czytam te wpisy i nasunęło mi się kilka refleksji.
Jedna z was jest totalną agresorką. Pisałaś, dziewczyno, kilkukrotnie, że Buka podniosła ci ciśnienie, że jest KALEKĄ, że nie szanujesz itp. I cała ta agresja została wzbudzona przez to, że zdecydowali się na wzięcie psa. Wzięli, ich sprawa. Boczek będzie miał więcej roboty i co z tego? Chciał, to będzie miał. Zakładacie z góry, że psu stanie się krzywda. Jeszcze nic nie wiecie o planach wychowawczych i sposobie, w jaki Boczki zajmują się psem, a już chcecie ich za jaja powiesić.
Też mam psa. Wychodzę z nim dwa razy dziennie. Nie mam samochodu. Kupuję mu karmę z supermarketu (60% mięsa, mogło być gorzej). Nie pamiętam, aby jako szczeniak potrzebował wychodzić 10 razy dziennie.
Próbujecie na siłę udowodnić, że posiadanie psa to mega hiper wyzwanie i tylko wybrani mu podołają. Walnijcie się w głowy. Ok, pies to obowiązek, ale wy wręcz robicie z tego wyzwanie stulecia.
Jeżeli ich pies zostanie wyszkolony na psa terapeutycznego, to Buka będzie mogła go wyprowadzać. Jeżeli poprosiła by mnie, abym sprzątnęła po nim kupę, to zrobiłabym to z chęcią, a ... rozsmarowała na łbie tej wariatki, która pisała, że pomalowałaby nim alfa Buki. Mi korona z głowy nie spadnie, tym bardziej, że większość właścicieli wcale nie sprząta.
Wyzywacie ją od nieporadnych kalek, komentujecie wszystko, co się da. Sfrustrowane wariatki, które czekają, aby się do czegoś przywalić i dopierniczyć dziewczynie. I owszem, ma beznadziejny charakter, ale wy - wyzywające ją od kalek - jesteście sto razy gorsze.