BeaBea
Zarejestrowani-
Zawartość
73 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
5 NeutralOstatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
-
Napisałam do Niego: Czy wszystko u Ciebie dobrze? Oddzwonił po 20 min. Nie odebrałam, poczekałam i zadzwonił drugi raz wieczorem, nie odebrałam, a zadzwoniłam po godzinie tłumacząc, że nie mogłam odebrać bo byłam zajęta, itp. Odpowiedział, że bardzo dziękuje za troskę, długo go nie było, był w Stolicy, Wrocławiu, bo często wyjeżdża, że już się mama skarżyła, że nie ma dla niej czasu. Zapytał co u mnie, wybrałam neutralny temat moich zainteresowań, którym teraz poświęcam dużo czasu. Wtrącił się z dużą znajomością tematu i popisując się co on może w tym temacie. Potem zaproponował wyjście na kawę jak otworzą ogródki. Odpowiedziałam, że kiedyś może pójdziemy. Zaczął zdrabniać moje imię i trochę protestować i pytać co ja taka oficjalna. Zaraz rozmowa się urwała. I tu pociąg kończy bieg. Wiem, co chciałam wiedzieć, paradoks sytuacji, niestety pod tlenem nie leżał. Ot był w rozjazdach na których nie miał czasu na tel. do mnie lub powiadomić, że go nie będzie.
-
Wiecie dlaczego nie dzwoni na pewno? Bo sąsiad wyjechał w delegację. Heheheh. Taki żarcik. Po prostu ostatnio powiedział, że lekarz na receptę seks mu zapisał. Ja na to, że ależ oczywiście seks będzie, ale u sąsiadów, a my pójdziemy do łóżka on do swego, a ja do swego. Takie przekamarzanie się. Po kilku godz. zadzwonił i powiedział, że pytał sąsiada i ten się zgodził na udostępnienie mieszkania. Pękałam ze śmiechu. Zapytałam, czy się zastanowił, bo chyba trudno będzie mu patrzeć jak my (sąsiad i ja) będziemy się bzykać. I teraz jego śmiech. Ot takie żarciki.
-
Dziękuję Ci bardzo za Twój głos i zdanie. I po części masz rację i rozumiem Twoje stanowisko. Nie chodzi o honor. Po prostu, co on ma powiedzieć jak zadzwonię? Sorry, ale....nie.
-
Nie chcę dać. Przecież to on nie mógł się spotkać, potem wyjechał, nie zadzwonił jak wrócił, teraz wyjeżdża na długo - 2 tyg. i co ja mam biec, może jeszcze go spakować? Nie. Tu jest jego ruch.
-
Ano nie dam rady wziąć się w garść. Łzy lecą mi jak groch. Będzie słychać w moim głosie, nie chcę tego. Na razie moja strata. Jakby mu zależało zna nr, zna drogę. A jednak zapomniał.
-
Chyba jak widać wolę. Ułatwię mu sprawę. Nawet nie musi nic mówić.
-
Walczę ze sobą, żeby nie zadzwonić, bo też co miałabym powiedzieć? Marsjanie Cię porwali? Mówił, że jestem z tych kobiet, których faceci się boją. Piękna, inteligentna, wykształcona, niezła praca. Zresztą poza wzrostem jemu też nic nie brakowało. Kobiety raczej marzą o takich, jak widać mnie tez trochę wzięło. Jednak też się przestraszył. Niech to szlag. A jak zadzwoni za miesiąc to nie będę miała czasu, bo drugi raz się pakować, żeby mu się odwidziało to mi się nie chce, już mi będzie trudno zaufać. Niech ten dzień się skończy, odchoruję swoje i po sprawie.
-
Weszłam na portal. On się z niego wylogował, lub .....W każdym bądź razie nie ma go, nie ma też naszej konwersacji. Kiedy to zrobił nie wiem, bo w tzw. międzyczasie nie wchodziłam. Myślałam o zlikwidowaniu. Nie ważne już. Teraz nie ma juz po co likwidować.
-
Też tak do tego podchodzę, innego wytłumaczenia nie mam. Jestem wściekła na tą piep.....ną robotę. Gram tam czarny charakter, a sytuacja jest niezawiniona przeze mnie. Można to by było wyjaśnić, gdyby zapytał. Ale nie zapytał, wie już wszystko widocznie. Ech.
