Wydaje mi się, że to może być jeden z ciekawszych tropów!
Kobietę facet często przestaje kręcić, jak przestaje być facetem. Dla przykładu: poderwał ją na motocykl, a potem dał się jej namówić, żeby go sprzedał... Ona niby zadowolona, że innej nie będzie w ten sposób podrywał, a jajka faceta wykastrowane... Test oblany. Potem ona sama siebie pyta: gdzie ten wariat, któremu dałam się poderwać na ten motocykl? A tu tylko zakurzony kask w garażu pozostał. Facet powinien robić swoje....
Niech się kobiety wypowiedzą, jak oraz czy w ogóle można się z takiej "kastracji" wyrwać? I czy dawna fascynacja może jeszcze wrócić, bo przecież legła w gruzach...