Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Damrade

Zarejestrowani
  • Zawartość

    90
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Damrade


  1. Hej dziewczyny,

     

    ja juz po przeprowadzce. Trochę z tym zeszło, ale większość przewieziona. Nawet szyld wisi, choć teraz ta ...yczna uchwała weszła odnośnie reklam i trzeba było zgody plastyka, architekta i konserwatora. Masakra jakaś. 
    Towar poukładany i już działamy. Cały dzień ciągniemy, bo tak jak chyba pisałam wcześniej pracownik wyjechał do Anglii i na razie nie szukamy nikogo. damy radę. Po pierwsze primo to coś więcej kasy zostanie, po drugie primo- nie chce mi się nikogo szkolić. Juz wolę sama pracować dłużej. Póki co oczywiście. 
    Na rowerze nie jeżdżę, bo jeździmy do pracy autem na 9.00. Muszę na rower wybrać się specjalnie, ale koło domu mam piękne szlaki rowerowe i jest gdzie jeździć. Za tydzień może się uda. Robimy na jednej z tras 56 km. Jedziemy wolno, ale długo. Czasami robimy postój na kawę. Okolica jest cudna, cały czas jedzie sie wałem. 

    Jutro mam fryzjera, potem jedziemy do rodziców synowej. Będziemy imprezować z okazji urodzin. Obie mamy jednego dnia  😄
    Będzie grill i różne pyszności. U mnie waga stoi nadal, ale juz się mobilizuję żeby przycisnąć z dietą. Jutro po imprezie urodzinowej koniec folgowania. Chcę zrzucić kolejne 5 kg. Może do końca sierpnia by się udało...
    Likier chałwowy będzie musiał poczekać, a z colą jest pychotka. 
    Dzisiaj przed wyjazdem muszę podgonić z gotowaniem na jutro . Robię pasztet i ciasto z owocami, pastę ze słonecznika i suszonych pomidorów i dipy. Upiekę też chleb. Miałam robić galaretkę wieprzową, ale nie dowiozę 100km. 
    Ogródek zapuszczony, czasu brak. Jedynie przekwitłe kwiaty poobcinałam wczoraj. Muszę obciąć wierzbę hakuro bo już mi się wybujała. Może za tydzień się uda. 
     

    Miłego popołudnia dziewczyny 🙂


  2. Dnia 29.06.2022 o 22:41, 1 2 3 napisał:

    Damrade, naprawdę możemy podać sobie ręce w kilku kwestiach. Ja dziś zafundowałam sobie arbuza. Zimny z lodówki. Po drugiej dużej porcji wieczorem dowiedziałam się, że nadmiar cukru, czyli fruktozy obecnej w arbuzie źle na mnie działa. Wydęło mi brzuch, aż zabolał. Chyba podobnie mam po jabłkach. Wieczorem trochę popieliłam ogródek, ale uszły że mnie wszystkie siły. Teraz marzę, żeby w te najcieplejszą noc zasnąć i długo pospać. Ostatnio coś wybudzam się za wcześnie. A potem w ciągu dnia brak mi energii. Dobrej nocy, zatem, przed jutrzejszym upałem.

     

    1 2 3  ja arbuza mogę kilogramami jeść na szczęście -bo uwielbiam. 

    21 godzin temu, ileONKA napisał:

      Witajcie Wspaniałe 🙂  

      Balum, balum... powoli wracam tu 😉  I witam tu nowe kobietki 🙂 

       Wracam z arcyważną informacją. Otóż, jakiś czas temu przeglądając filmiki na youtub dot. ćwiczeń (w moim przypadku prostych, nieskomplikowanych i krótkich 😉 ) natknęłam się na japońskie ćwiczenia KIAT JUD DAI - dziewczyny znacie to? 

    Ja pierwszy raz się z nimi zetknęłam i po wielu przejrzanych filmikach o efektach dziewczyn, które ćwicząc po kilka min dziennie te "wygibasy" przez 7 dni mają po kilka cm mniej w brzuchu, przeanalizowałam i stwierdziłam, że spróbuje i ja :classic_rolleyes: 

    I słuchajcie jakie moje zdziwienie kiedy po rzeczywiście 7 dniach - z tym, że u mnie z przerwą jednodniową, wczoraj zauważyłam kiedy szłam w spodniach, które jak do tej pory dość mocno mi się trzymały, że tak powiem aż napięte przy zapinaniu to od wczoraj są luźne w pasie na tyle, że normalnie idąc ulicą musiałam je sobie podciągać 😄

      Aż jak dla mnie nie do uwierzenia ponieważ od zawsze b. trudno mi było zrzucić obwody w tej partii ciała. A tutaj po tygodniu ćwiczeń po 5 min na początku a potem jak udało mi się w miarę naśladować ruchy to po 8-10 i 12 min ćwiczeń takie efekty.

       Dzielę się z Wami tą super informacją ponieważ skoro mi pomogły w tym b. trudnym dla mnie obszarze do ćwiczeń i schudnięcia to również mogą być pomocne dla Was 🙂  Poszperajcie na youtub w temacie tych ćwiczeń i powiedzcie co o tym sądzicie.   

    ileONKA nie słyszałam o tych ćwiczeniach. Mi też przydałyby się takie na brzuch. Może nie mam jakiegoś dużego brzucha i trochę już w pasie schudłam, ale na ujędrnienie to jakieś ćwiczenia by się przydały.

    Poszukam na YT


  3. 2 godziny temu, 1 2 3 napisał:

    Hej . Nie pisze, bo mi wstyd. Koniec czerwca miałam pracowity, więc dietkę i ruch zaniedbałam. Słodycze poszły w ruch. Upał zniechęca do ruchu. Plusik, że nie tyje. Ale porażka jednak, że nie chudnę. Niedługo zacznę urlop spróbuję wrócić na właściwy tor. Dziś podjadałam, a teraz umyłam okno, więc jakieś micro spalanie kalorii było. Jeszcze upiorne rolety i powieszę. Chcę ogarnąć domek. Tamto lato, a właściwie rok był pod znakiem prac na miarę możliwości, które były słabe. Chcę pozbyć się nadmiaru rzeczy i doczyscić kątki. Przyda się remoncikbw spiżarce. Może zadbam o garderobę? Wymiana ciuszków. Może wyrzucę nie lubiane i znoszone i zrobię miejsce na nowe? Jak Wasze kilogramy lecą w dół? 

