Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Com

Zarejestrowani
  • Zawartość

    107
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Com

  1. Jestem z moim facetem 5 lat. Mam córkę z poprzedniego związku, i dwóch naszych wspólnych synów. Córka ma 7 lat, za 2 tygodnie zacznie 1 klasę. Chłopcy pójdą do zerówki i przedszkola. Mieszkam w miejscu, do którego przeprowadziłam się dla mojego faceta. Nie miałam tu nikogo, nadal nie mam tutaj żadnych przyjaciół. 5 miesięcy temu dowiedziałam się, że mój facet mnie zdradził. To był najgorszy dzień w moim życiu a ze stresu prawie nic nie pamiętam z tego okresu. Mimo wszystko postanowiłam wtedy, że dla dobra dzieci nadal zostaniemy razem i spróbujemy to jakoś naprawić. Teraz po 5 miesiącach ja już wiem, że nie jestem w stanie dalej z nim być. Nie umiem się na niego otworzyć, ciągle płaczę po kątach. Nie ufam mu i czuje, że nigdy mu tego nie wybaczę. Mieszkamy w wynajmowanym mieszkaniu, szykowaliśmy się do wybudowania domu za rok. Od 3 tygodni zwlekam z rozmową z nim na ten temat. Nie wiem jak powinnam to zrobić. Na dodatek w tej chwili jedyną dla mnie korzystną opcją jest powrót z dziećmi do rodzinnego miasta, 200 km stąd. Tam mam rodzinę, swoje mieszkanie rodzinne które stoi puste a szkoła dla dzieci jest po drugiej stronie ulicy. Dziś jest 17 sierpnia. Wiem, że muszę wykonać ten ruch i zrobić to tak, żeby szczególnie córka nie odczuła rewolucji w życiu. Piszę to chyba po to, żeby się wygadać, bo nikt z moich bliskich nie ma pojęcia ani o zdradzie ani o moich myślach. Czy ja jestem w stanie zrobić to tak szybko, przenieść dzieci do innej szkoły w innym mieście? Czuje się taka sparaliżowana tym wszystkim z jednej strony, a z drugiej mam ochotę spakować się i uciekać. Przychodzą mi też do głowy myśli o tym, czy nie jestem egoistką zabierając dzieciom ojca ze względu na moje problemy z poczuciem wartości po zdradzie.. Przepraszam za chaos, jeśli ktokolwiek przebrnie przez te wynurzenia
  2. Tak jeszcze Was podczytuje i myślę, że zadzwonię dziś do byłego męża i podziękuję za jego wyrozumiałość i zdrowy rozsądek.
  3. Bo czasami bardzo się chce. Ja też bardzo chciałam mimo tego, że nie czułam się w tym związku dobrze i swobodnie. Pod koniec naprawdę nawet jego obecność powodowała, że się spinałam, a mimo to próbowałam dalej dla dzieci, z sentymentu, z obawy co będzie i jak mnie oceni otoczenie bo przecież teraz jestem samotną matką z 3 dzieci. Bałam się też tego, że ja już raczej nie mam szans na związek w przyszlosci bo nikt rozsądny nie będzie chciał wejść w sytuację kiedy dzieci mają swoich 2 ojców biologicznych. I uprzedzając - tak, wiem jaki popełniłam błąd i nie zamierzam szukać kolejnego związku, ani "fujarki", ale perspektywa życia bez drugiej osoby przez resztę życia jest też taka sobie.
