Mefistofeles87
Zarejestrowani-
Zawartość
28 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Mefistofeles87
-
Szanowni Państwo, Jakbyście zareagowali na znajomość partnerki z kolegą, z którym jej nie wyszło, poznali się na Tinderze, całowali się, ale ze względów światopoglądowych i religijnych nie mogą być ze sobą. On dopiero na ósmym spotkaniu powiedział jej w domu, że jest rozwodnikiem, mówiąc, że ona mogła sama zapytać wcześniej lub zauważyć zdjęcia z dziećmi. Jestem ciekaw opinii bez emocjonalnego backgroundu.
-
Zrozumiałem to i się pogodziłem. Zrobiłem wszystko, co mogłem. Moja miłość miała swoje granice.
-
Męczyliśmy ze sobą. Ona nie potrafiła z niego zrezygnować
-
Spasowałem. Takie znajomości to nie mój światopogląd. Dla mnie kończy się jedno i zaczyna drugie. To nie był moim światopogląd. Czuję się spójny ze sobą.
-
Trafiony zatopiony::D
-
Śmiało. 3,5 mc...
-
Ja ją stawiałem przed takim wyborem to wybierała deklaratywnie mnie, ale koniec odciągała w czasie, czyli de facto nie wybierała: to koniec nastepnego roku, to koniec tego... Ale ja nie jestem znowu taki ciapciak, tylko chce zobaczyć, czy ja nie przesadzam, nie wymyślam. Większość ludzi mnie rozumie.
-
Gwoli wyjaśnienia, nie mam czego wybaczać, tylko podziękować mogę za poświęcony Twój czas i zauważenie, że inaczej się podejmuje decyzję, gdy się jest zaangażowanym emocjonalnie. Ja jej to też mówiłem, ze jak ja odejdę, to ten rozwodnik rozwali jej każda relacje, bo żaden facet tego nie będzie tolerował, czyli miałem rację w tym osądzie. Dziękuję.
-
Czyli po prostu byś to puścił, olał. Jak się wysypie, to się wysypie i będzie bezcenne doświadczenie? Postawił na dobrą zabawę?
-
O inny punkt widzenia. Gdzie mnie właśnie krytykuje i punktuje. To jest właśnie też obrona kobiet, ale tu widzę z punktu mężczyzny, tym lepiej. Tylko, jak Ty byś Przedmówco podszedł do tego wszystkiego?
-
Na pewno Twoje porównanie jest trafne Szanowny Przedmówco. Spojrzałeś na to z boku i fajnie to zrównałeś. Natomiast, ja pewnie gdzieś sam się oszukuję jak to człowiek z uczuciami, ale chcę coś zobaczyć, bo na razie problemy i kłótnie wychodziły tylko o niego. Ja jestem ciekaw, nawet jeśli masz rację i to trójkąt, to jestem ciekaw jak w nim będzie, na zasadzie takiej, czy będą jeszcze jakieś problemy, kłótnie itd. Ja sobie zadaje inne pytanie, czy on nie jest tylko symbolem tego, że ona nie potrafi ustępować i nie dąży do kompromisu. Jeśli faktycznie to zauważę, tak będzie to zrezygnuję, bo nie da się z taką osobą funkcjonować. To jest etap związku, nie etap nawet narzeczeństwa, więc mogę sobie poświęcić czas na obserwację; nic mi się złego nie powinno stać, a zdobędę bezcenne doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłości. Jestem bardzo świadom Waszego punktu widzenia, bo ono mi bliskie, natomiast wszyscy teoretyzujemy, a ja chce się przekonać. Zapewne potwierdzę moje i Wasze przypuszczenia, ale tak powinno być. W mojej chorej głowie, nawet się pojawiła myśl, że chciała go za świadka, aby to jakby z nim brała ślub, a nie może ze względu na to, że religia jej nie pozwala. Ja też mam niezłe pato-scenariusze tej sytuacji.
-
Żal, prawdziwy żal, bo lubię takie męskie, brutalne stanowisko. Jest mi to bliskie.
-
Znaki na niebie i ziemi wskazują, że siłą rzeczy posłucham Twojej rady. Dzięki za wszystko:)
-
Wiem i jeszcze gdzieś to mogę kwitować, żeby było zabawniej. Trójkąt, którego bym nie chciał i korespondencyjny. Najpierw by musiała pójść na ustępstwa, bym ja się przekonał jak bardzo popłaciło i nie popłaciło ryzyko. A dla niej te ustępstwa to za mało, bo liczy na pełną kapitulację. A tu już niedoczekanie. Wymydliłem się troszkę z łatki zaborczy i zazdrosny.
-
To też jest na zasadzie: lepiej jeść g... sam czy tort z kolegami. Twój realizm sytuacji bardzo mi się podoba i jest mi bliski, bo bez uczuć stawiałabym tak samo sprawę. Natomiast logicznie nawet, gdyby ona chciała pogrywać nieczysto, to by powiedziała, że się z nim nie widuje, skończyła znajomość i robiła na boku. Ewentualnie w ogóle by o nim nie mówiła. Zawsze jest ryzyko zdrady. Nie ma związku bez takiego ryzyka.
-
Jest takie ryzyko. Jestem świadom. Bardzo dziękuję za Twoją odpowiedź.
