Natalia1990
Zarejestrowani-
Zawartość
285 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Natalia1990
-
U mnie też z 5AA i 4AA nic nie wyszło za pierwszym razem, tzn.ciaza była ale szybko się kończyła, dodatkowo ten najlepszy miał wadę genetyczną także te klasy to nie jest jakiś mega wyznacznik, dochodzi duzo innych czynników, aczkolwiek na pewno na psychikę działa lepiej wiadomość, że zarodki rozwijają się powiedzmy książkowo.
-
Dziękuję Wam wszystkim liczyłam na dobre wyniki z racji tego, że zapładniane byly wszystkie komórki metodą IMSI i do tego selekcja plemników z micro chipami. Embiolog mówił, że bardzo dobry wynik. Jeszcze tylko żeby mój organizm nie traktował tych zarodeczków jak wroga to by było super :).
-
Dostałam dziś informacje z laboratorium, mamy 3 blastocysty - 5dniowa 4AA i dwie 6dniowe - 4AA i 4BA. Jak oceniacie taki wynik?
-
Myślę, że tak. Ja robiłam mlr po poronieniu, to miałam info od lekarza, żebym się zmieściła max w ciągu 6 tygodni od poronienia, więc jak u Ciebie beta minimalnie ruszyła to nawet dobrze byłoby zrobić w miarę szybko te badania. Kiry w dowolnym momencie bo one są niezmienne w całym życiu, ana i przeciwciała robiłam w dowolnym dniu, lct nie badalam.
-
Nie wiem jak w Warszawie, więc Ci do konca nie pomogę, ja robiłam chyba wszystkie te badania, które wymieniłas i tak: ana 1-3, asa p/c plemnikowe wykonasz w każdej diagnostyce, CBA i IMK też, jednak u mnie taniej było w Synevo, z tym że na CBA jest okres oczekiwania chyba 20 dni roboczych i ja tyle czekałam co do dnia. Mlr, jeśli to jest allo Mlr będzie Ci znaleźć najtrudniej bo nie robią tego chyba w zwykłych laboratoriach, w Krakowie np.tylko w jednym specjalistycznym szpitalu. Jedno z badań- IMK albo CBA trzeba wykonać w drugiej fazie cyklu, kiedyś tu o tym pisałem ale już nie pamiętam które, a nie chce Cię wprowadzać w błąd.
-
Ja po żadnym transferze nie pracowałam, zawsze dostawalam zwolnienie na 2 tygodnie. Przy pracy jaką masz z Twojego opisu, ja bym się nawet nie zastanawiała tylko brała l4.
-
Mnie teraz 2-3 dni po bolał brzuch, najbardziej przy szybszym chodzeniu, byłam wzdęta, w dzień punkcji to dużo spałam po powrocie do domu. Dziś jest piąty dzień po i już praktycznie nic nie czuje.
-
Przykro mi bardzo ehh jednak miałaś dobre przeczucia
-
Myślę, że lekarz wiedział co robi. 25 dni po transferze beta wynosiła 380, niestety jest to zdecydowanie za nisko moim zdaniem. Podejrzewam, że z tym odstawieniem leków chodziło mu o to, żebyś się jak najszybciej oczysciła, żeby nie doszło do jakiegoś zakażenia itp.bo leki, które przyjmowałaś same w sobie raczej aż tak nie szkodzą, no może encorton jako steryd nie jest do końca obojętny, ale kilka dni przyjmowania go dłużej różnicy nie robi. Nie masz co rozmyślac już teraz, jeszcze się uda!
-
Twoje odczucia i intuicja to jedno i może niestety jest tak jak czujesz, ale co do testów sikanych to często zawodzą, mi okres spóźnial się już ponad 2 tygodnie, czyli byłam jakoś 7 tydzień ciąży naturalnej, a test wyszedł negatywny, nie było nawet cienia kreseczki. Dlatego teraz nawet nie myślę robić takich testów bo to loteria czy wyjdzie dobry wynik.
-
Tak, w środę miałam punkcje, miałam jakieś 15 pęcherzyków, z tego 8 komórek wyszło prawidłowych. Jutro pewnie dowiem się ile zarodków dotrwało do 5 doby. Będę miała crio, ponieważ lekarz chce jeszcze zastowac cykl przed scratching endometrium, do tego teraz miałam dość wysoki estradiol no i będę stosowała leki immunosupresyjne przed transferem.
-
Z pierwszej procedury miałam 3 pojedyncze transfery, pierwszy - ciąża zakończyła się w 7 tyg, wada genetyczna zarodka. Drugi transfer to ciąża biochemiczna, za trzecim razem nic się nie wydarzyło, beta 0. 5 komórek dobrze się zapłodniła, do blastocysty dotrwały 3 zarodki.
-
Ja w tym roku kończę 31, zaczynajac pierwsze in vitro miałam 29. Przy kolejnym transferze najprawdopodobniej zdecyduje się na dwa zarodki
-
Przykro mi bardzo musisz dać sobie czas. Ja po 3 nieudanych transferach z pierwszej procedury też myślałam, że do kolejnej nie podejdę, a teraz jestem po punkcji... Ja na pewno wdrożyłabym inne badania, immunologia, skoro 2 razy beta ani nie drgnęła to zbadać kurczliwość macicy, może zmiana kliniki. Ja się dogadalam teraz z moją Panią doktor, mimo że jestem przed 35r.zycia, ale ponieważ podchodzę do drugiej procedury to zapladniamy wszystkie dobre komórki, a nie ustawowo max.6 i jeśli się zdecydujemy na 2 zarodki to też wyrazi zgodę. Jeśli tylko masz siłę to walczcie dalej.