    Hej 🙂

    Jak Ciebie czytam, to jakbym sama to pisała. Też chcę domek ogarnąć.
    Co do diety, to właśnie zeżarłam duży talerz kalafiora z ziemniakami i młodą kapustą. Popiłam kefirem. W ciągu dnia zjadłam zupę z kalarepy i parę malin i borówek. Teraz siedzę opchana tymi ziemniakami, ale juz dzisiaj nic nie zjem. Nie chudnę i nie tyję i też uważam to za plus. Ostatnio niestety sobie folguję. 
    Do pracy teraz chodzę na całe dnie, bo pracownik mi się zwolnił (wyjeżdża do Anglii). Ma przyjść dziewczyna za tydzień na pół etatu, to będę wolniejsza i wrócę do roweru. Teraz zabieram się z mężem rano, a popołudniu wracam autobusem. Upały są straszne i nic się nie chce, ale w pracy wysprzątałam dzisiaj cały lokal. Powywalałam stare dokumenty, zajrzałam w każdy kąt i starłam kurze.

    Ja też bardzo chce sie pozbyć nadmiaru rzeczy, wszystko posprzedawać i doczyścić kątki w domu. Wszystkiego mam za dużo i ledwo sie mieszczę. W szafie wiszą ciuchy w których chodzę, w które sie nie mieszczę ale myślę że kiedyś się wcisnę i takie, których nie lubię. I te pasowałoby wywalić lub oddać komuś. Po co to trzymać?
    Tyle że teraz sie nie będę brała za to, tylko gdzieś na jesieni. Teraz słońca szkoda, żeby w szafie siedzieć i segregować. W jesienne, deszczowe dni jak najbardziej to ogarnę.
    Jutro ma być 37 stopni. Dacie wiarę? Chyba powinni wprowadzić sjestę w ciągu dnia, by można było przetrwać te upały. 

     


  4. Hej dziewczyny  🙂

    Ja wczoraj wróciłam z pracy rowerem, który zostawiłam w pracy tydzień temu (wiecznie padało popołudniu).
    Dzisiaj też byłam w pracy rowerem, zrobiłam 20 km. Rano trochę porobiłam w ogródku,  posadziłam 3 berberysy i 3 trzmieliny. Zostało mi jeszcze 12 berberysów do posadzenia, ale nie wiem gdzie je dać. Zawsze nakupię a potem się zastanawiam. 


    Przyszła mi dzisiaj orteza, założyłam i będę obserwować czy będzie lepiej, ale zdecydowanie oszczędniejszy tryb życia mi pomaga na nadgarstek, więc staram się nie przeciążać. 
    Waga stoi jak zaczarowana, moja też 😉 
    Przenoszę firmę z jednego lokalu do drugiego i uczciłam to wczoraj serniczkiem na zimno i tradycyjnym też. Zasłodziłam się strasznie, ale musiałam uczcić zmiany. na wadze więc dzisiaj nie stawałam. Nie chcę się demotywować, a bałam się że nie będę zadowolona z wyniku. 
    Co tam u Was?
     


  5. 19 godzin temu, PRAWIE 50-TKA napisał:

    Cześć kobietki

    U mnie już lepiej, po weekendzie w jurze krakowsko-częstochowskiej, co się zepsuło to się naprawiło. 28 km zaliczone, niestety waga w górę zamiast w dół bo jak zmęczę to jestem ciągle głodna. 

    Także z tą aktywnością to różnie bywa. Do dziś wyciągam nogi z tyłka. 

    Weny na gotowanie ni ma.

    przytulam 🤗

    Dałaś czadu  🙂

    Ja bym chyba tyle nie przeszła. 
    Dawniej goniłam po górach po 30 km, ale teraz bym chyba ducha wyzionęła. 
    🤗

     


  6. 1 2 3  może skonsultuj się z lekarzem na ile możesz uprawiać sport żeby faktycznie sobie nie zaszkodzić. Aktywność to faktycznie korzyści, ale jeśli chodzi o problemy ze zdrowiem, to trzeba pytać lekarzy. Ja miałam rwę kulszową i pytałam neurologa co mi wolno, bo rwa wyklucza uprawianie sportu. Na szczęście na rowerze mozna jeździć, natomiast odradzał mi bieganie i siłownię. 
    Jesli chodzi o nową fryzurkę, to  na necie coś fajnego na pewno znajdziesz. Ja też zawsze fryzjerce pokazuje kolor i fryzury z neta i mi takie robi. I jestem zadowolona, choć w grzywce mi nie za dobrze i juz nie zrobię.

    Byłam w sobotę w ogrodnictwie niedaleko domu i kupiłam 10 berberysów i hortensje Bobo. Chcę zrobić rabatę na przedogródku. Sąsiedzi mi odradzają, bo mówią, że co trawa to trawa, a ja nie mam czasu dbać o trawę by była piękna i zielona. Tak jak mówi Dominik Strzelec, trawa jest najgorsza jeśli chodzi o dbanie o nią. Lepiej zrobić rabatę i przynajmniej to będzie wyglądało. Moja trawa jest popalona, bo trawnik jest w pełnym słońcu. Mimo że nie ścinam trawy w takie upały, to jednak się pali i usycha. No i to koszenie. Gdybym zrobiła rabatę, to miałabym może łatwiej i ładniej by sie prezentowała. Sama nie wiem. Jak na początku gdy zakładałam rabaty miałam wiele pomysłów, tak teraz jakąś pustkę w głowie i co posadzę, to za parę dni juz mi się nie podoba i chciałabym przesadzić.
    W niedzielę nic nie robiłam. Był straszny upał i ledwo zipałam. 
    Wczoraj praca cały dzień, późnym wieczorem zjadłam obiad a dzisiaj 0,8 więcej. No cóż...
    Zasłużyłam. 
    Wiecie co? Schudłam 5 kg i trochę pofolgowałam sobie, ale nie przytyłam do wyjściowej wagi. Cały czas waga jakby stoi w miejscu. 1kg w górę, 1 kg w dół i tak już ze dwa tygodnie. Nie jest źle, jednak chciałabym by znów zaczęła spadać. Muszę się bardziej zmobilizować. Żeby piersi nie sflaczały, to jakieś ćwiczenia załatwią sprawę. 
    Kupiłam ortezę na nadgarstek i będę zakładać w ciągu dnia, żeby ręki nie przeciążać. Jak nie przeciążam, to nie boli i nie drętwieje. Może da sie to zaleczyć bez zabiegu... Koleżanka zaleczyła ortezą w ciągu 3 miesięcy. 
    Buziaki

     


  7. 14 godzin temu, PRAWIE 50-TKA napisał:

    1 2 3 - tak jak pisała Damrade że jej wskoczył poprzedni post, a ja to już czasem sobie nie dowierzam czy to może mnie się przyśniło.

    Wczoraj ciężki dzień, a dziś jakaś chandra mnie ogarnęła, wewnętrzny smutek. Nawet mnie długi weekend nie cieszy, zawsze to aż podskakuję że gdzieś wyjadę. Nie wiem. Może czekolada pomoże.