-
Problemy pierwszego świata:D Cierpienia młodego Wertera Ja sobie zdaję sprawę, ale przy uczuciach każdy jest dziwny, dziwaczajemy
-
Finalnie zaproponowałem, że godzę się na tą znajomość pod warunkiem, że wyjścia 1:1 będą na mieście, kategorycznie nie u siebie w domach, bez alkoholu i pełna lojalność - bez mówienia o mnie i naszym związku. Nie jestem zadowolony, że ograniczam osobę, ale ultimatum, to był dyktat, natomiast zrozumiałem, że ona też stosuje dyktat wobec mnie: masz wbrew swoim zasadom, odczuciom i komfortowi zaakceptować tę znajomość w pełni. Ja gdzieś ustąpiłem, postawiłem na zaufanie na tyle ile mogę, natomiast to mi da pokaz, czy partnerka w ogóle umie chodzić na kompromisy. Na pewno byłoby najłatwiej uciec, ale wbrew osądom, że ją nie kocham, za szybko na takie deklaracje, to wykazuje uczucia do niej, bo bym w innym przypadku obrócił się na pięcie.
-
Dziękuję za komentarze:)
-
Ona kibicuje jemu, żeby znalazł miłość. Hit Drodzy Państwo, ona chciałaby, żeby on był świadkiem na jej slubie w przyszłości. Związek z nią to pakiet wiązany chyba.
-
On mężem nie może być, ale przyjacielem już tak i to na całe życie. Stawiam. To jest jedyny punkt zapalny tego związku. Najpierw było, że na koniec następnego roku z nim skończy dopiero. Udało mi się, że nawet za tydzień jednego dnia ostatnio, po czym następnego, że na coś innego się umawiali i, że ona potrafi, ale nie chcę i jej smutno. W końcu stanęło do 1,5 mc, ale każdy dzień to ja pieprzony maraton. Staram się omijać jego temat, to nagle facet jej najlepszej koleżanki pyta na imprezie co tam u niego i wtedy myślę, ile ten facet znaczy dla niej. Nie czuję się pewnie w tej relacji przez tą przyjaźń.
-
Dziękuję, Onkosfea. Dokładnie w moich oczach, a w jej oczach jest inaczej. Jak chciałem z nią zerwać z jego powodu i z powodu swoich zasad, to od razu poleciała do niego i napisała o tym, na co on odparł: dziwne... Jemu łatwo zgrywać luzaka. On nas zaprasza na jakieś spotkania, ale ja nie chcę. On nie jest z mojej bajki. Ja lubię facetów moralnych, co widać, że nie tknie zajętej kobiety. Nie bawi się kobietami. Ja jestem bardzo moralny i z szacunkiem do kobiet, trochę białorycerzę hehe Mnie nie mieści się w głowie, że ona mu wybaczyła, że przez 8 spotkań nie powiedział jej o rozwodzie, dzieciach i tak jej odparł. Tak tylko rozgrzesza zakochana kobieta. Zwłaszcza, że na 2 spotkaniu mi już o nim mówiła i ich relacji, że nawet jego dzieci by zaakceptowała, boi lubi dzieci, tylko on jeest rozwodnikiem, a ona jest głęboko wierząca. I ja się wycofałem, obserwując ich relację i nie wiedziałem, że jeszcze mieszkają koło siebie...
-
Jeszcze u siebie w domu. A sytuacja w wyglądała tak, że obsypałem ją płatkami róż w ogrodzi botanicznym, pierwszy pocałunek. Poszliśmy na kawę, a ona koło 21, że musi już iść, to myślę, że zmęczona., Odprowadzam, a ona mi mówi w drodze, że jest umówiona z tym kolegą na piwo. Proponuje mi w trójkę, a ja mówię dwoje to zgrana drużyna, troje to tłok. Przywitałem się, pocałowała go w policzek, objęła, mnie nic , powiedziałem, żeby się nią opiekował, by była bezpieczna, bo była noc i on odpowiedział, że idą tylko na piwo i poszedłem. On mi nie zagraża fizycznie, bo nie jest przystojny, ale tu właśnie chodzi o to jak kobieta patrzy, a opna go zawsze broni i jest on święty, choć to taki tani bajerant w moich oczach. Szuka miłości na Tinderze, kibicują sobie, tylko od 5 lat od rozwodu nikogo nie może znaleźć.
-
Ja mam naprawdę jak Państwo podobne zapatrywania. Dlatego chciałem to skonfrontować z obcymi ludźmi, obiektywnie na to spojrzeć. Ja jej mówiłem na zasadzie lustra. Że jej znajomi to akceptują, nawet faceci jej dziewczyn mówią, że tak może być, tylko od razu mówię, a ktoś jest w takiej sytuacji, czy tylko teoretyzują... Teoretyzują...
-
Jak takk postawiłem sprawę, to jestem zazdrosny, emocjonalny, niedojrzały. Nie rozumiem ich znajomości. Natomiast ja mam zasady. Uważam, że nie można budować zdrowego związku, kiedy się ma niezamknięte rozdziały. Nie da się do człowieka, z którym się całowała, pociągał ją fizycznie i ona jego, że ugadujemy się i jesteśmy kolegami. Ona go zna 7 mc i nazywa przyjacielem... I ja chcę sprawdzić, właśnie obcych ludzi wypytać, czy nie przesadzam, bo dostaje replikę, że jestem ten zły, zazdrosny, zaborczy i niedojrzały.