Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Yskra

Zarejestrowani
  • Zawartość

    272
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Yskra

  1. Czyli jaka? Kiedy kłamałam? I czy w ogóle? Najbardziej śmieszy mnie to, że na jednym koncie jestem wyśmiewana i atakowana, a na drugim jestem rozsądną kobietą, która nie ma wrogów - poglądy takie same. Miałam kiedyś jeszcze trzecie, ale to jako staraczka, w sumie mogłabym i na tamtym spróbować. Jest to jakaś rozrywka, zwłaszcza w czasach pandemii.
  2. Myślę, że tego to się nigdy nie dowiesz. Wiele rzeczy, o których tu piszę są zmyślone, ubarwione albo przekształcone. A może ja mam syna? Może tak naprawdę to mój tata pije? Może to nie kuzynka, a brat? Może ja nie pracowałam w banku, a w ubezpieczalni? Może, może, może. Za bardzo cenię swoją prywatność, żeby pisać na takim szpiegowskim forum wszystko 1:1.
  3. I jeszcze proste pytanie - co takie jak ty obchodzi jak ktoś karmi? Wy położne myślicie, że wiecie co jest najlepsze dla cudzych dzieci, a to wy stoicie za milionami traum kobiet, które urodziły i różnymi chorobami, które powstały przy porodzie. Niedotlenione dzieci, które w łonie matki były zdrowe, ich połamane kończyny przy wyciąganiu ich na siłę z dróg rodnych, to wy macie to na sumieniu. Jeśli dziękować, to chętnie opowiadacie, że jesteście przez większość porodu przy kobiecie, ale jak coś idzie nie tak, to chowacie się po swoich dyżurkach i lekarze nagle są najbardziej odpowiedzialni. Nie macie moralnego prawa pouczać kobiet ani ich zmuszać do karmienia piersią albo mlekiem modyfikowanym. Osobom spoza branży się nie dziwię, że narzucają swoje zdanie innym, ale wy powinnyście się wreszcie zamknąć, włączyć tę jakże popularną empatię i robić to co do was należy, czyli SPRAWNIE odbierać porody, SŁUŻYĆ pomocą przy pierwszych tygodniach życia dziecka i przestać się wtrącać tam, gdzie nie trzeba. Jakoś molestowanych, bitych ani zaniedbywanych dzieci nie umiecie zgłosić, ale wskakiwac na matki za ich wychowawcze wybory to już tak.
  4. Czyli takie dzieci jak moja córka są skazane na choroby od pierwszego dnia życia? Bo nie dostały siary? To jak wytłumaczysz takie przypadki jak mojej córki i innych dzieci MM, które są okazami zdrowia?
  5. Moja mama jest chora od mniej więcej 2002 roku. W ciąży absolutnie nie piła, a było to w 1986-1987. W czym Ags widzi problem? W prostackim, głupim pytaniu. Twoje podejście do alkoholizmu jest słabe, wulgarne i żenujące. Alkoholizm nie jest chorobą imprezowiczów, którzy lubią się "na.ebać dla funu". To choroba psychologiczna, która bierze się z wieloletniego zaniedbania swoich uczuć i sposobów radzenia sobie z nimi, a także z rzeczywistością. Ja mam prawo mieć do niej żal, ale nigdy nie naraziła mojego zdrowia i życia, bo przestała sobie radzić, kiedy byłam już niemal samodzielna. Alkoholiczka, czyli chlała w ciąży, tak? Najłatwiej tak założyć. Położną powinna cechować w pierwszej kolejności ogromna empatia, zrozumienie i współczucie. Jeśli tak traktujesz swoje podopieczne jak podsumowałaś moją mamę, to pewnie cierpią na twoich zmianach tak jak ja cierpiałam w tym roku. Słabo się rozwijałam? Fizycznie, moja droga, fizycznie. Późno dostałam miesiączkę, późno urosły mi piersi, chłopakami zaczęłam się interesować w wieku siedemnastu lat. Czytać pierwsze książeczki ze zdaniami zaczęłam w wieku trzech lat, skierowano mnie od razu do pierwszej klasy z pominięciem zerówki, bo podstawę dla tej grupy miałam opanowaną w wieku pięciu lat. To, że moja kuzynka jest inteligentniejsza ode mnie nie znaczy, że ja mam IQ 90 (choć wiem, że kilka osób i tu i w realu nie dałoby mi nawet tyle). Jeśli ktoś pisze, że obiekt B jest większy od obiektu A, to nie znaczy, że obiekt A jest mały. Ale na takie rozumowanie to już chyba akurat Tobie inteligencji zabrakło.