  4. Chciałam podziękować wszystkim, którzy napisali cokolwiek w moim wątku, bo uświadomiliście mi, że zgodziłam się na sytuację w której czulam się skrzywdzona, zdradzona i oszukana a mimo wszystko jego obawa przed wstydem była dla mnie ważniejsza. Mam teraz bardzo dużo przemyśleń, ale takich konstruktywnych. W moim małżeństwie byłam praktycznie ubezwłasnowolniona w każdym aspekcie. Od kwestii gdzie pojedziemy na wakacje, co zjemy na obiad, jak będzie wyglądało nasze życie, aż do tego w co się ubiorę i jak się uczesze. Odbierałam to przez długi czas jako troskę, bo jednoczenie byłam "zaopiekowana" i nie musiałam martwić się o nic. Po latach zaczęło to być toksyczne,a moje próby oporu powodowały w nim agresję. Dzięki kolejnemu partnerowi miałam siłę wydostać się z tamtej relacji, uciec i ułożyć inne życie. W moich oczach był filarem tego nowego życia więc chciałam dać mu jak najwięcej i poświęcić wszystko. W zamian nie dostałam praktycznie nic, poza ciężarem jego własnych problemów które z wdzięczności i poczucia obowiązku przyjmowałam i rozwiązywałam biorąc za wszystko konsekwencje na siebie. Wszystko po to, żeby zasługiwać na kochanie mnie. W zasadzie tylko tego chciałam, bo mój mąż (wiem, że to się wyda absurdalne, ale przysięgam, że tak było) nigdy nie powiedział, że mnie kocha. Widzę błędy które popełniłam, widzę też ich przyczyny chociaż na pewno część tkwi jeszcze bardzo głęboko we mnie. Pierwszy raz zaczynam wszytsko sama, bez pomocy, bez "opieki". I nie boję się. Bardziej czuje ulgę, że nareszcie będę mogła zająć się sobą, dziecmi i wyłącznie naszymi potrzebami.
  5. Chciałam podziękować wszystkim, którzy napisali cokolwiek w moim wątku, bo uświadomiliście mi, że zgodziłam się na sytuację w której czulam się skrzywdzona, zdradzona i oszukana a mimo wszystko jego obawa przed wstydem była dla mnie ważniejsza. Mam teraz bardzo dużo przemyśleń, ale takich konstruktywnych. W moim małżeństwie byłam praktycznie ubezwłasnowolniona w każdym aspekcie. Od kwestii gdzie pojedziemy na wakacje, co zjemy na obiad, jak będzie wyglądało nasze życie, aż do tego w co się ubiorę i jak się uczesze. Odbierałam to przez długi czas jako troskę, bo jednoczenie byłam "zaopiekowana" i nie musiałam martwic
  6. Com

    gdy lubie sex oralny a ona nie ..

    Ale czego oczekujesz? Jeśli ona nie lubi, to jej nie przekonasz raczej. Próbowała kiedykolwiek i przekonała się, że nie lubi czy nigdy tego nie robiła?
  7. Dziękuje - czuje się dużo lepiej. Teraz mam z kim i mogę o tym porozmawiać. Wcześniej on zabronił mi mówić o tym komukolwiek, bo się wstydził tego co zrobił i bał się, że straci wśród rodziny i znajomych wizerunek dzielnego ojca rodziny. Mam w sobie dużo motywacji, żeby ułożyć życie dzieciom. Myślałam, że będę płakać i tęsknić a tym czasem czuje bardziej jakby kamień spadł mi z serca
  8. Przygotowałam się na spokojną, rzeczową rozmowę. Wybuchła kłótnia z wyzwiskami z jego strony. Wtedy coś już zupełnie pękło - bez słowa zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i wsiadłam z dziećmi w samochód. Od 2 dni jestem w domu rodzinnym.
  9. Ponieważ jak już zdążyłam napisać mam doświadczenie w tym temacie, to mogę powiedzieć, że mimo iż mój rozwód trwał 2 lata (!) od momentu złożenia przeze mnie pozwu do momentu prawomocnego wyroku, to kontakty z dziećmi ustaliliśmy już na 1 rozprawie. Każde z nas ustąpiło sporo pola na rzecz drugiej strony po to, żeby te kontakty realizować w sposób dobry dla dzieci. Gdyby 1 z nas chciało na siłę postawić na swoim, to szarpalibyśmy się cały czas w świetle prawa. Nie twierdze, że system działa świetnie, ale sąd nie zrobi nic poza tym, co przewiduje prawo i bez dobrej woli obu stron tutaj można drzeć koty przez wiele lat.