    Mnie też długi weekend nie cieszy, bo go nie mam. Miałam mieć, ale traktują przedsiębiorców jak niewolników i niestety mam po długim weekendzie. Dzisiaj nawet nie mogłam się skupić na książce bo jestem taka zła. 
    Miałam doła cały dzień i musiałam się zresetować. Poplewiłam trochę w ogródku, potem chciałam posiedzieć z książką na tarasie, ale było za gorąco. Z tej złości upiekłam 4 blachy ciasteczek. Maślane, kruche i czekoladowe z miętą. Nałożyłam do słoików i będą na jakiś czas, choć pewnie na długo, bo u nas wszyscy na diecie  😄

    Ugotowałam dzisiaj kapuśniak i gulasz na jutro na obiad. Jutro leżę i nie robię nic, może się nawet skupię na książce, bo złość mi mija. 
    Byłam przed chwilą na tarasie i jest zimno. 6 stopni. To wszystko jakieś nienormalne. Pamiętam jak wieczory były ciepłe. W dzień 30 stopni, w nocy 20. Teraz są skoki temperatury jak na pustyni. W dzień upał, wieczorem wychodzę w bluzie i kocykiem okryta. Ale się nam klimat zmienia.


     


  8. Hej dziewczyny. Ja miałam w niedziele najazd rodzinki. Bylo upalnie i nawet parasol nie dawał rady. 

    Po niedzieli jak zwykle 1 kg więcej. Wczoraj ciut mniej i dzisiaj kolejne 0,60. Wczoraj mało zjadłam. O 12 kanapkę z wedliną a wieczorem na prezentacji piczęstował mnie pani gulaszem z knedlem na parze. Więcej nic nie jadłam, bo jestem tak zestresowana od poniedziałku w związku z pracą że nie myślę o jedzeniu. Ja jestem w stanie dużo znieść, ale wystarczy czasami pstryknac mnie palcem by wyprowadzić mnie z równowagi. Pstrykneli mnie w poniedziałek, a wczoraj poprawili. 

    Dzisiaj zapowiada się cudowny dzień. Wczoraj rozmawiałam z sąsiadką o moich pomidorach. Były klapniete i myślałam że od upałów.  Polalo, a one nadal klapniete.  Zupełnie nie wpadłam na to ze one potrzebują dokarmienia, a nawóz do pomidorów stoi w szafie. Zaraz nawiozę i zobaczę czy im się poprawi. 

    Fajnie że jutro wolne. 


  9. Dnia 12.06.2022 o 10:17, 1 2 3 napisał:

    Poćwiczyłam oddychanie. Wypiłam zieloną herbatę. A potem już było ciepło i bałam się, że na maszerowanie za późno. Zjadłam owsiankę i poszłam.   4378 kroków. 43 minuty. 2,93 km. Dziś ma być upalnie nie wiem czy pojadę na przejażdżkę rowerem. No, to poranek na plus. No i waga pokazuje 1 kg mniej. A grzeszki były, bo mało ruchu i przekąski. Ale jest motywacja na nowy tydzień. Przesyłam Wam jej część! Możemy wszystko! 

    Podziwiam Cię za to maszerowanie w niedzielę. Bylo koszmarnie gorąco.  

     

    Dnia 13.06.2022 o 13:14, PRAWIE 50-TKA napisał:

    mam dejavu czy cos takiego

    Pisałam coś innego a dodało mi post sprzed kilku dni 🤔

    Nie wiem jak to się stało. 


  10. Ja tez mam siedzącą pracę niestety. Trochę nadrabiam w ogródku,  ale to mało. 

    Mnie w prawej ręce drętwieją serdeczny j mały, a w lewej wszystkie oprócz małego :classic_huh:

    Dzisiaj waga -0,4. Tendencja zniżkowa. Jestem o kawie, na obiad nastawiłam barszcz czerwony, będą też pierogi ruskie.  Potem idziemy na 18-stke do kuzynki, ma być jadła i picia pod dostatkiem.  Będę się ograniczać,  ale bez przesady. Schudnę tak czy siak ale na spokojne. 

     


  11. Dnia 9.06.2022 o 09:50, PRAWIE 50-TKA napisał:

    Moja wariatka wreszcie szczęśliwa, za te burze nagotowałam im żarcia które uwielbiają ( bo na co dzień chrupki) nażarła się  i wreszcie uspokoiła. 

    Wnusio wczoraj pojechał do domu po 3 dniach i armagedon w jego wykonaniu też się skończył, zrobiło się cicho i pusto. Jeszcze nie wiem czy to dobrze czy źle?

    Jakoś za nic nie mogę się zmobilizować do ćwiczenia i wczoraj cały czas miałam ochotę jeść. A nogi same się "nie wysmuklą" co tu robić. Jak ze sobą rozmawiać, żeby dotarło.

    ,,Marzenie spisane z datą, staje się celem. Cel podzielony na etapy, staje się planem. Plan poparty działaniem staje się rzeczywistością."

    Przeanalizuję, zweryfikuję marzenie, spiszę, zaplanuję i się uda???

    Zapisać to muszę chyba czerwoną farba na ścianie. Podzielić na etapy, no powiedzmy tygodniowe. Plan będzie taki, że zacznę od odgruzowania orbitreka i zrobienia miejsca na ćwiczenia. Co potem??

    Plan tygodniowy: 10 min na orbitreku, 15 min ćwiczeń (calanetics), 4 rundki po schodach w górę i w dół. 

    Działanie: wcielam plan w życie.

    Strasznie to chaotyczne. Słowo klucz: ZACZNIJ

     

    Najważniejsze, że psy szczęśliwe  🙂
    Ja mam jutro najazd rodzinny. Będzie fajnie, ale pewnie jak pojadą to odsapnę  😄
    Odgruzuj orbitreka i do dzieła. Ja planowałam kupić ale jakoś się nie składało. Zastanawiałam sie też czy będę na nim ćwiczyć, czy po jakimś czasie nie wyląduje gdzieś na strychu. Podobno nie jest łatwo i nie każdy lubi. Mnie na orbitreka wzięło po serialu "Magda M". Magda śmigała na orbitreku codziennie rano i bardzo mi się to podobało. Wiadomo życie to nie serial i mogłoby być różnie z tymi ćwiczeniami u mnie. Ja jak z domu nie wyjdę to ciężko mi się zmobilizować. Może jakbym jakiś serial oglądała to kto wie, może by mi się udało poćwiczyć (w sensie: nie ćwiczysz- nie oglądasz). 
    Trochę muszę czuć bat nad sobą  😄



     


  12. Hej dziewczyny. U mnie codziennie ciut mniej. Wczoraj 0,30 dzisiaj 0,20. Pomalutku to idzie, ale też się nie przykładam za bardzo. Pilnuję godzin jedzenia, ale z kalorycznością gorzej. Wczoraj odgruzowywałam dom i musiałam otworzyć prezent z wesela od dzieci dla nas. To wielki kosz ze słodyczami, wódką i dzbankiem z dwoma filiżankami. Dzbanek i filiżanki umyłam, wódkę schowałam do spiżarki, słodycze też, ale bez pięciu czekoladek. Nie mogłam sie pohamować. Schowałam ten kosz z zasięgu wzroku ale wiem że słodycze są. Muszę ćwiczyć silną wolę. 
    W czwartek byłam w pracy rowerem, ale wróciłam z córką autem, bo zaczęło padać. 
    Teraz siedzę w ogródku i muszę zrobić przegląd, bo widziałam wczoraj na trzmielinie stado mszyc, Pewnie znajdę jeszcze w innych miejscach i muszę popryskać wieczorem. Ogólnie dzisiaj zapowiada się leniwy, upalny dzień i nawet wymyślilam, że dzisiaj nie gotujemy tylko grillujemy. 
     


