja mama na początku roku otarła się o śmierć po grypie, którą złapała ode mnie, a którą ja przeszedłem w kilka dni. 

    Ale nie zostawiłem partnerki samej w tej chorobie, zrobiłem dla niej rosół, przywiozłem drobne zakupy, jednak była tak wściekła ze sie nie będziemy widzieć kilka dni, że nie wzięła nic i musiałem zostawić to pod jej drzwiami. 

    Nie odpisała nawet czy wzięła to co zostawiłem, nie odpisała wieczorem, gdy pisałem abyśmy się pogodzili choć kiedyś sama wspominała aby nie iść spać pokłóconym. 

    Gdy napisałem, że jest mi przykro że tak mnie potraktowała to odpisała, że robię z siebie ofiarę. 

    Obecnie mamy czas gdy nie piszemy do siebie. Wcześniej gdy mieliśmy jakieś kłótnie zawsze ja wychodziłem z inicjatywą i to ja musiałem się nagiąć, jednak tym razem czuje ze ten związek nie ma sensu w związku z jej napadami wściekłości, gdy coś nie idzie po jej myśli. 

    Widzę klasyczne odwracanie kota ogonem albo zarzucanie mi że czegoś nie zrobiłem choć to zrobiłem. 

    Wcześniej gdy się kłóciliśmy to gdzieś traciłem panowanie nad sobą i tez przechodziłem do ataku, tym razem byłem opanowany, zadbałem o nią przywożąc zakupy i chciałem się szybko pogodzić jednak w odpowiedzi na moje słowa, że potrzebuję czasem zrozumienia mojej sytuacji usłyszałem że mam sobie znaleźć kogoś kto mnie zrozumie. 

    Ogolnie od początku związku czuje ze bardzo stara się mnie urabiać, a moje potrzeby gdzieś są z boku. Im daje jej więcej siebie tym ona chce jeszcze więcej. 

    Czy związek z taką kobietą ma jakiś sens? Mam wrażenie że zaraz stanę się jej poddanym, a nie partnerem, że jak powiem lub napisze coś nie tak to będzie kłótnia. 

    Myślałem że ma w sobie empatię bo w końcu wzięła faceta, który wychowuję dziecko i opiekuje się schorowaną mamą, jednak coraz bardziej mam co do tej empatii wątpliwości. 

    Co gorsze wszelkie próby kompromisu spełzają na niczym.

    Dla niej to ja jestem egoistą, to ja jestem zerojedynkowy, to ja mam się zmieniać i to ja zawsze ponoszę winę. 

     

    Nie, taki związek nie ma sensu. Olej ją albo wyślij do psychiatry. 


  4. 55 minut temu, no happy napisał:

    Do Vedma i Lenamagda

    Spokojnie dziewczyny, tak czy inaczej jesteście zgodne co do jednego, mianowicie, że spokojnie dalibyśmy radę oboje pracując i wynajmując mieszkanie wraz z dzieckiem w wieku szkolnym. To dla mnie cenne informacje, dlatego tym bardziej nie rozumiem dlaczego on uważa inaczej. I przyznam, że denerwuję się czytając te wpisy, bo uświadamiam sobie, że on tak naprawdę nie chce nas tam. Niby twierdzi, że nie chce tam siedzieć w nieskończoność i chce niebawem  zjechać do Polski, ale nie jest w stanie określić kiedy ma zamiar to zrobić. Czyli co? Mam rozumieć, że po prostu mam czekać aż jemu się znudzi życie wiecznego studenta, aż się wyszaleje, tak? A może trzyma mnie w rezerwie, ale liczy na poznanie kogoś tam. I jeśli mu się to uda, to wtedy powie mi -bye. Nie wiem po prostu co mam o tym myśleć. Czekam aż przyleci, mam nadzieję, że do środy się doczekam. Nawet jeśli nie zamierza tego zrobić to za wszelką cenę będzie się starał skontaktować z dzieckiem, aby złożyć życzenia. Ze mną się w żaden sposób nie skontaktuje, dlatego jestem ciekawa za czyim pośrednictwem to zrobi.

