Cudocudo
Zarejestrowani-
Zawartość
1 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
0 Neutral-
Prawie brak znajomych u nastolatki. Reagować i jaka przyczyna?
Cudocudo dodał temat w Dyskusja ogólna
Witam. Nie wiem, czy reagować u siebie czy odpuścić. Postaram się dobrze opisać sytuację. Mam prawie 15 lat. Jestem introwertyczką. Pochodze z bogatej rodziny, ale nigdy nie zaglądałam do kieszeni innych osób. Od dziecka uważają mnie za dziwną osobę. Zawsze byłam dojrzalsza od rowieśników - przynajmniej mam takie przeczucie albo przesadzam. Jako dziecko byłam odważna, pewna siebie, wszyscy mi zazdrościli i do tej pory nic się nie zmieniło. Zawsze przyjaźniłam się z biednymi osobami, bo te nie miały przyjaciół, jak i ja. Miałam parę przyjaciół, którzy po kilku latach mnie zostawiły, ale 2 osoby mnie nie zostawiły. Jedna z nich mnie nie zostawiła, jednak druga mnie zdradziła 2 lata temu i od tej pory trzymam dystans do ludzi. Z drugą zerwałam przyjaźń. Kiedyś miałam przyjaciólkę, ale teraz jest okropnie dziecinna i jej zachowanie jest okropne - ledwo psychicznie z nią wytrzymałam, więc niedawno znowu zerwalam kolejną z nią przyjaźń, bo również była tzn. wampirem energtycznym. Ani trochę nie żałuję, bo miałam jej dość. Milion razy z nia rozmawialam, ale nic do niej nie docierało. Potem zaprzyjaźniłam się z 2-ma osobami w moim wieku. Te mnie zostawiły po roku. Jedna udaje, ze mnie nie zna, mimoze jesteśmy sasiadkami, a druga mnie zostawiła dla innych przyjaciółek i stala sie dziecinna. Popisuje się przede mną, skarzy się jak małe dziecko i non stop zazdrości mi czegokolwiek. Potem kolezanka popisywala się przede mną, non stop robila ze mnie żarty i pisała na grupie na messengerze beznadziejne głupoty, które mnie nie smieszą. Wymyślali plotki, ze jestem z kimś i takie głupoty, ze ja to olewałam, a mama powiedziala, żeby się stukneli w łeb. Oczywiscie ta sprawa bardzo szybko ucichła, bo jestem pewna siebie i ludzie się mnie boją, bo mam mocny i dobry charakter. To nie jest tak, ze ja nie mam poczucia humoru. Mam poczucie humoru, jezeli cos faktycznie mnie śmieszy. Mam aktualnie 2 znajomych w moim wieku i bardzo bliską koleżankę jedną 18-latkę. Co tydzien wychodzę ze znajomymi w moim wieku, ale stwierdzam, że mi się nudzi z nimi i chyba zrezygnuję spotykania się z nimi. Ile można gadać o szkole, o narzekaniu, że zdalne jest do kitu, ile mozna rozmawiać o "wielkich" konfliktach z rodzicami, przezywając jak małe dzieci. Ja nawet, gdy z rodzicem sie pokłóciłam, to potem z rodzicem sie smiejemy, ze sie poklocilismy. Co tydzien próbuję znajomych nakłonić, byśmy poszli do mojego domu. (mieszkam ok. 3 km od naszego miejsca spotkania), ale te ich mamy nie pozwalają, bo "daleko"/"bo ciemno". Jak ja to słyszę, że nie pozwalają, "bo ciemno", to robi mi sie ich żal. Co tydzien slyszę, ze w weekend muszą wracać o 19, nawet jezeli sa w okolicy ich domu. Przecież są telefony, są tak dużo możliwości, że już jesteśmy w XXIw. Gdy się dowiadują, że o 22:30 mogę sama wracać na pieszo do domu (ok. 3km), to mają takie wielkie oczy oraz zawsze ich rodzice proponują mi podwózkę mnie do domu, ale często odmawiam, bo chcę się przejść. Mowią, ze nigdy nie pozwolą dziecku puscić do domu w dalekiej odległości. Jeszcze co roku wyjezdzam sama do Warszawy (do siostry) i tez slysze: "nigdy, bym tego nie zrobiła". Nie potrafimy się porozumiewać w takich sytuacjach. Ile razy proponowałam ognisko, ale nie zgadzają się, bo