  13. 14 godzin temu, PRAWIE 50-TKA napisał:

    Ja też dziś nie do życia, znowu była burza i moje psisko dyszało mi pół nocy nad głową, a drugie psisko (chłopak) łaziło i martwiło się o pierwsze psisko o co też jej chodzi. Dom wariatów. 

    Idę po kawę.

    Damrade - dobrze żeby ci przeszło po tych lekach, bo to badanie przepływów to dość nieprzyjemne badanie. 
     

    U mnie tez dom wariatów ze wszystkim. Pies śpi z nami i sie burzy na szczęście nie boi. Sztucznych ogni też nie. 
    Mam nadzieję że wszystko przejdzie po lekach  i obejdzie się bez dodatkowych badań.
     

    Ja dzisiaj na kolację zamiast zaplanowanego kalafiora z ziemniakami zjadłam tatara. Też może być. Opchałam się strasznie. W pracy zjadłam zupę gulaszową i wypiłam sok z pomarańczy i jabłka. 
    Ruchu niewiele. Lało dzisiaj, a po pracy spieszyłam się do domu, bo fryzjerka miała przyjechać o 18.00. Zrobiła mi odrosty i mam spokój na miesiąc. 

    1 2 3 - może znajdziesz jakąś konkretną fryzjerkę. Ja długo szukalam i miałam różne perypetie z fryzjerkami. A to mi jedna włosy popaliła, a to mi inna suszyła włosy na dyfuzorze i wyszłam z salonu jak Boney M tylko w wersji blond, a to innym razem jeszcze inna przed ślubem koleżanki nakładała mi farbę 3 razy, a na koniec wypuściła mnie z zielonymi włosami. Musiałam sobie w domu nałozyć rozjaśniacz by to wszystko zmyć. 
    Szaleństwo. W końcu trafiłam na fajna dziewczynę i tak przyjeżdża do mnie juz 15 lat. 
    Jesteśmy umowione  juz do końca roku 🙂

     


  14. 1 2 3 - gratki, dajesz radę z tymi krokami 🙂

    PRAWIE 50-TKA- wystarczy podjąć decyzję i juz jest łatwiej. 
    Jak to się mówi:

    Marzenie spisane z datą, staje się celem.
    Cel podzielony na etapy, staje się planem.
    Plan poparty działaniem staje się rzeczywistością. 

    Ja też  tak chodziłam, nie zwracałam uwagi na siebie, starałam się nie patrzeć, ale na zdjęciach czasami jak się widziałam, to załamka. Wystarczy jeden mały krok by zacząć, a potem jeden mały sukces by uwierzyć że się da schudnąć w każdym wieku. 
    Mnie motywuje do działania każde stracone pół kilo. 
    Co prawda też sobie folgowałam i stąd mam kilo więcej, ale nie zamierzam przestawać. Dzisiaj jest tak, a jutro się przypilnuję i znowu waga poleci. Bardzo dobrze mi idzie z tym postem, ale powiem Wam, że czasami mam pypcia na coś i muszę bo się uduszę. Może hormony, może pogoda, może zmęczenie i organizm się słodkiego domaga, różnie bywa. Nie można sobie żałować tygodniami. 
    Dzisiaj miałam dzień jedzeniowy. Rano pojechałam do lekarza z tymi rękami i nie jadłam nic do 13.00, potem weszłam do baru i zjadłam fileta z kurczaka z kapustą i ziemniakami. W pracy nic juz nie jadłam, za to w domu na kolację ziemniaki ze sznyclem i kapustą zasmażaną (miałam z wczoraj sznycle). Potem dopchałam truskawkami ze smietaną. Niby zjadłam dwa ciepłe dania, ale licząc że jedno ma nawet 600kal., to dwa mają 1200. Truskawki ze 100kal i w sumie to mieszczę się w tych przez mnie załozonych 1500. Jutro już wskakuję na dobre tory. 
    Do pracy zrobię zupę i sok, na kolację ziemniaki z kalafiorem (uwielbiam).

    U lekarza dzisiaj dowiedziałam się, że cieśń rzadko kiedy bywa w dwóch rękach na raz, jednak czasami i tak się zdarza. 
    Przepisał mi leki na rozluźnienie mięśni żeby zmniejszyć ten ucisk na nerw. Czy to cieśń czy to kręgosłup, to leki powinny pomóc. Jak nie, to neurolog i badanie przepływów (czy cos takiego). Lekarz stawia raczej na kręgosłup szyjny.
    Leki mam, wieczorem jeszcze wyjęłam masażer i oglądając film masowałam kręgosłup szyjny, może mi popuści trochę. 

    jestem dzisiaj zmęczona. W autobusie ledwo siedziałam, bo mnie sen morzył. Nie wiem czy to nie przez ten upał. Był straszny. Trochę się ochłodziło wieczorem i zrobiło naprawdę przyjemnie. Nawet trochę popadało. Jutro jak nie będzie padać, to pojadę do pracy rowerem. 


  15. I jeszcze dodam tutaj bardzo fajne informacje odnośnie postu przerywanego ze strony motywator dietetyczny:

     

    „Śniadania jedz jak król”

    Mawia się, że śniadania należy jeść niczym król, obiad niczym żebrak, a kolację oddać wrogowi. Innymi słowy, jedną z głównych zasad zdrowego, zbilansowanego odżywiania, jest naładowanie się energią z samego rana. Rzeczywiście, ma to swoje uzasadnienie żywieniowe. Jednak pominięcie śniadania nie sprawi z automatu, że staniesz się otyła. To nadmiar kalorii sprawia, że tyjemy, a nie jedzenie śniadań lub ich brak. Co więcej – organizmowi jest wszystko jedno, w jaki sposób rozłożymy sobie kaloryczność naszych posiłków w ciągu dnia. Intermitten Fasting jako system pomijania śniadań i zastępowania ich obfitymi obiadami oraz podwieczorkami, zdaje się świetnie to potwierdzać. Jedzenie obfitych śniadań ma na celu zapobieganie podjadaniu pomiędzy głównymi posiłkami – i w zasadzie tylko tyle. Jeśli więc kontrolujesz siebie i pomijasz śniadanie przekładając je na obiad, nie czynisz sobie krzywdy!