  6. A jeszcze na swoim własnym przykładzie powiem - moja mama miała mnóstwo pokarmu, karmiła mnie na zawołanie, siarę dostałam i co? Stale byłam przeziębiona do gimbazy chyba, rozwijałam się fizycznie wolno, pominęłam przewroty i raczkowanie, a sportowo to powiedziałabym, że jestem niedorozwinięta wręcz. Kuzynka karmiona mm i to takim obrzydliwym, starego typu z lat 90. była zawsze okazem zdrowia, miala od nastolatki cudowną figurę, same piątki z wf, a inteligencją mnie przewyższa, co przykro mi stwierdzić, ale taka jest prawda. Także tak. Takich przykładów są tysiące i pięknie obalają te super badania.
  7. Nie "oprócz siary". Każdy po prostu powinien robić tak, jak czuje. Jeśli nie chce karmić piersią, to nie karmi. Są inne metody, by dziecko nabyło odporności, rozwijało się prawidłowo, nie miało problemów gastrycznych i było blisko z mamą. Najlepiej dać siarę, karmić piersią do przedszkola, ale za to latać z noworodkiem po knajpach, w hałaśliwe miejsca publiczne, podać tablet zamiast książeczki albo przywiązać dziecko do siebie tak, żeby uzależnić. Wiele takich przypadków znam i zaręczam, że karmienie dziecka nijak się ma do jego przyszłości. A gadanie na siłę o tych badaniach amerykańskich naukowców jest bzdetne. Gdyby były takie niepodważalne, to takie dzieci jak moja K. byłyby opóźnione, wiecznie chore i zwichrowane z powodu braku kontaktu z matką. Nie mówiąc o dzieciach wychowywanych przez pary gejów, gdzie siłą rzeczy nie ma mowy o KP.
  8. No przypomniało mi się, gdzie się pożarłyśmy na początku naszej "znajomości" Wtedy się pożarłyśmy, a teraz powiem to delikatniej ze względu właśnie na sympatię, którą mam do Ciebie: jeśli ktoś nie chce, to niech nic nie podaje. Moja mała nawet siary nie dostała, bo i tego nie udało się moim oprawcom, ups, położnym, ze mnie wycisnąć. I tak jak pisałam wyżej - nawet kataru nie było. Zaparcie miała chyba trzy razy, na samym, samym początku, w pierwszym miesiącu życia. Bardzo nie lubię, kiedy ktoś mi mówi, jak mam karmić czy wychowywać swoje dziecko. Ja też tego nie robię, bo uważam, że jeśli dziecko jest zdrowe, ma poczucie bezpieczeństwa, miłości i jest zadbane, to nie moja sprawa jak się z nim obchodzą jego rodzice. Co ciekawe, nikt nigdy nie zapytał matki z patologii jak karmi, co myśli o szczepionkach, czy jej dzieci mają skarpetki w domu albo kiedy wprowadziła stałe pokarmy. Tylko zawsze ktoś się dop.ierdoli do mamy, której naprawdę na dziecku zależy i po takich radach ma ochotę wyskoczyć przez balkon.
  9. Czyli moje dziecko będzie głupie, chore, nieodporne, a ze mną więzi mieć nie będzie? Ciekawostką jest w takim razie, że moja córka nawet kataru nie miała, rozwija się idealnie, a najlepszy kontakt ma z mężem, który nie dość, że jej nie urodził, to nawet nie próbował przystawiać do piersi. Śmieszne.
  10. To skąd się brały pokolenia przygłupów kiedy wszyscy byli karmieni piersią, bo mm zwyczajnie nie było? Takie podejście sugeruje laktoterroryzm.
  11. Serio odpowiadasz na tematy sprzed ośmiu lat jakby to było sprzed ośmiu minut? Po co?
  12. Miałam tak przez dwa tygodnie. Rozpłakałam się jak małe dziecko, które mama zostawia w przedszkolu kiedy mąż wracał do pracy i miałam z nią zostać sama. Potem jakoś doszłam do siebie. Ale przyjemność z codziennego przebywania z niemowlakiem i na dobrą sprawę bycia uwięzioną w domu zaczęłam odczuwać dopiero jakieś cztery miesiące po porodzie. Przez te cztery miesiące było wyparcie. Liczenie każdej minuty do powrotu męża z pracy, niecierpliwość przy codziennych czynnościach, frustracja, nostalgia za czasami kiedy byłam sama, nawet myśli, że może nie powinnam była być matką. Ciężko przeżyłam te pierwsze miesiące. Dałam sobie radę sama, co nie znaczy, że Ty też musisz. Idź do psychologa. Idź fizycznie, nie umawiaj się online. Samo wyjście z domu dobrze Ci zrobi. Nie poddawaj się, to w końcu minie.
  13. A to Ty nie wiesz, że tu na kafe jest kilka osób, które pamiętają każde słowo, jakie napiszesz?
×