8 lat mieszkam w Niemczech z mężem i jego rodzicami. Jest to dom wielorodzinny. Teście mieszkają na górze, my na dole, a na przeciwko nas męża brat z żoną. Niby każdy ma swoje oddzielne mieszkanie, ale wejście mamy wspólne. Wszystko słychać, teście są bardzo głośni, panoszą się po domu i wszystkimi dyrygują( rozumiem to ich dom , może nawet mają do tego prawo) przychodzą do nas kiedy chcą.
Mam już dość życia na kupię z rodziną męża. Teście mnie denerwują, cały czas 24 h ich słyszę. Wszystko muszą wiedzieć. Czuję się czasami jak w Big brotherze. Podsłuchiwana i obserwowana. Wszystko jest przez teściową krytykowane. Nawet , to że za dużo śpię.
Męczę się tak od samego początku. Wcześniej od 18 roku życia mieszkałam sama i na swoim( dostałam po rodzicach mieszkanie)
Z własnej głupoty zrobilam jak zrobiłam. Rzuciłam dom rodzinę znajomych . I wyjechałam do Niemiec , gdzie poznałam swojego męża i dość szybko się do niego wprowadzając.
Jak się wprowadzałam oczywiście wiedzialam ze w domu są jeszcze Teście i brat z żoną. Ale naiwnie liczyłam że za jakiś czas się wyprowadzimy , chociaż mąż nigdy niczego nie obiecywał. Szczerze mówiąc to nawet o tym nie rozmawialiśmy.
Minęło 8 lat a ja jestem kłębkiem nerwów, w tym czasie przeszłam dwa zawały pierwszy w wieku 41 lat drugi po 7 mc ( ze stresu) wcześniej byłam zdrowa .
Mąż zdaje sobie sprawę z mojego nieszczęścia ale chyba jego potrzeby są ważniejsze.
Nie wiem co mam robić?
Dalej tak wegetować?
Czy przestać się katować i odejść od męża?