    „Jedz 5 regularnych posiłków, rozłożonych od rana do wieczora”

    Rozkładanie jedzenia na cały dzień ma służyć temu, aby nie przeciążać żołądka jednorazową ogromną porcją jedzenia.Dzięki pięciu mniejszym posiłkom w regularnych odstępach czasu, co 2-3 godziny, gwarantujemy sobie brak długotrwałego głodu, który bywa rozpraszający.Jednak wiele osób zwyczajnie nie ma możliwości dogadzania sobie w ten sposób i robienia w pracy regularnych przerw na posiłki.Te osoby powinny pamiętać, że dla naszego metabolizmu nie ma większego znaczenia, czy jemy 5 mniejszych, czy 2 duże posiłki. Ważne jest to, ile kalorii wytwarza się podczas spalania poszczególnych makroskładników.Tu badania są zaskakujące, bo dobowo spalamy dokładnie tyle samo jedząc 2000 kcal rozłożonych na 5 posiłków, i 2000 kcal rozłożonych na 2 posiłki. Metabolizm nie zwalnia zatem, gdy decydujemy się jeść rzadziej, ale bardziej obficie.

    „Więcej małych porcji sprzyja odchudzaniu”

    Patrz punkt wyżej. W niektórych przypadkach jedzenie 5, a nawet 6 posiłków dziennie o dużo mniejszej objętości sprawia, że łatwiej jest opanować głód. Dzięki temu nie napychamy się jedzeniem bo wiemy, że już za maksymalnie 3 godziny będzie kolejny posiłek.Coraz częściej jednak pojawiają się głosy mówiące, że przygotowywanie sobie 5 małych posiłków w ciągu dnia może być niewygodne i na dłuższą metę niewykonalne. A zdrowe żywienie nie może być dla nas utrudnieniem – warto więc poszukiwać kompromisów.Tym bardziej, że mniejsze i częstsze porcje nie mają wpływu na tempo metabolizmu.Ciało może używać tylko pewnej ilości białka na posiłekSą tacy, którzy twierdzą, że możemy trawić tylko 30 gramów białka na posiłek i że powinniśmy jeść co 2-3 godziny, aby zmaksymalizować przyrost mięśni. Nie jest to jednak wspierane przez naukę. Badania nie wykazują różnic w masie mięśniowej, jeśli jesz białko w częstszych dawkach (1 , 2, 3 ).Najważniejszym czynnikiem dla większości ludzi jest całkowita ilość spożywanego białka , a nie ile posiłków jest rozłożonych. Ciało może łatwo wykorzystać ponad 30 gramów białka na posiłek i nie jest konieczne pobieranie białka w organizmie co 2-3 godziny.

    Przerywany post powoduje utratę mięśni

    Niektórzy wierzą, że jeśli będziemy pościć, nasze ciała zaczną spalać mięśnie i wykorzystywać je do paliwa.Prawdą jest, że dzieje się tak w przypadku diety ogólnie, ale nie ma dowodów na to, że dzieje się to bardziej za sprawą poszczenia. W rzeczywistości niektóre badania sugerują, że okresowy post jest lepszy dla utrzymania masy mięśniowej.W jednym z badań przeglądowych przerywane ograniczenie kalorii spowodowało podobną utratę wagi, jak ciągłe ograniczenie kalorii, ale znacznie mniejszy ubytek masy mięśniowej  (4 ).Było też badanie, w którym uczestnicy spożywali taką samą ilość kalorii, jak przywykli, z wyjątkiem jednego wielkiego posiłku wieczorem (5). Ludzie ci stracili tkankę tłuszczową i faktycznie mieli niewielki wzrost (prawie statystycznie istotny) w swojej masie mięśniowej, a także szereg innych korzystnych efektów na markery zdrowia.Przerywany post jest również popularny wśród wielu kulturystów, którzy uważają, że jest to skuteczny sposób na utrzymanie dużych ilości mięśni przy niskiej zawartości tkanki tłuszczowej.

    Przerywany post jest zły dla twojego zdrowia

    Niektórzy uważają, że post może być wręcz szkodliwy, jest to jednak nieprawda.Liczne badania pokazują, że okresowe głodówki i okresowe ograniczenie kalorii mogą mieć niewiarygodnie imponujące korzyści zdrowotne .Na przykład, okresowe głodzenie zmienia ekspresję genów związanych z długowiecznością i ochroną przed chorobami. Wykazano, że przedłuża żywotność badanych zwierząt. Ma także duże korzyści dla zdrowia metabolicznego, takie jak zwiększona wrażliwość na insulinę , zmniejszony stres oksydacyjny i stan zapalny oraz zmniejszenie różnych czynników ryzyka chorób serca . Może być również korzystny dla zdrowia mózgu poprzez zwiększenie poziomu hormonu mózgowego zwanego czynnikiem neurotroficznym pochodzenia mózgowego (BDNF). Może to chronić przed depresją i różnymi innymi problemami mózgu. Niektórzy uważają, że post jest szkodliwy, ale jest to teoria niepoparta faktami . Krótkotrwały post ma potężne korzyści dla ciała i mózgu.

    Podsumowanie

    Oczywistym jest, że jedzenie tylko jednego posiłku dziennie nie jest dobre dla organizmu. Wynika to stąd, że jednorazowa podaż dużej, całodziennej ilości kalorii sprzyja nadmiernemu rozpychaniu żołądka i w konsekwencji problemom gastrycznym. Trudno jest również w jednym posiłku dziennie zawrzeć wszystko to, co powinno się znajdować w zbilansowanej diecie. Jednocześnie nie wolno też wpadać w zbiorową histerię nakazującą spożywać śniadanie najpóźniej godzinę po przebudzeniu i dbać o to, by jeść 5 zbilansowanych, różnorodnych posiłków w ciągu dnia. Mało kto może sobie pozwolić na tak częste przerwy w pracy lub przygotowywanie aż 5 posiłków każdego dnia. A zatem, aby nie wpadać w paranoję, warto przyjrzeć się uważnie swojemu trybowi życia i zastanowić, na ile posiłków dziennie możemy sobie pozwolić, by nie cierpiały na tym obowiązki, i nie odczuwać dużego głodu.