-
Uwielbiam te teksty...trafia mnie jak je słyszę, Po poronieniu "ze będzie nastepne", albo że "bez dziecka też się da żyć, są gorsze zmartwienia"...No tak, bez ręki czy nogi też się da żyć, ale ogólnie jest ..ujowo. Raz usłyszałam od teściowej, "bo ta Halina, oni też nie mogli mieć dzieci, nawet to in vitro robili i nic nie wyszlo, jak się nie da to widocznie tak ma być..." Ręce opadają po prostu, słysząc takie teksty i to nie od jakiejś zasciankowej kobiety, ale od wykształconej, wydawać by się mogło postępowej kobiety. Dlatego my nie mówiliśmy dosłownie nikomu, ani rodzicom ani rodzeństwu, żadnym znajomym. Mimo, że ja nie mam problemu z tym, że podchodzę do in vitro i mogłabym o tym mówić, tylko wiem, że i tak nikt mnie nie zrozumie. Dla mnie problemem jest to, że nie mogę zajść w ciaze A nie sposób leczenie tego.
-
U mnie nie bylo trzeba żadnych testów.
-
Ja accofil przyjmowałam już przy poprzednich dwóch transferach, jest sporo opinii, że człowiek po nim czuje się rozbity, itd, ja nie czułam nic kompletnie, nawet zastanawiałam się czy mój organizm przyswaja odpowiednio ten lek bo zero skutków ubocznych. Zastanawiam się również nad tym, że przy pierwszym transferze, gdzie byłam tylko na encortonie 10mg zaszłam w ciaze i doszłam do 7 tyg, ale potem okazało się, że zarodek miał wadę genetyczna, natomiast transfery z accofilem to jedna ciąża biochemiczna, za drugim razem beta nie drgnęła - wszystkie transfery były z blastocystami. Teraz mam mieć accofil i jeszcze do tego prograf i niby chce wierzyć lekarzowi, że wie co robi ale w głowie tysiąc pytań, czy takie mocne leki nie zaszkodzą w implantacji, albo w rozwoju zarodka itp.
-
Po zestawie leków domyślam się, że immunologia u Ciebie też szwankuje także dajesz mi nadzieję, że może się udać i z tym problemem mam nadzieję, że się uda tym razem, bo do trzeciej procedury na 99% już podchodzić nie będę.
-
Może to przypadek, ale Twoje badania potwierdzają pewną teorię, że szybciej rozwijają się chłopaki, a dziewczynki są trochę bardziej leniwe Swoją drogą to się dość rzadko zdarza, że 4 na 4 zarodki są zdrowe także gratulacje:D i powodzenia.
-
Chciałam wiedzieć czy komuś te leki pomogły i transfer był udany. Mam małe obawy bo to nie są "lekkie" lekarstwa i zastanawiam się czy nie mają negatywnego wpływu na zarodek. Najbliższy transfer mam mieć z tymi lekami. Ogólnie jestem dzis po punkcji i mam jakieś melancholijne nastroje...pewnie przez hormony, czarnowidztwo i takie tam, ehh.
-
Pytanie do Was - czy któraś z Was przyjmowała przed transferem lek immunosupresyjne accofil lub prograf??
-
Dziewczyny napiszcie czy dzień przed punkcja czulyscie się źle?? Ja jutro na 9:00 mam umowiony zabieg, wczoraj wieczorem ovitrelle a dziś od popołudnia czuje się niezadobrze. Mam duże mdlosci i ogólnie czuje takie rozbicie, zastanawiam się czy wszystko ok :(. Przy poprzedniej punkcji nie miałam takich sytuacji.
-
Zgodze sie z Toba. Mi po każdym nieudanym transferze powtarzał na wizycie "widzisz, jakbyś zrobiła te badania genetyczne to by nie było tego wszystkiego..." i nie powiem, że przez moment wzbudził nawet we mnie wyrzuty sumienia, jakby te badania były lekiem na całe zło i jedynym najlepszym wyznacznikiem, a ja ich nie zrobiłam. Tylko potem myśląc o tym na chłodno, dlaczego jest tyle przypadków, że podany jest zdrowy zarodek, a ciąży i tak nie ma. A co do Pani z recepcji to może trafiłam na jakąś nadgorliwą bo mówiliśmy, że nie badamy i nie potrzebujemy tych dokumentów, ale ona zawzięcie przekonywała żeby się jeszcze zastanowić bo te badania są bardzo dobre i takie tam teksty
-
W Katowicach w Invimed nie potrzebowali tego badania, lekarz mówił tak jak pisze AsiaWin, że bardzo mały procent wychodzi nieprawidłowo. To chyba bardziej zależy od lekarza prowadzącego niż od kliniki.
-
Z tego co czytałam, badania genetyczne dość dobrze wykluczają lub potwierdzają wady genetyczne, jednak nadal nie jest to gwarancja, że zarodek zdrowy przyjmie się, że się rozwinie itd, a zdarza się nierzadko, że z przebadanego zarodka nie ma ciąży. Do tego jest to niemały koszt.
