KARKA
Zarejestrowani-
Zawartość
65 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez KARKA
-
Niesamowite, że każdy embriolog mówi co innego, w Invimedzie mi powiedziano dokładnie na odwrót...
-
Gratuluję odwagi! Ja też sobie wyznaczyłam limit prób, ale czy go dotrzymam.... Powodzenia w wychowywaniu dzieci i obyś rzeczywiście miała szczęście do wnuków:)
-
No to jutro nasz dzień testu! Trzymam kciuki, żeby było pozytywnie:)
-
Ja miałam zalecone przez lekarza z Novum: koenzym Q10 100 mg wit d3 2000 jm Mioinozytol 2000 mg (brałam preparat Inofem) Kwas DHEA (eljot) 3x25 mg (ale brałam tylko 2x dziennie, bo miałam po nim wysypkę) Folian z Solgaru (400 mikrogramów) Wit b complex Ashwaganda (koniecznie trzeba zwrócić uwagę jaka jest zawartość witanolidów, ma być 5%) 250 mg x 1 Oraz mieszanka ziół na rewitalizację jajników (m.in. ziele rdestu, pokrzywa, rumianek, nagietek, macierzanka, dziurawiec) - tego już nie brałam, bo jak dla mnie to i tak było sporo. Ogólnie miałam więcej jajeczek (poprzednio 0, 4, teraz 7). Co do ich jakości - zobaczymy:)
-
Może spróbujcie za kilka dni, mi lekarz powiedział, że wyniki robione w odstępie kilku dni mogą się mocno różnić - zależy czy facet jest wypoczęty itd. /choć niby plemniki tworzą się 3 miesiące, więc powinny oddawać tamten stan, ale tak twierdzi lekarz/. Inną sprawą jest samo laboratorium, jak potraktowali próbkę - ten wątek był niedawno na forum. Ja bym spróbowała jeszcze raz.
-
napisz, czy się złamałaś i zrobiłaś test domowy, czy czekasz na betę! Ja już wczoraj i dzisiaj z rana nasikałam do pojemnika, ale miałam cykora, żeby zrobić test. Jak będzie jedna kreska, to załamka, a tak do czwartku przynajmniej "jestem w ciąży"
-
Ja pierwszego dnia stymulacji przemalowałam sypialnię:) Bo wiadomo, potem farby nie są zdrowe;) A dziś, czekając na pierwszą betę do pobrania w czwartek, robię powidła i soki ze śliwek. Wcześniej porobiłam sałatki na zimę i pełno ogórków kiszonych, tak czy owak przydadzą się nam! A mieszkanie lśni! Ja tak koję nerwy. Anna Katarzyna a na jakim ty jesteś etapie? Stymulacja?
-
tak, 3dniowy. Dziękuję!
-
hej dziewczyny, u mnie 8dpt, betę robię dopiero w czwartek, zgodnie z zaleceniem lekarza. Mam w łazience jeden test sikany, ale jak zrobię i będzie nagatyw to się załamię, więc wolę do czwartku jakoś dotrwać w całości. Ktoś jeszcze robi pierwszą betę w tym tygodniu?
-
Zależy jaki masz lek, ja brałam Puregon i mnie w aptece uprzedzili, że może zostać odrobina leku nawet jeśli dobrze odmierzę i żeby się tym nie przejmować. Zapytaj lekarza albo farmaceuty!
-
Ja miałam dwa, za pierwszym razem był ze mną mąż i pani doktor pokazała na monitorze świecącą kropkę. Leżałam na fotelu 5-1 minut i zaraz kazali iść się ubrać. Potem zmieniłam klinikę. Na drugim byłam sama, założenie wziernika było bolesne, a że poprzednio miałam skurcze, to bardzo się starałam mimo wszystko rozluźnić (i godzinę przed wzięłam nospę), jakoś poszło. W porównaniu z wziernikiem samo wprowadzenie cewnika było jak ukłucie igłą. Potem standardowo - sprawdzają cewnik czy jest pusty, wyciągają wziernik, trzeba się przemieścić na leżąco na łóżko, którym odwożą do sali pozabiegowej. Lekarz tylko powiedział, że poszło bardzo gładko, a spodziewał się, że w macicy nie będzie miejsca bo mam dużego mieśniaka. Jeśli masz wątpliwości to sama zapytaj lekarza jak poszło, ja pytam dosłownie o wszystko, żeby się potem po fakcie nie zastanawiać. Będzie dobrze
-
No i już po transferze:) poleżałam po nim 45 minut, bo poprzednio po 10 minutach kazali wstać, a teraz chciałam wszystko zrobić idealnie. Biorę nospę, bo miałam rok temu skurcze po transferze, więc na wszelki wypadek pierwszą wzięłam godzinę przed. Niestety nie dostałam żadnego wypisu, nie wiem jakiej jakości był zarodek, tylko tyle, że miał 3 dni. Drugi w 3cim dniu zaczął już "kompaktować", zmieniać się w blastocystę, więc dziś go nie mogli zamrozić, tylko pohodują do 5tej doby. Cały dzień przeleżałam. Odstawiłam kawę, więc jakoś mi było spokojniej znieść ten bezruch I mąż taki fajny, frytki mi robi... ech miło. Powodzenia wszystkim Wam, dziewczyny!