  16. Hej dziewczyny 🙂
    Ja wczoraj na imprezie pojadłam, popiłam.  W domu wróciliśmy o 4.00. Impreza była super. 
    Dzisiaj juz spokojniej. Rano kanapka z pomidorem, na obiad barszcz czerwony i ziemniaki ze sznyclem i kapustą zasmażaną. 
    Kolacji nie jadłam, ale wypiłam piwko. 
    Nic dzisiaj nie robiłam, leżałam na kocyku z książką i się opalałam. Taki dzień na luzie też jest potrzebny, zwłaszcza że ostatnio nawet nie miałam czasu odpocząć. 
    Przesadziłam dwa klony posadzone w poniedzialek. Musiałam rozsunąć, bo coś mi się wydawało, że posadziliśmy za blisko siebie, a jak urosną, to koronami by się stykały. 
     


  17. Ja tez mam siedzącą pracę niestety. Trochę nadrabiam w ogródku,  ale to mało. 

    Mnie w prawej ręce drętwieją serdeczny j mały, a w lewej wszystkie oprócz małego :classic_huh:

    Dzisiaj waga -0,4. Tendencja zniżkowa. Jestem o kawie, na obiad nastawiłam barszcz czerwony, będą też pierogi ruskie.  Potem idziemy na 18-stke do kuzynki, ma być jadła i picia pod dostatkiem.  Będę się ograniczać,  ale bez przesady. Schudnę tak czy siak ale na spokojne. 

     


  18. Dnia 2.06.2022 o 10:50, PRAWIE 50-TKA napisał:

    Zwykle jak ręce drętwieją to kręgosłup szyjny. Właśnie od pracy przy komputerze. Może spróbuj zmienić poduszkę. No a niezastąpione są zabiegi, fizjoterapia np.laser. Ja już to przerabiałam.

    W sensie mi drętwieją tylko palce. Przerabiałas? Przeszlo? Czy to już tak zostaje? 

     

    U mnie waga dzisiaj -0.6. Myślałam.ze nie spadnie, bo wczoraj pofolgowałam sobie.  O 22.00 nażarlam sie truskawek że śmietaną, ale  waga była wyrozumiała.  Postu się trzymam, dzisiaj już od rana na kawie czarnej i gorzkiej. Trochę mnie ssie,  ale dam radę.  Przez ten slub trochę pofolgowałam i rozregulowałam godziny. 


  19. Hej dziewczyny 😄

    Wróciłam wybawiona, szczęśliwa i już się pilnuję. 
    Ślub był piękny. Nikt sie nie opił za bardzo, nie było policji, pogotowia i straży pożarnej. Wszyscy  świetnie się bawili, DJ był genialny. 
    Ksiądz młodym powiedział, że życzy im by zawsze kochali się tak jak w dniu ślubu i żeby syn zawsze mówił do żony:
    "Uważaj złotko, bo błotko"
    a nie:
    "Uważaj ślepoto bo błoto"
    Ogólnie było super.
    Dzisiaj od rana w pracy, teraz wróciłam. 
    Do pracy zapomniałam śniadania i zjadłam jakieś herbatniki na szybko. Teraz gotuję ziemniaki z kalafiorem żeby zjeść do 20.00. 

    Jestem zmęczona, w nocy się nie wysypiam, dłonie mi drętwieją i bolą. Rano o dziwo tylko trochę. Nie mogę spać na boku tylko na wznak. Śpiąc na boku mam zdrętwiałą tą rękę, na której śpię. Jak zmienię pozycję, to trochę mi przychodzi. Chyba kręgosłup daje mi popalić, ale może to być od pracy przy komputerze. Cieśń nadgarstka czy coś takiego, tylko żeby mieć problem z dwoma? Muszę iść do lekarza, bo już dwa tygodnie źle sypiam, a widzę że problem narasta i jest coraz gorzej.
    Dzisiaj odpoczywam. Już posprzątałam i teraz posiedzę i poczytam książkę, ale wcześniej kalafior  😄

     


  20. Dnia 27.05.2022 o 10:40, PRAWIE 50-TKA napisał:

    No ja na ślub córki też takie gacie na ramiączka kupiłam i założyłam oczywiście, chociaż to było prawie niewykonalne, górą zakładałam bo dołem ni cholery. No ale jak zdejmowałam to myślałam że już na zawsze zostanę ze skrzyżowanymi wyciągniętymi do góry rękami związanymi gaciami. 

    Czytałam o tym poście przerywanym, jednak tzw "ujemny bilans kaloryczny trzeba zachować. Spróbuję. Za jakiś czas jak, wytrwam to, będę wiedziała co jeść i ile. Na pewno zawalczy to z moją insulinoopornością. Właśnie czekam na "okno żywieniowe" posiłek gotowy, głodna fizycznie nie jestem, ale w głowie to już inna bajka - zjadłabym wszystko.  

    Uśmiałam się 😄 Mnie pani w sklepie powiedziała, że ubiera się tylko dołem. Dobrze że nie próbowałam górą, bo by mi musiała pomóc to ściągnąć, a że w przymierzalni mało miejsca na dwie osoby, to musiałybyśmy ściągać gacie na sklepie 😄

    Dnia 27.05.2022 o 18:58, Fifty napisał:

     Znam chodzenie pod tytułem "pozycja plażowa" czyli wdech na maksa, cycki wypięte, łopatki ściągnięte, brzuch wciągnięty, tyłek spięty. Męczarnia. Szczególnie teraz to mam rodzaj brzucha, którego wciągnięcie to już prawdziwa fizyka kwantowa 😂😂😂. Cieszcie się że nie musimy pomykać w gorsetach - jak panie ze średniowiecza.

    Może te gorsety byłyby dobre. Na pewno byłabym wizualnie szczuplejsza 😄

    10 godzin temu, PRAWIE 50-TKA napisał:

    Cześć Dziewczyny. 

    Moja dieta wygląda obiecująco. Zaczynam panować nad godzinami i ilością jedzenia. Co prawda waga stoi w miejscu ale wyraźnie luźniej mi w brzuchu. Czyli powietrze zeszło. Dobre i to. Z aktywnością gorzej, wczoraj lipa. Dziś się totalnie nie wyspałam, bo moja wilczka boi się burzy i uważa że moja głowa i poduszka to najbezpieczniejsze miejsce na Ziemi, więc śpi mi na głowie jak gigantyczny koteczek i jeszcze ją trzeba przytulać i głaskać. Ona wtedy sobie śpi a nawet chrapie a ja NIE.

    Miałam owczarka niemieckiego o psychice Chihuahuy. Myślała, że będziemy ją na kolanka brać. teraz mam yorka o psychice owczarka niemieckiego. Co prawda boi się psów, ale tylko jak do niej podchodzą. Z pewnej odległości jest bardzo odważna, a jak widzi lwa w tv to szczeka jak najęta. Nawet ją animowane psy i koty denerwują 😄 Jest to dla mnie zagadką, jak ona potrafi rozróżnić animowanego psa i kota od innych zwierząt.

