Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Aducha22

Zarejestrowani
  • Zawartość

    54
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Aducha22


  1. Hejka

    Tak jak wspomniałam wcześniej zerwał ze mną chlopak. Otóż zawsze się zastanawiałam ze mimo moich lat nigdy nie byłam w nawet 6 miesięcznym związku. Osoby młodsze ode mnie albo nawet w tym samym wieku sa juz 2,3 a nawet 4 lata w związku.. a ja nie mam takiego szczęścia. Mam ogromny problem z tym ze na początku związku jest super a potem nawet nie wiem dlaczego (bo bardzo zależy mi na swoim byłym) ,, wypalam się" zastanawiam się czy to ma sens... za każdym razem : (. Wiem ze w związku sa kłótnie itp ale ja czuje tylko euforie zanim kogoś poznam, a później ta radość mija... nie mam pojęcia dlaczego.. ktos mi może powiedzieć że to nie byli ci jedyni, ale ja mam tak z każdym... może to wynikać z niskiej samooceny? Ze jestem zbyt zazdrosna ( ale bez przesady ) pozwalam chłopakowi na imprezy itp tylko ja czuje ze oni wyczuwają ode mnie to wypalenie i odchodzą. Chce walczyć o byłego bo go kocham... Chce mu pokazać ze jest dla mnie wszystkim, mam nadzieje ze da się to jeszcze jakos naprawić.


  2. Hej 

    To znowu ja... wiem ze pisałam tutaj dość głupie rzeczy itp. Ale dokładnie 2 dni temu zerwał ze mną chlopak. Byliśmy ze sobą 4 miesiące, może ktoś powie ze moze to jak nic. I zgadzam się. To bardzo krotki okres czasu. Ale zanim zostaliśmy razem to podobal mi się przez ponad rok czasu. Wiec bycie z ,, kraszem " było dla mnie czymś cudownym. Zaznaczę ze byl on ode mnie mlodszy o rok. Do końca związku mowil mi ze jestem tą jedyna, ze mnie nigdy nie zostawi ze jestem dla niego NAJWAŻNIEJSZA. Tego samego dnia co ze mną zerwał jeszcze napisał ze mnie kocha... poki co jestem w takim punkcie ze mi trochę przykro i wiele rzeczy mi o nim przypomina ale wiem ze to minie. Bardziej przezylam to ze mnie okłamał niz to ze ze mną zerwał.  Ktos powie ze jestem głupia ze w to uwierzyłam..  nie powiem ze nie, ale myslalam naprawdę ze to jest ten jedyny, z resztą mnie o tym zapewniał. Ogólnie w tym związku nie było dnia zebym nie pomyślała ze to ma sens. Chciałam zerwać ale nie miałam odwagi.. bałam się ze go zranie i straciłam szanse która on wykorzystał. I teraz pytanie. Co mam zrobić żeby w końcu nauczyć się mowic co myślę i nie bac się ze kogoś zranie, bo z tego co widać ktoś nie ma problemu żeby mnie zranić, a ja się ciągle hamuje...


  3. Dnia 26.04.2012 o 18:14, pinezka. napisał:

    Witam! Mam problem tego typu,że jestem z kimś,ale nie czuję żebym była w Nim zakochana.Owszem pociąga mi,zależy mi na Nim w jakiś sposób,ale zakochana nie jestem.Czuję podekscytowanie jak się spotykamy,ale jednak to chyba nie to.Poprzedni chłopak mnie rzucił z dnia na dzień w tamtym przypadku nie miałam żadnych wątpliwości i przez rok nie umiałam dojść do siebie.Dalej nie rozumiem dlaczego tak postąpił...Generalnie mam problem z byciem samą i wole być (chociaż ostatnio się waham) z kimś na kim mi choć trochę zależy niż być samą.Wiem,że to nie jest normalne,ale tak po prostu jest.Tym bardziej,że nie mam już nastu lat...Nie wiem co mam zrobić,być z Nim i cieszyć się z tego co mam czy rzucić i czekać na kolejną "wielką miłość",która się może już nie zdarzyć.Nie chodzi mi o to,żebyście mi odpowiadali na pytanie tylko żebyście potrafili to obiektywnie ocenić,bo ja nie umiem...:(