-
piękny wynik, cieszę się z Tobą!
-
Bardzo się cieszę, że transfer się udał. Ja mam jutro o 11.30 super, że to sobota i mogę iść z mężem. Mam nadzieję, że oba moje waleczne zarodki czekają tam na mnie!
-
dokładnie tak, albo były niedojrzałe, albo zdegenerowane. Przy wielu pęcherzykach mogą one rosnąć nierówno, więc kiedy część jest już gotowa do pobrania - reszta jeszcze nie, ale i tak są pobierane podczas punkcji. JA np tym razem miałam w prawym jajniku 4 pęcherzyki aż do ostatniej wizyty, a w lewym 6 na wizycie 1 i 2, a na 3ciej nagle było ich 8, więc wiadomo, że z tych ostatnich dwóch komórki były mniej dojrzałe.
-
hehe seks z luteiną? Nie, powiem szczerze, że bałabym się dokąd mi ta tabletka zawędruje no i czy dla męża to by nie było w jakiś sposób niezdrowe, w końcu to progesteron. To mieliście przygodę;)
-
dzięki za poradę, wieczorem spróbuję z namaczaniem ja mam krótsze odstępy, tak po 6 godzin, to zwiększę, żeby było po równo na dobę. Dzięki!
-
Ja tuż po punkcji mam zawsze przypływ energii, dobry humor. Po jakiejś godzinie- dwóch przychodzi zazwyczaj pogorszenie, chce mi się spać, mam nudności, ale bez wymiotów. Ponadto ból brzucha, mniej więcej tak jak przy owulacji. Wczoraj miałam punkcję i praktycznie przeleżałam cały dzień w łóżku. Wczoraj miałam delikatne krwawienie. Lekarz mówił, że to normalne. Dziś brzuch dalej boli i mam nudności, ale poza tym jest już ok. Krwawienie ustało. Okazuje się też, ze nie pamiętam wszystkiego z wczoraj Dobrze, że od razu zapisałam wszystko co mi lekarz powiedział, zalecenia itp. Po pierwszej punkcji przez 4 dni miałam podwyższoną temperaturę 37,4, po drugiej z kolei byłam w szpitalu z podejrzeniem krwawienia do otrzewnej, trzymali mnie bez jedzenia i wody w razie gdyby trzeba było operować, więc większość czasu spałam.
-
dziewczyny, mam pytanie, przepraszam z góry za takie intymności, ale kogo innego mam zapytać?....pewnie wiele z was brało luteinę dopochwowo przez transferem: ja mam zalecone brać ją 3x dziennie, czy wam się też zdarzało, że jak bierzecie kolejną, to poprzednia jest, że się tak wyrażę: ciągle w tym samym miejscu i nierozpuszczona (wyczułam, ze jest zwyczajnie twarda, jakby się nie rozpuściła wcale...).
-
Do mnie nie dzwonili, więc sama zadzwoniłam i opiekunka powiedziała że się dowiem w sobotę, jeśli do tego czasu ktoś nie zadzwoni, żeby odwołać, jak to ujęła "z powodu braku materiału biologicznego, milutko.... to trochę okrutne trzymać nas w niepewności, więc znowu zadzwoniłam i zaczęłam ją podchodzić i teraz trochę żałuję... z 7 zapłodniły się 4, z czego 2 się zdegenerowały i dziś w hodowli zostały tylko 2. Nie mówiłam mężowi, ma taki wspaniały humor po wczorajszym sukcesie. Trzeba mu było chociaż jednego sukcesu po tylu latach niepowodzeń. Jakoś to przetrawiłam, pojeździłam po mieście autem i pogadałam na głos do tych 2 walecznych zarodków, wysłałam im swoją miłość i liczę, że im to pomogło! Dziewczyny, trzymam za Was kciuki, jesteśmy dzielne, zasługujemy na zwycięstwo!
-
tak, 3dniowy
-
ja mam w sobotę, jak wszystko pójdzie dobrze oczywiście.
-
Powodzenia !!
-
cześć dziewczyny! Jestem w domu po punkcji nie mogę wciąż się nadziwić, bo pobrano aż 7 komórek !!! Poprzednio było to: 0 i 4. Więc jest wielki sukces. Czekam teraz na telefon z informacją jak idzie zapładnianie. Dziękuję za trzymanie kciuków, pomogło!
-
hej dziewczyny, jutro o 10 punkcja, trzymajcie kciuki, dam znać jak poszło