  10. Zdaje sobie sprawę, dlatego też ta przeprowadzka jest jedyną dla mnie sensowną opcją. Prywatne przedszkole to i tak prawie 1000 zł, więc przynajmniej nie będę dodatkowo wyrzucać pieniędzy na wynajem. No i na miejscu mam rodzine, która może mi pomóc w logistyce odbierania dzieci jak już znajdę na miejscu pracę.
  11. Nie rozumiem Cię, serio. Próbuję bardzo w Twoich postach znaleźć coś innego niż zarzucanie mi, że odeszłam od męża z małym dzieckiem na ręku. Powód tego rozwodu nie ma nic do sytuacji w której jestem w tej chwili. Przez pół roku próbowałam rozmawiać, mówiłam o terapii, proponowałam wspólną przeprowadzkę i świeży start bo w miejscu w którym teraz mieszkamy przeszliśmy najgorsze nasze chwile. Z góry od razu mówię, że mój partner w moim rodzinnym mieście znalazłby pracę bez problemu. On nie chce. Powtarza ciągle, że zrobi dla mnie wszystko czego będę chciała żebym czuła się dobrze, ale moje propozycje odrzuca.
  12. A czy ja gdzieś napisałam, że moje małżeństwo to była udręka? Nie, nie była. I nie rozumiem co ma do rzeczy ta matematyka - nie mam prawa oczekiwać niczego, bo x lat temu weszlam z jednego związku w drugi?
  13. Oczywiście, że mi żal bo dałam z siebie wszystko, naprawdę wszystko co miałam najlepszego mentalnie, fizycznie i finasowo, nie oczekując nic w zamian. Byłam wierna, wspierałam, dawałam się rozwijać i brałam na siebie wszystkie problemy codziennie, żeby go odciążyć. Tak mnie to wyczerpało, że w tej chwili chce tylko spokoju i poczucia, że nie muszę już stawać na głowie, żeby rozwiązywać jego problemy
  14. Jeśli sugerujesz, że mam nadzieję, że on się zmieni i bede się czuła kochana to nie. Nie liczę i nie czekam na to. Czuje, że ta zdrada i inne poboczne rzeczy które działy się w naszym związku oddaliły nas tak od siebie, że męczy mnie jego obecność. Czuje głównie rozczarowanie, frustracje, niedocenienie.
  15. Nie jesteśmy małżeństwem. Ja już mam na koncie rozwód po 8 latach małżeństwa. Dla niego to 1 długi związek. Jeśli wrócę do siebie, dzieci pójdą tam do szkoły i przedszkola to na pewno te próby ratowania związku będą na odległość. Nie mam pomysłu jak to wszystko wytłumaczyć dzieciom, a może wcale nie tłumaczyć tylko po prostu powiedzieć, że od teraz tata będzie do nas przyjeżdżał kiedy będzie miał czas.
  16. Ale o co Ci chodzi człowieku? To nie ja podjęłam tą decyzję, tylko on swoją zdradą. Nie zabronie mu kontaktów z dziećmi i będzie je widywał tak często, jak będzie chciał. Przez 5 lat poświęcałam wszystko dla tego człowieka i całe życie swoje i dzieci dostosowałam do jego planów i oczekiwań nie dostając nic w zamian poza frustracją, nerwami i krzykami w domu bo to typ człowieka, który jest wiecznie niezadowolony z niczego. Ja chcę, żeby dzieci miały normalny spokojny dom bez krzyku, i mamę która się uśmiecha.
  17. Dziękuje. Ja teoretycznie to wiem, ale w tym związku wcale sobie nie ufam. To była pierwsza fizyczna zdrada, ale takich na zasadzie pisania z innymi i flirtowania było mnóstwo i on za każdym razem wypierał się w żywe oczy nawet jeśli mu pokazywałam te rozmowy. Ja już po tych kilku latach sama nie wiem, czy to co czuje i myślę jest słuszne czy nie.