    Tez mam taką sytuację... chłopaka kocham i mi zależy, ale też mam czasem dni ze nie wiem czy go kocham, ale wiem z czego to wynika!. Po prostu rzadko się widzicie... Ja tez jak się z nim spotykam to jestem z nim szczęśliwa i jest okej, ale jak się nie widzimy dość długo to tez różne myśli ma człowiek. Są osoby którym samotność nie przeszkadza, a sa tacy którym kilka dni bez widzenia się źle wplywa na zwiazek 


  4. Hejka 

    U mnie też byl ten problem.. tylko ze to ja mialam infekcje, a nie chłopak. On nigdy nie mial. Na początku moczyłam zadek w rumianku, ale on pomagał, tylk ona chory pecherz. W końcu poszlam do gina i dal mi leki, minelo. Nawracające infekcje to norma, czasami pojawiają się od zbyt dużej ilości słodyczy itp ale mimo wszystko warto iść do lekarza 


  5. 2 godziny temu, Lolka1975 napisał:

    To ten jedyny o ktorym dopiero co pisalas, ze cie olewa i musisz za niego za wszystko placic? To faktycznie "musi" byc milosc 🤦‍♀️

    Zawsze płacić nigdy nie musiałam, to ze ktoś ma jakiś problem w związku nie oznacza od razu zerwania... trzeba umieć rozmawiać i rozwiązywać problem. Nikt Ci nie kaze prześwietlac mojego życia i decyzji. Pytam CO KTOŚ MYŚLI NA TEMAT tego co napisalam wyżej, nie potrzebuje opini na temat tego co sądzisz o moim związku 


  6. 1 godzinę temu, julka.roxi.btslove napisał:

    Szczerze to ja bym się bała że mogę mieć racji on ma 19 lat a ty 20? Ja bym uciekła ale to ja tak mówię chodzi mi o to że hajtać się w tym wieku? Nie no... j sobie nie wyobrażam ale każdy ma swoje zdanie jak chcesz to twoja sprawa ale nie dziw się jak inni też się będą dziwić. Po co zaraz ślub? Można chodzić parę lat przecież a w tym czasie może zmienisz zdanie...

    Można się zaręczyć i po kilku latach wziąć slub xd nie zamierzam teraz wychodzić za mąz


  7. 11 godzin temu, KorpoSzynszyla napisał:

    Od zaręczyn do ślubu jeszcze daleka droga....

    Ludzie mylnie myślą że zaręczyny=ślub automatycznie. A to tak nie działa.

    Ktoś tu piradził żeby poczekać 3 lata . Na co?

    A może jeszcze 5 albo 10 ... Wtedy i rozwodu brać nie będzie trzeba 😄

    Tez tak myślę 😅 niejedni ludzie się zaręczają i biora ślub po kilku miesiącach i są szczęśliwi cale życie, a sa pary gdzie ludzie są ze sobą 8 lat i koniec związku z dnia na dzień. Ja i mój chłopak narazie nie myślimy o ślubie, a zaręczyny to nie jest zobowiązanie na na całe życie tak jak ślub 


  8. 11 godzin temu, robięjaklubię napisał:

    5 miesięcy co to jest? Pali się. Daj sobie czas. Poznajcie się lepiej. W tym wieku człowiek jeszcze żyje ideałami. Z czym tu się śpieszyć. Pospotykajcie się ze 3 lata, jak to przetrwa to pomyślicie.

    Znaliśmy się już wcześniej, wiec łącznie znamy się około 2,5 roku 


  9. Hejka 

    Otoz jestem z moim chłopakiem juz prawie 5 miesięcy. Wcześniej zanim zostaliśmy parą znaliśmy się długo. Mój chłopak stwierdził że jest pewny ze jestem ta jedyna tak dla ciekawości napisze ze mam 20 lat a on 19. I stwierdził ze nawet wie ze kiedy mi się oświadczy, nie wiem kiedy, ale przeczuwam ze zrobi to jeszcze w tym roku. Problem z tym ze obawiam się reakcji rodziny, z mojej i jego strony. Sama jestem pewna ze jest dla mnie bardzo ważny i pewnie bym się zgodzila przyjąć pierścionek. Boje sie ze jego rodzice jak i moi jak się dowiedzą to będą zdziwieni i co najgorsze obawiam się że znaczna się jakieś kłótnie i się wszytko popsuje... doradzicie mi proszę czy mam się przejmować rodzina? Czy jednak robic swoje. 


