Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Com

Zarejestrowani
  • Zawartość

    107
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

38 Excellent

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Tak jeszcze Was podczytuje i myślę, że zadzwonię dziś do byłego męża i podziękuję za jego wyrozumiałość i zdrowy rozsądek.
  2. Bo czasami bardzo się chce. Ja też bardzo chciałam mimo tego, że nie czułam się w tym związku dobrze i swobodnie. Pod koniec naprawdę nawet jego obecność powodowała, że się spinałam, a mimo to próbowałam dalej dla dzieci, z sentymentu, z obawy co będzie i jak mnie oceni otoczenie bo przecież teraz jestem samotną matką z 3 dzieci. Bałam się też tego, że ja już raczej nie mam szans na związek w przyszlosci bo nikt rozsądny nie będzie chciał wejść w sytuację kiedy dzieci mają swoich 2 ojców biologicznych. I uprzedzając - tak, wiem jaki popełniłam błąd i nie zamierzam szukać kolejnego związku, ani "fujarki", ale perspektywa życia bez drugiej osoby przez resztę życia jest też taka sobie.
  3. Chciałam podziękować wszystkim, którzy napisali cokolwiek w moim wątku, bo uświadomiliście mi, że zgodziłam się na sytuację w której czulam się skrzywdzona, zdradzona i oszukana a mimo wszystko jego obawa przed wstydem była dla mnie ważniejsza. Mam teraz bardzo dużo przemyśleń, ale takich konstruktywnych. W moim małżeństwie byłam praktycznie ubezwłasnowolniona w każdym aspekcie. Od kwestii gdzie pojedziemy na wakacje, co zjemy na obiad, jak będzie wyglądało nasze życie, aż do tego w co się ubiorę i jak się uczesze. Odbierałam to przez długi czas jako troskę, bo jednoczenie byłam "zaopiekowana" i nie musiałam martwić się o nic. Po latach zaczęło to być toksyczne,a moje próby oporu powodowały w nim agresję. Dzięki kolejnemu partnerowi miałam siłę wydostać się z tamtej relacji, uciec i ułożyć inne życie. W moich oczach był filarem tego nowego życia więc chciałam dać mu jak najwięcej i poświęcić wszystko. W zamian nie dostałam praktycznie nic, poza ciężarem jego własnych problemów które z wdzięczności i poczucia obowiązku przyjmowałam i rozwiązywałam biorąc za wszystko konsekwencje na siebie. Wszystko po to, żeby zasługiwać na kochanie mnie. W zasadzie tylko tego chciałam, bo mój mąż (wiem, że to się wyda absurdalne, ale przysięgam, że tak było) nigdy nie powiedział, że mnie kocha. Widzę błędy które popełniłam, widzę też ich przyczyny chociaż na pewno część tkwi jeszcze bardzo głęboko we mnie. Pierwszy raz zaczynam wszytsko sama, bez pomocy, bez "opieki". I nie boję się. Bardziej czuje ulgę, że nareszcie będę mogła zająć się sobą, dziecmi i wyłącznie naszymi potrzebami.
  4. Chciałam podziękować wszystkim, którzy napisali cokolwiek w moim wątku, bo uświadomiliście mi, że zgodziłam się na sytuację w której czulam się skrzywdzona, zdradzona i oszukana a mimo wszystko jego obawa przed wstydem była dla mnie ważniejsza. Mam teraz bardzo dużo przemyśleń, ale takich konstruktywnych. W moim małżeństwie byłam praktycznie ubezwłasnowolniona w każdym aspekcie. Od kwestii gdzie pojedziemy na wakacje, co zjemy na obiad, jak będzie wyglądało nasze życie, aż do tego w co się ubiorę i jak się uczesze. Odbierałam to przez długi czas jako troskę, bo jednoczenie byłam "zaopiekowana" i nie musiałam martwic
  5. Com

    gdy lubie sex oralny a ona nie ..

