Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Vika85

Zarejestrowani
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. Witam, Opiszę swoja historię bo jak przymierzałam się do zabiegu to poszukiwałam takich informacji, wiec wiem jak moga byc pomocne. Tak jak Panie powyżej miałam problem z błoną dziewiczą, każda wizyta u ginekologa i tłumaczenia a czemu a dlaczego, o nieudanych momentach intymnych z partnerem nie wspominając. Czułam się jak dziwoląg. W związku z tym zapytałam moją Pania ginekolog czy byłoby możliwe właśnie naciecię błony. Powiedziałam , że tak i dostałam skierowanie do szpitala. Pobyt był jedniodniowy. O 7 zameldowałam się na ginekologii , papiery , wenflon , sala operacyjna, dożylne znieczulenie (nic nie czułam byłam nieprzytomna) i po 30 minutach powrot na swoją sale. Sam zabieg zniosłam dobrze, po 4 h wypisynao mnie do domu. W czasie zabiegu założono mi opatrunek i wyciągniecie go przez położną było istnym horrorem, bolało niewyobrażalnie, ale myślałam że to już z górki wiec zacisnełam zęby. Po powrocie do domu przespałam cała noc i rano wstałam w całkiem dobrej kondycji, a potem nastąpiła gorsza część tej historii... Przez 6 dni nie mogłam usiąść tak mi rana obrzękła, po 3 dniach od zabiegu na nowo pojawiło się trochę krwi na wkładce na bieliźnie. Owego 6 dnia po zabiegu rano probowałam się wypróżnić (pierwsze nastąpiło 2 dnia po zabiegu i było ok, ale czułam wszystkie szwy w pochwie) i ból jaki odczułam był straszny. Szwy ktore najwyraźniej zaczeły się rozpuszczać (ale mimo wszystko jeszcze trzymają trochę) tak strasznie mnie zabolały że nawet nie umiem tego opisać. Uprosiłam tego samego dnia wizyte u mojej lekarki bo nie wiedziałam ani czy rana sie dobrze goi przez to krwawienie ani co mam zrobić aby się po ludzku wyprożnić. Pani doktor przecieła mi te szwy na żywca nożyczkami chirurgicznymi (to spowodowało jeszcze większe krwawienie) a że ból był ogromny ,a ja cofałam się z bolu na tym fotelu to usłyszałam kilka niemiłych zdań pod swoim adresem (że wymyślam i cuduję). Na odchodne dostałam receptę na krem dopochwowy na lepszą regenerację . Dzisiaj jest 7 dzień od zabiegu , przy wyprożnianiu się z pomocą czopka poczułam że jeden szew został nieprzecięty i nadal ciągnie. Krew na wkładce higenicznej też dalej sie pojawia. Jestem niesamowicie zestresowana ta sytuacją i przyznam że nie byłam gotowa na taką rekonwalescencję, zabiegł według lekarki to miało być "pierdnięcie". Czytałam że okres wygojenia ran to około 2 tygodnie , także mam nadzieję , że mimo wszystko te rany się zabliźnią i przestanie się z nich "sączyć" a ten nieszczęsny szew się rozpuści , bo jeśli nie to zamieniłam siekierkę na kijek. Z jednego problemu w drugi. Trzymajcie za mnie kciuki.. Pozdrawiam...
  2. Witam, Opiszę swoja historię bo jak przymierzałam się do zabiegu to poszukiwałam takich informacji, wiec wiem jak moga byc pomocne. Tak jak Panie powyżej miałam problem z błoną dziewiczą, każda wizyta u ginekologa i tłumaczenia a czemu a dlaczego, o nieudanych momentach intymnych z partnerem nie wspominając. Czułam się jak dziwoląg. W związku z tym zapytałam moją Pania ginekolog czy byłoby możliwe właśnie naciecię błony. Powiedziałam , że tak i dostałam skierowanie do szpitala. Pobyt był jedniodniowy. O 7 zameldowałam się na ginekologii , papiery , wenflon , sala operacyjna, dożylne znieczulenie (nic nie czułam byłam nieprzytomna) i po 30 minutach powrot na swoją sale. Sam zabieg zniosłam dobrze, po 4 h wypisynao mnie do domu. W czasie zabiegu założono mi opatrunek i wyciągniecie go przez położną było istnym horrorem, bolało niewyobrażalnie, ale myślałam że to już z górki wiec zacisnełam zęby. Po powrocie do domu przespałam cała noc i rano wstałam w całkiem dobrej kondycji, a potem nastąpiła gorsza część tej historii... Przez 6 dni nie mogłam usiąść tak mi rana obrzękła, po 3 dniach od zabiegu na nowo pojawiło się trochę krwi na wkładce na bieliźnie. Owego 6 dnia po zabiegu rano probowałam się wypróżnić (pierwsze nastąpiło 2 dnia po zabiegu i było ok, ale czułam wszystkie szwy w pochwie) i ból jaki odczułam był straszny. Szwy ktore najwyraźniej zaczeły się rozpuszczać (ale mimo wszystko jeszcze trzymają trochę) tak strasznie mnie zabolały że nawet nie umiem tego opisać. Uprosiłam tego samego dnia wizyte u mojej lekarki bo nie wiedziałam ani czy rana sie dobrze goi przez to krwawienie ani co mam zrobić aby się po ludzku wyprożnić. Pani doktor przecieła mi te szwy na żywca nożyczkami chirurgicznymi (to spowodowało jeszcze większe krwawienie) a że ból był ogromny ,a ja cofałam się z bolu na tym fotelu to usłyszałam kilka niemiłych zdań pod swoim adresem (że wymyślam i cuduję). Na odchodne dostałam receptę na krem dopochwowy na lepszą regenerację . Dzisiaj jest 7 dzień od zabiegu , przy wyprożnianiu się z pomocą czopka poczułam że jeden szew został nieprzecięty i nadal ciągnie. Krew na wkładce higenicznej też dalej sie pojawia. Jestem niesamowicie zestresowana ta sytuacją i przyznam że nie byłam gotowa na taką rekonwalescencję, zabiegł według lekarki to miało być "pierdnięcie". Czytałam że okres wygojenia ran to około 2 tygodnie , także mam nadzieję , że mimo wszystko te rany się zabliźnią i przestanie się z nich "sączyć" a ten nieszczęsny szew się rozpuści , bo jeśli nie to zamieniłam siekierkę na kijek. Z jednego problemu w drugi. Trzymajcie za mnie kciuki.. Pozdrawiam...
×