Hej wszystkim. Mam dziwny problem. Ostatnimi czasy zauważyłam, że coraz bardziej wycofuję się z życia społecznego. To nie jest tak, że ja nie chcę ale czuję, że już nie potrafię. Większość spotkań z ludźmi zaczyna mnie męczyć, nawet z tymi najbliższymi. Najbezpieczniej czuję się w swoim towarzystwie. Nie lubię nawet wychodzić z domu, mam wrażenie, że jestem oceniania (wiem, że to głupie, ale nie mogę pozbyć się tych myśli). Pamiętam, że w czasie liceum byłam otwartą, pewną siebie dziewczyną, teraz natomiast diametralnie się to zmieniło. Nie potrafię być sobą wokól dopiero co poznanych ludzi, boję się odezwać, często się czerwienie (co jest okropnie widoczne) i czuję też duży dyskomfort. Czuję jakbym straciła to coś, co kiedyś miałam. Mam powoli tego dość, bo naprawdę chciałabym czuć się normalnie w takich sytuacjach, tym bardziej, że mam dopiero 20 lat. Mimo tego wszystkiego i tak czuję sie bardzo samotna, wiec jest to naprawde uciążliwe.
Ciężko jest mi to nawet wszystko opisać. Jednak gdybym nie uwazala tego za poważne i już męczące, pewnie nigdy bym się na to nie zdobyła. Terapia jakakolwiek nie wchodzi niestety w grę, nie stać mnie. Żadnych traumatycznych wydarzeń też w życiu nie miałam. Jedynie zostałam zdradzona przez faceta, ale nie wiem czy to ma w ogole jakies znaczenie w tej sytuacji.
Czy są na takie zachowanie jakieś rady?