Hej dziewczyny, mam 25 lat. Staż w pracy 4 lata. Niski szczebel, zwykły szary pracownik,praca przy komputerze na magazynie - wprowadzanie produktów firmy do systemu itp.
Ostatnio przełożony zaczął męczyć mnie na temat awansu - jako szkoleniowiec nowych pracowników i opieka nad nimi , pilnowanie ich pracy itp. . Powiedzial , że mam duży staż, znam pracę od podszewki i nadawałbym się . Tyle że nie chce. Nie chcę , powiem że lubię robić to co robię teraz , zwykła szara praca , robię 8 godzin i do domu wracam . Jest mi wygodnie. Będąc wyżej, człowiek musi być stanowczy, przywódczy - będę miała ciągły kontakt z osobami , płacą wyższa o 600 zł , brak urlopów w święta ,na żądanie z wielką łaską , minimum dwie soboty w miesiącu do pracy. Czuję że się nie nadaje , największy problem jest u mnie z komunikacją, pamiętam jak pracowałam na kasie to ręce mi się trzęsły, jakalam się mówiąc dzień dobry i do widzenia , w butiku też jak kiedyś pracowałam to było źle , byłam zmęczona kontaktami z ludźmi ..
Mowilam przełożonemu że tego nie czuje ale on twierdzi że mi się zmieni i że jestem młoda osoba i powinnam awansować !
Dziewczyny, ktoś ma tak ? Czy człowiek koniecznie musi się rozwijać ? Musi iść do przodu jak się tego nie czuje ?