    Ale czego oczekujesz? Jeśli ona nie lubi, to jej nie przekonasz raczej. Próbowała kiedykolwiek i przekonała się, że nie lubi czy nigdy tego nie robiła?
  6. Dziękuje - czuje się dużo lepiej. Teraz mam z kim i mogę o tym porozmawiać. Wcześniej on zabronił mi mówić o tym komukolwiek, bo się wstydził tego co zrobił i bał się, że straci wśród rodziny i znajomych wizerunek dzielnego ojca rodziny. Mam w sobie dużo motywacji, żeby ułożyć życie dzieciom. Myślałam, że będę płakać i tęsknić a tym czasem czuje bardziej jakby kamień spadł mi z serca
  7. Przygotowałam się na spokojną, rzeczową rozmowę. Wybuchła kłótnia z wyzwiskami z jego strony. Wtedy coś już zupełnie pękło - bez słowa zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i wsiadłam z dziećmi w samochód. Od 2 dni jestem w domu rodzinnym.
  8. Ponieważ jak już zdążyłam napisać mam doświadczenie w tym temacie, to mogę powiedzieć, że mimo iż mój rozwód trwał 2 lata (!) od momentu złożenia przeze mnie pozwu do momentu prawomocnego wyroku, to kontakty z dziećmi ustaliliśmy już na 1 rozprawie. Każde z nas ustąpiło sporo pola na rzecz drugiej strony po to, żeby te kontakty realizować w sposób dobry dla dzieci. Gdyby 1 z nas chciało na siłę postawić na swoim, to szarpalibyśmy się cały czas w świetle prawa. Nie twierdze, że system działa świetnie, ale sąd nie zrobi nic poza tym, co przewiduje prawo i bez dobrej woli obu stron tutaj można drzeć koty przez wiele lat.
  9. Zdaje sobie sprawę, dlatego też ta przeprowadzka jest jedyną dla mnie sensowną opcją. Prywatne przedszkole to i tak prawie 1000 zł, więc przynajmniej nie będę dodatkowo wyrzucać pieniędzy na wynajem. No i na miejscu mam rodzine, która może mi pomóc w logistyce odbierania dzieci jak już znajdę na miejscu pracę.
  10. Nie rozumiem Cię, serio. Próbuję bardzo w Twoich postach znaleźć coś innego niż zarzucanie mi, że odeszłam od męża z małym dzieckiem na ręku. Powód tego rozwodu nie ma nic do sytuacji w której jestem w tej chwili. Przez pół roku próbowałam rozmawiać, mówiłam o terapii, proponowałam wspólną przeprowadzkę i świeży start bo w miejscu w którym teraz mieszkamy przeszliśmy najgorsze nasze chwile. Z góry od razu mówię, że mój partner w moim rodzinnym mieście znalazłby pracę bez problemu. On nie chce. Powtarza ciągle, że zrobi dla mnie wszystko czego będę chciała żebym czuła się dobrze, ale moje propozycje odrzuca.
  11. A czy ja gdzieś napisałam, że moje małżeństwo to była udręka? Nie, nie była. I nie rozumiem co ma do rzeczy ta matematyka - nie mam prawa oczekiwać niczego, bo x lat temu weszlam z jednego związku w drugi?
  12. Oczywiście, że mi żal bo dałam z siebie wszystko, naprawdę wszystko co miałam najlepszego mentalnie, fizycznie i finasowo, nie oczekując nic w zamian. Byłam wierna, wspierałam, dawałam się rozwijać i brałam na siebie wszystkie problemy codziennie, żeby go odciążyć. Tak mnie to wyczerpało, że w tej chwili chce tylko spokoju i poczucia, że nie muszę już stawać na głowie, żeby rozwiązywać jego problemy
  13. Jeśli sugerujesz, że mam nadzieję, że on się zmieni i bede się czuła kochana to nie. Nie liczę i nie czekam na to. Czuje, że ta zdrada i inne poboczne rzeczy które działy się w naszym związku oddaliły nas tak od siebie, że męczy mnie jego obecność. Czuje głównie rozczarowanie, frustracje, niedocenienie.
  14. Nie jesteśmy małżeństwem. Ja już mam na koncie rozwód po 8 latach małżeństwa. Dla niego to 1 długi związek. Jeśli wrócę do siebie, dzieci pójdą tam do szkoły i przedszkola to na pewno te próby ratowania związku będą na odległość. Nie mam pomysłu jak to wszystko wytłumaczyć dzieciom, a może wcale nie tłumaczyć tylko po prostu powiedzieć, że od teraz tata będzie do nas przyjeżdżał kiedy będzie miał czas.
  15. Ale o co Ci chodzi człowieku? To nie ja podjęłam tą decyzję, tylko on swoją zdradą. Nie zabronie mu kontaktów z dziećmi i będzie je widywał tak często, jak będzie chciał. Przez 5 lat poświęcałam wszystko dla tego człowieka i całe życie swoje i dzieci dostosowałam do jego planów i oczekiwań nie dostając nic w zamian poza frustracją, nerwami i krzykami w domu bo to typ człowieka, który jest wiecznie niezadowolony z niczego. Ja chcę, żeby dzieci miały normalny spokojny dom bez krzyku, i mamę która się uśmiecha.
×