    Dnia 30.05.2022 o 08:32, PRAWIE 50-TKA napisał:

    Wrócę jeszcze do tego postu przerywanego. Ja przez większość życia nie jadłam śniadań, pierwszy posiłek około 12 właśnie i tak do 20 jadłam. Wtedy wszyscy trąbili, że to źle. Jak się po dekadach przerzuciłam na śniadanie poranne około 8 i tak przyzwyczaiłam, że odzwyczaić się trudno, to teraz mówią że to post przerywany i dobry dla zdrowia. I faktycznie wcześniej byłam szczuplejsza, nie przysypiałam rano w pracy, więcej mi się chciało. Tylko czy to była zasługa postu przerywanego czy mniejszej ilości lat 🙂 Trudno powiedzieć, ale przestawić się teraz do niejedzenia do 12 też trudno. Będę jednak próbować bo jakoś czuję, że warto spróbować.

    Ja też dawno,  dawno temu nie jadłam śniadań i byłam szczupła. Potem z racji pracy zaczęłam jeść i nie wiem czy od tego (bo może wcale nie) zaczęłam tyć. Ja juz się przestawiłam i rano w ogóle nie odczuwam głodu. Jem z rozsądku jak zerknę na zegarek że juz powinnam coś zjeść, 

    Dnia 29.05.2022 o 05:50, Fifty napisał:

     Na razie mam także mój życiowy rekord.. 118 kg i łydka 49 cm. Dziś ostatni dzień jem bez kontroli. Od jutra kierunek asceza i zapisywanie wszystkiego. Tak to sobie obmyśliłam. 

    Trzymam kciuki. W grupie siła. Ja po ślubie wracam do gry i biore się za siebie 🙂

    Dnia 27.05.2022 o 21:07, 1 2 3 napisał:

    😁😁🙃  Dlatego mówią, że cel uświęca środki.   Damrade, dam Ci radę 😉 zamiast przemieszczać się po sali z wciągniętym brzuszkiem albo siedzieć za stołem poprostu wyluzuj! Kobieto, przecież nie żyjemy dla satysfakcji innych! Masz święto: żenisz syna! Ciesz się i baw! Przeżywaj radośnie  każdy moment imprezy. Świętuj, bo pracujesz nad sobą i robisz coś dla siebie. Na ten moment jesteś jaka jesteś, ale to jesteś właśnie Ty. Bądź sobą! Bo nie waga o Tobie stanowi. Zadbaj raczej, aby się wyspać, nawodnić przed imprezą. Uśmiech na twarzy. I mocno wyściskaj Syna i Synową. Cudownego wesela i baw się dobrze!

    Bardzo dziękuję  🙂
    Chodziłam z wciągniętym brzuchem do pierwszych 3 drinków. Jakies trzy godziny. Potem już hulaj dusza, piekła nie ma. Jadłam, tańczyłam i bawiłam się świetnie 🙂


  21. Witajcie dziewczyny 🙂
    Dziękuję za gratulacje, to nasza pierwsza wnusia 🙂

    Wczoraj miałam goniony dzień. Pobiegłam na pedicure, potem po sklepach za tymi gaciami wyszczuplającymi. 
    Wpadłam do sklepu z bielizna i mówię, że potrzebuję schudnąć do soboty i czy ma taka bieliznę. 
    Dała mi "M" do mierzenia. Mało wyszczuplała, więc poprosiłam o "S". Tej to nawet do kolan nie naciągłam. Jadę więc gruba. 
    Po sali będę się przemieszczać na wdechu, a na wydechu będę siedziała przy stole i tyle. 
    Może nikt nie zauważy 😄
    Do postu wrócę w poniedziałek. Odpuszczam na dwa dni. 
    Teraz biegnę sprzątać i się pakować na jutro. 

    • Haha 1

  22. 18 godzin temu, PRAWIE 50-TKA napisał:

    Największy jest problem z trzymaniem diety. Codzienne kombinowanie i liczenie. Dlatego tzw diety cud nie ma. Przy insulinooporności ma sens tez ten post przerywany i do tego trzeba odstawić pewne rzeczy: chrupiące bułeczki (białe pieczywo), coca-colę (napoje gazowane), winko czerwone (alkohol), słodycze. No i nie jeść obiadów, które się z mozołem przygotowuje mężowi (schabowe, pomidorowa z makaronem, spagetti itd) tylko produkować dla siebie cos innego. Niby to wszystko w teorii proste jest. A i jeszcze znaleźć czas na aktywność fizyczną. Niski indeks glikemiczny też nie jest głupi szczególnie że większość produktów z niskim IG=zdrowe produkty. Tylko to wszystko jest pracochłonne i wymaga zaangażowania i żeby  się chciało jak się nie chce. 

    Witaj PRAWIE 50-TKA 🙂
    Ja właśnie jestem na takim poście przerywanym. To druga dieta, na której chudnę. Na liczeniu kalorii też chudłam 15 lat temu, ale to liczenie kalorii jakoś teraz mnie odstraszało. Na poście jest super, bo nie liczę, a i tak wychodzi ich niewiele jedząc tylko 8 godzin.  Odstawiłam  colę, słodycze, alkohol, z tym że nie do końca odstawiłam. W sobotę wypiję lampkę wina, w niedzielę czasami dziubnę jakieś ciasto lub deser. Pilnuję się od pon. do piątku, a w niedzielę nagroda 🙂Dieta jest dobra wtedy, kiedy można ją trzymać juz do końca życia, a taki post na jakim jestem mogę. Odstawiłam te złe rzeczy, ale nie katuję się że już nigdy nie zjem ciasta, nie wypiję coli bo to nie logiczne. Na poście jem kotlety, spagetti, placki ziemniaczane, ziemniaki z kalafiorem. I to wszystko na kolację, a jednak schudłam 4 kg w tym miesiącu. Podobno przy poście ostatni posiłek musi być konkretny. Czyli nie sałata z pomidorami, tylko coś co ma jednak więcej kalorii, żeby wytrzymać te 16 godzin bez jedzenia. Kotlety np. odsączam na ręczniku papierowym i wielkość porcji ma znaczenie.  Jem coś konkretnego na kolację, ale nie cały, kopiaty talerz, tylko żeby sobie pojeść. 
    Coś w tym jest i podobno tłuste jest lepsze niż słodkie..

    17 godzin temu, Fifty napisał:

    Wiem, ale mimo wszystko trzeba się zorganizować i zmobilizować jeżeli chce się osiągnąć jakikolwiek efekt, a w moim przypadku te 40 a najlepiej 50 kg to jest po prostu jak Mount Everest do zdobycia.