ciemno, bo daleko, bo to coś. (Nawet o 16 zaproponowalam przyjscie, ale nie zgodzili sie, bo ciemno) Również zaproponowałam pójscie po te dziewczyny i odprowadzenie do mnie oraz do ich domu, ale nie zgodzili się, bo się boją, a ich rodzice byli po alkoholu, wiec nie mogli ich podwiezc do nas. Nawet zaproponowalam, ze moj tata przyjedzie po dziewczyny, ale też nie, by nie sprawiac mojemu tacie kłopot. Moi rodzice też tego nie rozumieją, ale nie wnikali. Zawsze mi powtarzali, bym byla twarda, bym była pewna siebie itp. oczywiście ze zdrowym rozsądkiem. Dlatego rowieśnicy mi zazdroszczą, a mam wrazenie, ze większosc rodzicow traktują dziewczynki jako słabe albo sie mylę. Zrozumialam już te bezsensowne sytuacje, ze juz wiecej nie zaproponowalam spotkania, tylko oni to robią, bo nie wiem już kiedy mogą, a kiedy nie. - Coraz rzadziej się spotykamy. Gdy ktoś mi sie dokuczal/zaczepiał, to potrafilam załatwić z nim sprawę, że juz do tej pory nie podchodzi do mnie, bo się zaczął mnie bać i do tej pory tak jest, a rodzice byli ze mnie dumni. A gdy ktoś mojej znajomej dokuczał, to ta znajoma płakała i odrazu leciała do nauczycielki, oczywiscie nic nie pomogło, bo wysmiewal sie jeszcze z niej bardziej, a ja uwazam, ze pokazanie swojej twardości i reakcji, ze tej osobie nie risza itp. pomaga i wtedy tej osobie sie znudzi dokuczanie. Kolejną sytuacją jest, ze ja puszczam piosenki, ktore niektóre w nich sa tylko max. 1-3 przekleństw i puszczam na luzie w obecnosci rodziców. - bardzo lubią piosenki, ktore slucham. A te dziewczyny nie mogą albo ja w ich obecności, bo odrazu ich mamy są oburzone i jak zwykle rowieśnicy byli w szoku, ze mi pozwalają. Powoli nie wytrzymałam z ich ograniczeniami oraz nudą. Tak jak napisałam - nie potrafilam z nimi rozmawiać o byle co, jedynie na KONKRETNE tematy, a nie o jedzeniu, o szkole itp., ale one nie miały o tym rozmawiać, dlatego ograniczam spotykanie sie z nimi, bo gdy sie spotykam z nimi, to ja zawsze żałuję, ze poszlam na to spotkanie i wole zostac w domu. Wszystko sie zmienilo, gdy poznalam starszą osobę i zaczelam sie przyjaźnić z 18-latką. Jak to czytacie, ma 18 lat, wiec ma duzo wiecej luzu. Też jest bogata i nigdy sobie nie zazdrościlyśmy. Moglam swobodnie z nią poruszać po mieście, moglam spokojnie z nią chodzić na miasto do 22, inne kompletne tematy, z nią jest 5x więcej śmiechu niż z osobami w moim wieku. Po prostu ma bardzo podobne zasady jak moje i nam to pasuje. Mama mi pozwala spotykać się z nią i wie o niej wszystko. Spotkaly się, gdyż ja ją przedstawiłam mamie i zaakceptowała ją, cytując jej słowa: "jezeli dziewczynki nie pasują Ci, to zgadzam się na spotykanie się z 18-latką". Rodzina i wszyscy sie dziwili, a wręcz są w szoku, że jest między nami 4 lata roznica wieku, a rok przyjazni nadal leci. Oczywiscie, ze są komentarze ze strony naszej rodziny. Że my oszalałyśmy, że jestesmy nienormalne, że powinnyśmy sie leczyć. To już jest tradycja i ja z bliską kolezanką po prostu potrafimy wybuchnąć śmiechem. Po prostu jesteśmy inne i ogarnięte. Ona tez nie mogla znalezc normalnych lasek w swoim wieku i znalazła mnie, gdyz mi powiedziała, że jestem ogarnięta. Ponieważ plotkarą nie jestem i dotrzymuję tajemnice, a wiekszosc jej "znajomych", jak i moich takie są. Wtedy po analizie mojego życia, zrozumiałam, że już w ogóle nie mam znajomych w swoim wieku, tylko przyjaźnię się z 18-latką. W czym problem leży, że już nie mam znajomych w swoim wieku?