Mefistofeles87
Zarejestrowani-
Zawartość
28 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
4 Neutral-
Zrozumiałem to i się pogodziłem. Zrobiłem wszystko, co mogłem. Moja miłość miała swoje granice.
-
Męczyliśmy ze sobą. Ona nie potrafiła z niego zrezygnować
-
Spasowałem. Takie znajomości to nie mój światopogląd. Dla mnie kończy się jedno i zaczyna drugie. To nie był moim światopogląd. Czuję się spójny ze sobą.
-
Trafiony zatopiony::D
-
Śmiało. 3,5 mc...
-
Ja ją stawiałem przed takim wyborem to wybierała deklaratywnie mnie, ale koniec odciągała w czasie, czyli de facto nie wybierała: to koniec nastepnego roku, to koniec tego... Ale ja nie jestem znowu taki ciapciak, tylko chce zobaczyć, czy ja nie przesadzam, nie wymyślam. Większość ludzi mnie rozumie.
-
Gwoli wyjaśnienia, nie mam czego wybaczać, tylko podziękować mogę za poświęcony Twój czas i zauważenie, że inaczej się podejmuje decyzję, gdy się jest zaangażowanym emocjonalnie. Ja jej to też mówiłem, ze jak ja odejdę, to ten rozwodnik rozwali jej każda relacje, bo żaden facet tego nie będzie tolerował, czyli miałem rację w tym osądzie. Dziękuję.
-
Czyli po prostu byś to puścił, olał. Jak się wysypie, to się wysypie i będzie bezcenne doświadczenie? Postawił na dobrą zabawę?
-
O inny punkt widzenia. Gdzie mnie właśnie krytykuje i punktuje. To jest właśnie też obrona kobiet, ale tu widzę z punktu mężczyzny, tym lepiej. Tylko, jak Ty byś Przedmówco podszedł do tego wszystkiego?
-
Na pewno Twoje porównanie jest trafne Szanowny Przedmówco. Spojrzałeś na to z boku i fajnie to zrównałeś. Natomiast, ja pewnie gdzieś sam się oszukuję jak to człowiek z uczuciami, ale chcę coś zobaczyć, bo na razie problemy i kłótnie wychodziły tylko o niego. Ja jestem ciekaw, nawet jeśli masz rację i to trójkąt, to jestem ciekaw jak w nim będzie, na zasadzie takiej, czy będą jeszcze jakieś problemy, kłótnie itd. Ja sobie zadaje inne pytanie, czy on nie jest tylko symbolem tego, że ona nie potrafi ustępować i nie dąży do kompromisu. Jeśli faktycznie to zauważę, tak będzie to zrezygnuję, bo nie da się z taką osobą funkcjonować. To jest etap związku, nie etap nawet narzeczeństwa, więc mogę sobie poświęcić czas na obserwację; nic mi się złego nie powinno stać, a zdobędę bezcenne doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłości. Jestem bardzo świadom Waszego punktu widzenia, bo ono mi bliskie, natomiast wszyscy teoretyzujemy, a ja chce się przekonać. Zapewne potwierdzę moje i Wasze przypuszczenia, ale tak powinno być. W mojej chorej głowie, nawet się pojawiła myśl, że chciała go za świadka, aby to jakby z nim brała ślub, a nie może ze względu na to, że religia jej nie pozwala. Ja też mam niezłe pato-scenariusze tej sytuacji.
-
Żal, prawdziwy żal, bo lubię takie męskie, brutalne stanowisko. Jest mi to bliskie.
-
Znaki na niebie i ziemi wskazują, że siłą rzeczy posłucham Twojej rady. Dzięki za wszystko:)
-
Wiem i jeszcze gdzieś to mogę kwitować, żeby było zabawniej. Trójkąt, którego bym nie chciał i korespondencyjny. Najpierw by musiała pójść na ustępstwa, bym ja się przekonał jak bardzo popłaciło i nie popłaciło ryzyko. A dla niej te ustępstwa to za mało, bo liczy na pełną kapitulację. A tu już niedoczekanie. Wymydliłem się troszkę z łatki zaborczy i zazdrosny.
-
To też jest na zasadzie: lepiej jeść g... sam czy tort z kolegami. Twój realizm sytuacji bardzo mi się podoba i jest mi bliski, bo bez uczuć stawiałabym tak samo sprawę. Natomiast logicznie nawet, gdyby ona chciała pogrywać nieczysto, to by powiedziała, że się z nim nie widuje, skończyła znajomość i robiła na boku. Ewentualnie w ogóle by o nim nie mówiła. Zawsze jest ryzyko zdrady. Nie ma związku bez takiego ryzyka.
-
Jest takie ryzyko. Jestem świadom. Bardzo dziękuję za Twoją odpowiedź.