AnnaNP
Zarejestrowani-
Zawartość
5 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
10 Good-
Bardzo mi przykro... Jedyne co mogę powiedzieć to, że trzeba jakoś się z tym uporać i iść dalej. Mi lekarz poradziła po potwierdzeniu, że nie widać już pęcherzyka, żeby wziąć 2 nospy, wypić lampkę wina i wziąć gorącą kąpiel. Podobno pomaga, żeby samo się wszystko oczyściło... Strasznie jest usłyszeć takie słowa, ale wszystko lepsze od zabiegu. Ja próbowałam. Za pierwszym razem się nie udało, ale tylko histeroskopia wystarczyła bez łyżeczkowania na szczęście. Trzymaj się ciepło
-
To generalnie dość podobnie jak u nas. Trzeba być dobrej myśli. Czasem nawet lekarze są zaskoczeni bo wychodzi inaczej niż w praktyce. A ile dni jesteś po transferze? Czy na pewno jest puste jajo płodowe? Może jest jeszcze szansa. U nas lekarz dawał tylko ok 20% szans na ciążę po ostatnim transferze a ciąża jest mnoga. Aż sam się śmiał, że są dwa zarodki z bijącym serduszkami i ciężko mu było uwierzyć :)
-
Przykro mi... Ja badałam jeszcze przed rozpoczęciem invitro badania genetyczne: kariotypy i mutacje w genach mthfr, protrombina i proakceleryna. Po drugim poronieniu badałam białko s i białko c, subpopulacje limfocytów, antykoagulant tocznia, przeciwciała anty glikoproteina i przeciwciała antykardiolipina. Wszystkie wyszły ok. Lekarz podejrzewał od początku wady w rozwoju zarodka i polecał invitro z pgd na które nie było nas stać. Wybraliśmy zapłodnienie metodą famsi w invicta, które ogranicza wybór zarodka z aneuploidami. Myślę, że pomogło bo wszystkie komórki się zapłodniły i nie zatrzymały w rozwoju do stadium blastocysty. Brałam też mio-inozytol na polepszenie jakości komórek jajowych. Może też miało wpływ.
-
Dziewczyny chciałabym wam tylko dla otuchy napisać, żebyście się nie poddawały. Mi się udało za pierwszym razem prawie 4 lata temu. Bardzo marzyłam, żeby córka miała rodzeństwo i ciągle tylko myślałam o kolejnym dziecku. Spróbowaliśmy kolejny raz jak córka miała 2,5 roku. Transfer z mrożonych zarodków się udał i byłam przeszczęśliwa. Niestety tylko do końca 5 tygodnia ciąży... Krwawienie zaczęło się dokładnie chwilę przed Nowym Rokiem o 23.30 w Sylwestra... W Nowy Roku ustało, więc miałam nadzieję, że się jednak uda ale kolejnego dnia w trakcie wizyty w Klinice już się rozpoczęło poronienie. Krwawiłam prawie cały m-c w oczekiwaniu na histeroskopię, bo poronienie nie było całkowite. Od razu chciałam kolejne, jak najszybsze podejście, żeby nie myśleć o tej traumie, bo bardzo to przeżyłam. Kolejne podejście w kwietniu. Znów ciąża i znów tylko do 6 tygodnia... Tym razem bez histeroskopii. Ciąża nie wysoka, ale ból ciężko opisać słowami.. Znów kolejne podejście - ostatni zamrożony zarodek. Beta lekko skoczyła 6dpt ale 10 już nie była pozytywna. Nadal nie mogłam się z tym pogodzić, że to już koniec. Na koniec roku zdecydowaliśmy się z mężem o ostatnią próbę i nową stymulację. Cieszyłam się jak głupia nawet z tych zastrzyków stymulujących, że mogę je robić...:) Tym razem podejście z 2 świeżymi zarodkami w grudniu. Udało się. Beta bardzo wysoka. Ciąża bliźniacza... W każdym tygodniu tak do 12-ego bałam się, że poronię. Ale udało się. Jestem teraz w 35 tygodniu Ciąża bliźniacza jest niewyobrażalnie ciężka i jestem tym wszystkim przerażona, ale za to będą 2 skarby niedługo z nami. Tak sobie myślę, że Bóg mi chciał wynagrodzić te moje dwie straty... Rok 2019 był bardzo ciężki - bo generalnie 3 razy w 2019 byłam w ciąży... Wierzę, że wam też się uda i życzę wam wszystkiego najlepszego
-
AnnaNP zaczął obserwować In vitro 2020
-
Cześć, dziewczyny mam do sprzedania zapas luteiny podjęzykowej, dopochwowej i estrofem. Mogę sprzedać za połowę ceny. Lekarz wypisał mi więcej ale nie były potrzebne, bo okazało się, że jestem w ciąży bliźniaczej i nie potrzebowałam w ogóle hormonów bo miałam bardzo wysoki poziom hormonów dzięki temu :) Jeśli jesteście zainteresowane proszę o info na maila: annanpaw@onet.pl