    Dokładnie wygląda to tak jakbyś była opcją rezerwową. Ludzie bardzo często gubią się po takim wyjeździe. Wpadają w alkoholizm, narkotyki, takie rzeczy są na porządku dziennym. Myślę, że większość ludzi, która przyjeżdża tu dorobić próbuje takich rzeczy. Dla wielu priorytetem jest wypić po pracy i zezgonować w weekend. Może chce przed Tobą ukryć problem tego typu. 


  5. 18 minut temu, Vedma napisał:

    Ceny maja podobne, z tym ze u nich promocje to promocje. Nawet tk maxx, porownaj sobie ceny tam😅obnizki na obnizkach, promocje, przeceny. Nie wspomne jak wyglada wiele sklepow.po black friday.

    Wcale nie ma wielkich obniżek, chyba, że kupuje się te rzeczy w poundland ale tam kosmetyki są gorszej jakości bo nie produkowane na tutejszy rynek. Naprawdę nie wiem gdzie widzisz te wielkie promocje. Być może za mało chodzę po sklepach. 


  6. 1 godzinę temu, Vedma napisał:

    Nawet gdybys pracowala part time to dalibyscie rade. Nie wspomne juz o beneficie na mieszkanie, gdy jest dziecko. To nie jest zadna zapomoga, benefity sa dla pracujacych normalnie tez. Moj wujek wyjechal do Londynu na pare miesiecy dorobic, ale szybko stwierdzil, ze wraca, bo teskni. Ciotka powiedziala, ze dojada na jakis czas, by I kuzynka skonczyla tam szkole. Skonczyla tam liceum I postanowili zostac na stale. Wujek zalozyl firme, ciotka tylko dorabiala I zajmowala sie domem, za ktory przy beneficie placa 400£...Jedznie, ubrania, kosmetyki sa tam tanie, nie przeliczajac na zl. Bedac w uk wrecz sie marnotrawi, maja niskie ceny, gigantyczne przeceny. Sama zaczelam takie zakupy tam, Ze musialam obdarowywac innych. W koncu sie opanowalam, bo bralam jak leci. W Polsce krem ktorego uzywalam z Vichy 60zl, a ja znajdywalam na przecenie za £2,50..Wiele rzeczy kupisz wrecz za grosze. od  3lat tam nie mieszkam, moze ceny sie drastycznie zmienily.

    Przesada, ceny są takie jak w Polsce 


  7. 3 godziny temu, no happy napisał:

    Skoro mieszkasz w UK mam do Ciebie pytanie. Czy uważasz, że gdybym wraz z dzieckiem wyjechała do UK, do narzeczonego, gdzie od ręki mam pracę, to dalibyśmy radę wynająć mieszkanie i je opłacać z dwóch pensji i jeszcze mieć na podstawowe chociażby wydatki? Aha, i co jest istotne. On uważa, że gdybyśmy oboje pracowali do tej 17-tej to trzebaby było wynająć opiekunkę do dziecka, bo lekcje w szkole trwają krócej, więc nie mielibyśmy co zrobić z dzieckiem do czasu naszego powrotu z pracy. A wynajęcie opiekunki w ogóle się nie kalkuje. Ogólnie uważa, że byłoby ciężko wynajmować tam mieszkanie i jeszcze płacić opiekunce. Jak Ty to widzisz?

    Oczywiście, że dalibyście radę. Ja mam dwójkę małych dzieci, jedna wypłata idzie na opłaty i zakupy plus wakacje, a druga jest w całości odkladana. Z tego co czytałam twoje dziecko ma 4 lata, więc poszło by do przedszkola na 6 godzin. Nie wiem jakw innych szkołach ale u nas jest to od 9 do 15, więc potrzeba tylko osoby która odprowadzi, przyprowadzi dziecko i poczeka aż ktoś z rodziców przyjdzie. Jeśli poszlabys do pracy na pół etatu to nie potrzeba nikogo do pomocy, a i tak dacie radę. 


  8. 22 godziny temu, Bimba napisał:

    Może nie wille ale domy budowali, mieszkania małe też kupowali, a przynajmniej mieli na połowę ceny.

    A wg ciebie to pojechali po to żeby nic nie mieć, niczego się nie dorobić i żyć w nędzy, tak? 

    Może i tak było ale musieli wynajmować pokoje w mieszkaniu. Ja mieszkam w UK i jest lżej niż w Polsce ale bez przesady, to nie jest jakiś raj. Żeby coś mieć trzeba dużo pracować tak jak wszędzie. 

×