-
Ale on pisał, dzwonił codziennie, albo i kilka razy dziennie, widywaliśmy się co drugi dzień i ja raczej narzucałam tą częstotliwość, bo byłoby codziennie. Wiedziałam kiedy jest zdenerwowany, kiedy zły, kiedy obawia się, kiedy jest zadowolony, kiedy jest szczęśliwy, czego chce....Ale to czas przeszły. Chce mi się ryczeć, muszę przetrwać dzisiejszy dzień. Trochę sobie popłaczę. Niech ten dzień się skończy.
-
Raczej wyglądał na przyzwyczajonego, że kobiety są od niego trochę wyższe. Umiał z tego żartować. Bał się, że to dla mnie będzie problem. Ale mi żal. W sumie to pisze tutaj, żeby nie zadzwonić do niego do jutra, bo jutro on znowu wyjeżdża, tym razem na dłużej i sytuacja zacznie być zamknięta. Przestanę czekać.
-
Zgadzam się z Toba Kulforn. I dlatego do niego nie dzwonię. Bo niby po co? Żeby usłyszeć, że się rozmyślił, że chce zostać sam, albo, że nie wie czego chce, albo cokolwiek, co to za różnica. Ale może jakby powiedział o co kaman - o seks, o wiadomości o mnie - to można by było to wyjaśnić, bo to na prawdę b. skomplikowana sprawa, ale widocznie już zna prawdę. I co bym powiedziała jest nieistotne.
-
Dzień dobry, oczywiście on przestał się kontaktować i zachodzę w głowę co się stało, o co poszło. Poznalismy się na portalu, krótka wymiana wiadomości i spotkanie. Na którym przywitał mnie -"o my się znamy". Odpowiedziałam, że ja go nie znam. Potem bardzo gładka rozmowa, zainteresowanie z obu stron. On niższy ode mnie, ale na tyle interesujący, że mi nie przeszkadzało - inteligentny facet. Ewidentnie wyczuwałam, że obawia się, że go odrzucę z powodu wzrostu. Ten sam ogólniak, mieszkamy jakieś 5 min drogi od siebie. Spotkanie u niego, spotkanie u mnie. Poznała jego plany na najbliższe pół roku, co robi, kiedy wyjeżdża, itd. Po prostu poznawaliśmy się z codziennym kontaktem. Jedynie kiedy wyjeżdżał przestawał się kontaktować, ale jak wracał dzwonił. Zaczęły się żarty na temat seksu i tu może się spłoszył? Albo ktoś mu coś nagadał. Mam straszny kwas w pracy, a jego najlepszy kolega pracuje w tej samej firmie co ja, ale osobiście nigdy się nie spotkaliśmy, bo przez ostatnie 2 lata byłam w innej placówce, teraz pracujemy zdalnie, ale na pewno jestem "znana" w pracy - szefostwo wiesza na mnie psy - gruba sprawa, która ociera się o sąd i dlatego specjalnie nie moga mnie ruszyć, ale na pewno obgadują. 2 tygodnie temu wyjechał z tym kolegą na weekend. Wrócił i zadzwonił, że jest chory. Następnego dnia ja zadzwoniłam do niego późnym wieczorem, odebrał ewidentnie zadowolony mówiąc, że już myślał o mnie dlaczego do niego nie dzwonię. Kolejnego dnia cisza, następnego ja zaproponowałam, że przyjdę do niego, jakies żarty o seksie. Odpowiedział, że gra z kolegami i nie może się spotkać. Nastepnego dnia znowu wyjeżdżał na weekend - dawno planowane. Ale po weekendzie juz nie zadzwonił. Ja też nie dzwonię, przecież to on był zajęty, wyjeżdżał więc powinien zadzwonić. Już po ptakach nie? Żal mi tej znajomości. On nie jest nieśmiały, wszystko ma zawsze poukładane. Podejmuje poważne decyzje. Uznaję, że podjął decyzje o zaprzestaniu tej znajomości i chodzi albo o seks, albo o "wiadomości o mnie". A wy co myślicie?