  18. Ja nie jestem w stanie wynająć innego mieszkania po rozstaniu, bo kto wynajmie coś samotnej matce z 3 dzieci? Już próbowałam szukać, i w mieście w którym mieszkam to jest niemożliwe. No chyba, że kosztem jakiegoś gigantycznego czynszu.
  19. Bzdura, to nie jest żaden odwet. Jeśli ktoś decyduje się na zdrade mając rodzinę to musi sobie zdawać sprawę z tego, co kładzie na szali. Ja miałam mnóstwo okazji do skoku w bok i nigdy nie zrobiłam tego kroku własnie dlatego, że bałam się jak bardzo skrzywdzę tym jego i nasze dzieci
  20. Bardzo się boję tego, że on zrobi ze mnie histeryczkę której coś nie pasuje. Jak zdrada wyszła na jaw to przez pierwszy tydzień płakał mi u stóp, że będzie się starał, że bardzo nas kocha i nie chce mnie stracić. Potem kolejny tydzisn i następny i jakby.. Zaczął się zachowywać tak, jakby nic się nie stało i jakby sugerował mi, że powinnam przestać już histeryzować bo przeciez on przeprosił
  21. Najpierw to on swoje zabawki wrzucił do innej piaskownicy..
  22. Przede wszystkim nie panikuj. Pewnie nie będą zachwyceni od 1 sekundy i dużo zależy od Waszych relacji, ale ciąża to nie jest koniec świata Nawet jeśli Tobie się tak wydaje w tej chwili. Stało się, trudno. Sama mam 4 dzieci i wiem, że gdyby kiedyś któres z nich było w takiej sytuacji, to nie skakałabym w niebiosa bo to nie jest idealny scenariusz jaki rodzic ma dla swojego dorastającego dziecka, ale zrobilibyśmy wszystko, żeby pomóc.
  23. Jej mąż nie ma obowiązku przepracowywania jej "traumy". Przecież sama pisze - powiedział jej, żeby poszla do specjalisty, czyli nie każe jej się zamknąć, tylko jasno sygnalizuje, że nie może jej pomóc. On ma pełne prawo nie mieć siły ani możliwości być jej psychoterapeutą.
  24. Autorka pisze, że po porodzie mąż jej pomagał a ona i tak wyrywała się do roboty przy dziecku. Po cholerę? Wcale się nie dziwię, że po czymś takim on się wycofał, bo po co ma się udzielać przy dziecku, skoro ona i tak musi zrobić po swojemu i pewno lepiej niż on? Sama mam za sobą 3 ciąże, każda była bardzo trudna. Dorosła osoba która decyduje się na dziecko jest świadoma, że to prawdopodobnie nie będzie sam miód i różnie może się to potoczyć. Minęło 8 miesięcy, czas przestać truć dupe otoczeniu.
  25. KAŻDY z nas oprócz wychowania dzieci i opiekowania się domem ma też do ogarniecia jakieś inne sprawy. Autorka sama nie wie o co jej chodzi, bo nie robi NIC czego nie robiliby inni dorośli ludzie. Może niech się zamieni z mężem i mąż zacznie się zajmować papierologią przy budowie, a ona zacznie tam pracować fizycznie? Sama przyznała, że ojciec dziecka pomagał jej bardzo przez ten pierwszy okres 2 tygodni po porodzie czyli on pracował na 2 etaty, budował dom i odciążał ją w opiece nad dzieckiem. Podziękowała mu? Zapytała się kiedykolwiek jak on się z tym czuje, że ma tyle na głowie? Bo narzekać oczywiście potrafi, ale z drugiej strony założę się, że ciśnie tego męża, żeby dom już był gotowy. Dorosłe życie takie jest. Nie przeszła przez nic, co byłoby wyjątkowe.
×