  10. Hejka

    Chce wiedziec Co o tym myślcie. Jestem z chłopakiem już 4 miesiące, bardzo się lubimy i widać że obu nam zależy. Zawsze jak mam jakis problem to od razu dzowni i wyjaśniamy sobie wszystko i jest okej. Nigdy nie było u nas sytuacji ze zerwaliśmy i wróciliśmy, albo przerwa. Ostatnio miałam nawet taki moment w związku ze zastanawiałam się czy to ma sens itp, ale z tego co wiem to normalne, ale ostatecznie z nim jestem bo bardzo tego chce. Minusem jest to ze jak on to twierdzi jest mało uczuciowy. Jak się spotkamy to poświęca mi 100% uwagi i jest cudowny. Gorzej jest z komunikacja przed telefon. Tak jak wspomniałam dzwoni tylko jak jest jakiś problem, pisze raz na kilka godzin. Wiem ze nie mogę chlopaka obezwładnić i musze mu dać troche wolności. Kiedyś powiedział mi że jakbyśmy zerwali to by się załamał i ze nie wyobraza sobie beze mnie teraz życia. Chce wiedzieć czy któreś was udało się przezwyciężyć taka nadgorliwa atencję... niby wiem ze musze mu dać troche wolnej przestrzeni, czas na znajomych i pogranie w kompa, ale z drugiej strony się wkurzam jak mi uwagi nie poświęca. Jakieś rady jak się uporać z takim myśleniem? : ) 


  11. 3 minuty temu, KorpoSzynszyla napisał:

    Musisz stamtąd uciekać. To jest dobry powód i motywacja do szybkiego usamodzielnienia się . Porozmawiaj z rodzicami chłopaka o sytuacji , jeśli to rozsądni ludzie to na pewno pomogą. Nikt nie ma prawa cię źle traktować tylko dlatego że cię utrzymuje. Ogranicz kontakty z matką do minimum jeśli możesz, staraj się jak najmniej czasu spędzać w domu. Ignoruj ją na ile się da i szukaj pracy. W najgorszym wypadku rzucisz studia i będziesz pracować tak jak wszyscy. Są też miejsca interwencji kryzysowej i noclegownie ale nie polecam bo to ostateczność...

    Jestem z chlopakiem dopiero 4 miesiące.. mam dobry kontakt z jego rodzicami, ale wydaje mi się ze to odrobinę za szybko by ujawniać przed nimi moj problem


  12. 2 minuty temu, KKeira napisał:

    Dlatego musisz pomyśleć o jakimś akademiku lub wynajeciu czegos ze znajoma. Zapewne kiedy minie ta pandemia. Narazie musisz to przetrzymac, trochę się tej matce stawiać. Jeśli nie da się jej przetłumaczyć czy trafić do psychologa to zostaje Ci tylko wyprowadzka. A tak na marginesie ta twoja siostra to też jest tak poprawiana i ustawiana? 

    Niee, jej wszystko wolno i jej się wszystko należy. Obie mnie tyraja 


  13. 3 minuty temu, KKeira napisał:

    Nieciekawa relacja. Trochę ryje głowę. Musisz się jednak postawić. Twoja mama czuje przewagę nad Tobą bo mieszkasz u niej, utrzymuje Cię itp ale to nie powód by Cię dobijać psychicznie. Nie zwracaj uwagi na przykre przytyki, a na pewno nie rób tego co ona chce np. Zmiana ubrania czy  pozwolenie na spotkania z chlopakiem. Skoro studiujesz to może warto pomyśleć nad akademikiem i jakaś dorywcza praca. To pozwoli Ci się trochę od niej uniezależnić. I powoli pójść na swoje. Albo może wynajmij coś z koleżanką albo chlopakiem? 