    W moim przypadku mąż jest bezobjawowy. (świeżo po rozwodzie) Także problemu z gotowaniem obiadków dla niego nie ma, a jest raczej problem z tym, że mieszkam blisko rodziny i wszyscy koniecznie chcą mnie dokarmiać. Plus... jest taki problem, że sama w domu nie muszę się tłumaczyć przed nikim dlaczego jak w amerykańskim filmie czasem idę obejrzeć Netflix z pudłem lodów pod pachą 😅

    Może trochę przesadzam z tymi lodami, ale rzeczywiście czasami jem trochę bez kontroli. Dlatego podstawa to wziąć się za reorganizację stylu życia, bo jak będziemy żyły dalej w ten sam sposób to z pewnością niewiele się zmieni.

    Witaj Fifty 🙂
    Trzeba się trochę przestawić. Zacząć już na zakupach. Wszystko jest do ogarnięcia, a najtrudniej jest zacząć. Ja zaczynałam od października. W sensie wiedziałam że muszę schudnąć, wiedziałam że ślub syna w maju i wydawało mi się że zdążę, że mam czas. Zrobił się nagle kwiecień i  też nie miałam chęci. 
    I nagle po świętach, kiedy ciężko mi było buty zapiąć bo mi zaczęło brzuszysko przeszkadzać, powiedziałam "dość".
    Dosłownie z dnia na dzień postanowiłam że jem między 12.00 a 20.00 i zaczęłam. Ograniczyłam do minimum te niezdrowe rzeczy, zamieniłam na zdrowe.
    Mąż długo nie mógł zaskoczyć że jestem na diecie, czasami jeszcze w niedzielę gdy robi kawę to mnie pyta jaką i czy słodzę. Do 12.00 konsekwentnie nie, potem lubię wypić kawę z mlekiem i z jedną łyżeczką cukru. 
    I fajne jest to, że nic nie liczę, tylko patrzę na zegarek. 
     

    17 godzin temu, PRAWIE 50-TKA napisał:

    Z trzymaniem się konkretnej  diety u mnie krucho, nie jestem konsekwentna i szybko rezygnuję. Kiedyś stosowałam taką dietę 17-to dniową i to była jedyna dieta na której schudłam ale potem jojo. 

    To może zacznę od tego przerywanego postu ( jem 8 godzin), wykluczenia największych grzechów ( węglowodany proste, cukier, zbyt duże porcje), i 30 minut ćwiczeń dziennie. No i zważenia się bo ostatnio unikam wagi jak ognia. Może meldowanie co i jak mi idzie zmobilizuje mnie jakoś.

    Polecam ten post. Mnie ginekolog powiedziała, że w moim wieku to już z wagą będzie coraz gorzej. To też mnie zniechęciło do diet, ale ten post mimo mojego wieku daje radę i spodobało mi się takie jedzenie. Najgorszy był pierwszy tydzień. Teraz już automatycznie wiem kiedy zjeść i co.

    14 godzin temu, 1 2 3 napisał:

     Wczoraj przeczytałam o metodzie pewnej dziewczyny. Robi sobie spis ulubionych potraw w każdej kategorii. Ulubiona mrożonka, owoc, wędlina, jogurt. I zawsze ma w lodówce zdrowe przekąski.  😉 No i teoria taka mądra, a praktyka gra na nosie!

    Hej 1 2 3  🙂
    Jest to super pomysł! Kupuję to i zastosuje u siebie. Tyle że po ślubie, czyli zajmę się tym we wtorek na spokojne. Zresztą i tak w tym tygodniu nie robię zakupów, bo wyjeżdżamy. 
    W teorii to ja też taka mądra 😄
     

    17 godzin temu, Fifty napisał:

    Aha no i co bardzo ważne musimy coś ćwiczyć bez tego niewiele się wydarzy. Ja w ogóle nie ćwiczę i muszę sobie wyrobić taki nawyk. Postaram się do końca miesiąca ćwiczyć 10-15 minut dziennie. Wiem że to mało i może niewiele daje, ale chodzi o zasianie nowych nawyków.

    Wiesz, mój syn jest trenerem personalnym  (wiecie dziewczyny jak on mnie ciśnie codziennie o ćwiczenia? jak kontroluje jednym okiem co jem? i jeszcze komentuje...), i jak mu mówiłam całymi latami, że ćwiczenie  przez godzinę raz w tygodniu jest bez sensu, to on twierdzi że nie.  Że to bardzo pomaga. O te 15 min. dziennie to go dopytam z ciekawości, ale myślę że powie że super 🙂 Przecież najważniejsze to zacząć, potem juz z górki. Małymi kroczkami i do celu. 
     

    3 godziny temu, Fifty napisał:

    Dzień dobry .. dziś od 4:30... 😅 Ptaszki śpiewają, Widno. .. Wstałam... Sporządziłam wstępny pomiar. Od teraz już uważam co jem i min.15 minut ćwiczeń codziennie (może oprócz niedziel, bo w niedzielę to wolny czas oddam na jakieś sprawy urodowe i modowe. ☺️ 

    Myślę, że na początku trzeba pisać co było ogólnie do jedzenia (dla własnej wiedzy), bo człowiek czasem  wrzuca jak w śmietnik i zapomina. Założyłam sobie do tego notatnik. 😅👍

    Przy okazji potrzebuję trochę mocniej oszczędzać, więc będzie "challenge" żeby jak najmniej chodzić po spożywkę. 

    A tak w ogóle.. dużo wydajecie tygodniowo na jedzenie? Jak często do sklepu? 

    Witaj Fifty 🙂
    To z Ciebie tez ranny ptaszek 🙂
    Fajnie że zaczęłaś. Trzymam kciuki.
    Z notatnikiem bardzo dobry pomysł. Jak jesteś na liczeniu kalorii, to jedyny sposób by to jakoś ogarnąć i kontrolować. 
    Ja np. do sklepu chodzę w piątki. Na plac z warzywami też w piątek. Kupuje na cały tydzień owoce, nabiał, mięso, chleby piekę sama dwa razy w tygodniu. Z racji pracy tak sobie wybrałam. 
    Wydaję ok. 250zł tygodniowo. Czasami więcej, czasami jak wyjmuję coś z zamrażarki i nie muszę kupić to mniej. Często kupuję na promocji. Idę do sklepu i widzę filety z kurczaka na promocji duże opakowanie to kupuję, dziele na porcje i mrożę. Potem juz nie muszę myśleć o mięsie. 
     


  23. 21 godzin temu, ileONKA napisał:

    Właśnie oglądam... okazuje się, że akurat wiek nie jest przeszkodą 🙂 

     

    Wiek zdecydowanie nie jest przeszkodą, ale podziwiam ludzi w tym wieku, że im sie chce 🙂 
    Moja mama ma 73 lata, może nie ćwiczy regularnie ale głowa do kolan dostanie. Jest szczupła i dosyć gibka 😄 Mówimy na nią dzika gęś wyścigowa 😄 

    • Like 1
×