Niedawno minął rok jak otworzyłam wraz z przyjaciółką salon z robieniem paznokci, od tamtego momentu teściowa zrobiła się dla mnie niemiła. Za każdym razem ciągle mówi że praca to łzy, pot krew lub dzięki ciężkiej pracy można coś osiągnąć. Zarzucała mi lenistwo, bo według niej tylko siedzę w domu i nic nie robię a biedny jej synek ciężko pracuje po 12 godzin na utrzymanie leniwej małżonki. Wiele razy chciałam z teściową porozmawiać na spokojnie ale ta dalej swoje. Własnego syna też nie słucha, machnie ręka i dalej idzie rozpowiadać o tym że jaka ja zła jestem. Dla wyjaśnienia mąż nie pracuje dwanaście godzin a osiem, w własnym warsztacie samochodowym. Macie jakieś rady? Dziękuję.