Byłam wczoraj u koleżanki, ma kota. Mieszka w bloku, więc jest niewychodzący, ale czasem ponoć byli z nim gdzieś na zewnątrz, ale raczej wątpię by coś mu się stało, by był nosicielem wirusa. Z natury kot jest bardzo agresywny, ale wczoraj przyszedł do mnie, położył się, ale później zrobił się taki dziki. Poprosiłam koleżankę, by go wzięła i rzucił się na nią, ugryzł, podrapał, syczał. Jest w taki sposób możliwe, by samym syknięciem (wiecie, ślina itd) mogłam się ewentualnie zarazić czymś? Osobiście to mega wątpię, ale uwielbiam panikować i po prostu się tam zamartwiam cały czas