    Chlopak jest mlodszy i póki co się uczy. Kiedys powiedział że mogę u niego jakis czas przenocować, ale mieszka z rodzicami i to ich zdanie jest ważne czy mogę czy nie. Tez nie chce się narzucać. Wiem ze w każdej rodzinie sa konflikty, ale u mnie to juz jest wyzywanie psychiczne. Moja samoocena przez mamę jest równa zeru tak samo jak poczucie własnej wartości 


  14. Przed chwilą, Nemetiisto napisał:

    Musisz zabrać jej ten argument. Wprowadź się choćby na kilka dni do przyjaciółki czy kogoś zaufanego. Nie mów dokąd się wprowadzasz. Założę się, że już samo, Twoje spakowanie się rozwiąże problem.

    To samo miała moja znajoma. Mieszka z babcią, która ciągle się na niej wyżywała, mówiła jak ma żyć i szantażowała. Zupełnie jak Twoja mama. Doradziłem jej to samo co Tobie. Nawet nie zdążyła się do końca spakować jak babcia ją przeprosiła i obiecała, że będzie akceptować jej wybory. Ktoś, kto grozi, nie zamierza tego zrobić. Kto ma poważne zamiary, po prostu je realizuje, bez gróźb.

    Kiedys mnie przeprosiła i powiedziała, że już nie będzie...ciągle to samo, podejrzewam ze jest chora psychicznie, boje sie zyc w tym domu 


  15. 5 minut temu, Alain_Delon napisał:

    ??? Jakie alimenty? Czy matka nie zapewnia jej dachu nad głową? Nie żywi jej? Nie zapewnia ubrania i innych potrzebnych rzeczy?

    Rzeczy sama kupuje : ) za swoje pieniądze. 

    • Thanks 1

  16. Przed chwilą, Whit napisał:

    Spokojnie. Na NFZ też można. Może trochę dłużej się czeka, ale da się. 

    Dziękuję takim osobom tak ty, które starają się pomóc, a nie robić sobie żarty z ludzkiej krzywdy 


  17. 2 minuty temu, Whit napisał:

    Psycholog nie, bo nie masz jak dojechać, mama nie zawiezie? Słaba wymówka, i pominę fakt że jesteś dorosła. Mama nie musi wozić. A poza tym, obecnie są to teleterapie, więc nie ma problemu. 

    To zaplac za mnie ponad 100zl mądralo. Bo tyle to kosztuje 


  18. 1 minutę temu, irukangi napisał:

    A to najgorszy rodzaj szantażu ! Finansowy. O jakich regułach piszesz?

    Prawda jest taka że autorka jest dorosła i ma pełne prawo ubierać się tak jak lubi, ogolić się na łyso jeśli chce. Nie ważne czy to się matce podoba. Może córce się nie podoba matki strój czy uczesanie i co ma ją dręczyć z tego powodu? 

    Widze, ze jest tu ktoś to mnie w miarę rozumie i ucieknie od problemu jest bardzo trudne 


  19. 5 minut temu, misiek172 napisał:

    Może ta mama sama myśli że robi dobrze, ale jest rzeczywiście całkiem odwrotnie. Chce zaspokoić tylko swoją chorą rządzę kierowania Tobą. Najlepiej by było jak najszybciej opuścić dom, bo tak jak mówisz z młodości pozostaną Ci tylko złe wspomnienia. Psycholog byłby dobrym rozwiązaniem, może doradziła by Tobie jak rozmawiać z mamą, jak stawiać granice, może dzięki rozmowie lepiej byś się czuła, bo teraz z Twoim samopoczuciem jest jak widać nieciekawie.

    Z moja mama nie da się rozmawiać. Kilka lat juz nia gadam o tym i nic. Psycholog tutaj nie zdziała,, rozmowa z mamą" ona mi nawet próbuje uzyc życie, gdzie będę pracować itp. Obawiam się że wymyśliła sobie jakid chory świat i w nim układa mi życie 

×