Laska jest na wojnie z całym światem. I, jak większość osób przesiąkniętych jadem, dużo gada o szczęściu, pogodzeniu ze sobą, miłości do siebie i życia. Ona żyje, żeby podsycać konflikt z widzami, na którym zarabia. Przychodzimy na jej kanał zobaczyć turban, krosty, nietrafiony zabieg kosmetyczny i opisać go tu. A jej się klika, więc podgrzewa sprawy na insta. Na QA ktoś zapytał, czy ma konflikt z rodzicami. Odpisała "wiele osób chciałoby, żeby tak było". Nie, to ona chce, żebyśmy tak myśleli, bo to żre i nakręca cały cyrk.
Normalni ludzie na życiowym zakręcie szukają wsparcia bliskich, mówią: nie dałabym rady bez przyjaciół, gdyby nie mama - nie wiem, co by było. A ona zawdzięcza wszystko kołczom i wisiorkom. Nie wierzę w ani jedno słowo, to jest po prostu zgrabnie prowadzona, już od niemal roku, telenowela. W dodatku grubo przeładowana lokowaniem produktu.