Hej. Niestety związałam się z dzieciatym mężczyzną. Mówię niestety, bo na poczatku było ok. Nie przeszkadzało mi za bardzo to, że ma dziecko i musi się z nim widywać. Z czasem wszystko się zmieniło. O 180 stopni. Wszelkie spotkania z tym dzieckiem są dla mnie koszmarem. Na szczęście nie ma ich za dużo, bo matka niechętnie daje dziecko ojcu, ale wszystko może się w każdej chwili zmienić i być może będzie tak, że ten mały koszmar będzie u nas dwa razy w tygodniu. Ja tego raczej nie wytrzymam. W dodatku mieszkamy w kawalerce. Także nie są to wysmienite warunki. Nie bronie mu się widywać z nim, ale może niech to robi poza domem. Jest w ogóle wyjście z tej sytuacji poza rozstaniem? Rozważam to bardzo poważnie. Nie chcę być ciągle rozdrażniona przez jakieś dziecko. Tu nie chodzi o to że mi dokucza itp. to jest głębsze odczucie niechęci. Nie mogę patrzeć na jego twarz, słuchać tego jak mówi, jaki jest nieporadny itd. Moja psychika broni się i blokuje przed sympatią do tego dziecka. Nie umiem już z tym walczyć..próbowałam to sobie tłumaczyć i nic...ciągle jest to samo a ostatnio jeszcze mocniej czuje taka złość i agresję.
Co ja mam robić ??? Czekać 10 lat aż to coś podrośnie czy rozstać się już teraz?