Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

olik121233

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez olik121233

  1. Cześć! Ostatnio spotkałam się z kolegą-sąsiadem (mieszkającym kilka domów dalej), który podoba mi się od x lat. Spotkania z nim zawsze były sympatyczne, jakiś spacer, kawka, herbatka, przegadane godziny na różne tematy (jednak nie te w sprawie uczuć), odwiedzanie siebie nawzajem w mieszkaniach, poznawanie swojej najbliższej rodziny. Nigdy nie podejrzewałam, że mógłby czuć coś do mnie, ot zwykły friendzone, od czasu do czasu jakieś nadzieje narobione, ale nigdy nie wychodziłam ponad tę strefę, bałam się zrobić krok naprzód, żeby nie niszczyć naszej przyjacielskiej relacji. Niby wszystko pięknie ładnie, kontakt jest, teraz to już był.... Sprawa wygląda tak, że umówiliśmy się u niego na winko i studenckie plotki (oboje jesteśmy na IV roku studiów, tylko dwa różne kierunki, ale jedna i ta sama uczelnia). Obejrzeliśmy film, w międzyczasie ON objął mnie ramieniem i tak przesiedzieliśmy większość czasu, gadając i wodząc ręką po swoich ciałach. No i po czasie stało się, pocałowaliśmy się. Niestety bajka była krótka, ze względu, że jak skończyliśmy on powiedział, że musimy coś ustalić, a mianowicie- on nie chce mnie ranić, ale chce mieć kontakt, nie czuje się gotowy na związek, a jeśli miałby być to tylko bez zobowiązań. Nie powiem, poczułam się trochę, jakby wylano na mnie kubeł zimnej wody i w całym aspekcie wypicia alkoholu i burzy emocji zdołałam powiedzieć mu w końcu prawdę, że podoba mi się od liceum, na co skomentował tylko, że wie o tym, po czym odprowadził mnie do drzwi, bo zbierałam się do wyjścia. Po przeczekaniu kilku dni, aż poukładam sobie wszystko w głowie i aż ostygną emocje, zebrałam się na odwagę i napisałam do niego, czy możemy się spotkać i pogadać o zaistniałej sytuacji. Odpisał mi tylko, że nie mamy o czym i że on wszystko mi powiedział tamtego wieczoru, na co skwitowałam, że nie było tematu jak tak. Tak jak miały być ostygłe emocje, tak ich nie było. Nie wiem co mam myśleć tak szczerze, boli mnie fakt, że będziemy unikać się przez to wszystko, zamiast porozmawiać jak normalni ludzie. Miejscowość w jakiej mieszkamy jest mała, nie ma opcji, że na siebie nie wpadniemy. Jak mam rozumieć jego słowa wypowiedziane do mnie? Nie chcę dopuścić do siebie myśli, że miała to być relacja czysto fwb. Czy mam czekać na jego krok czy jeszcze jakoś zadziałać? Bo serio, chciałam z nim tylko porozmawiać, wyjaśnić jak ja to wszystko widzę, nie nastawiam się na żadne związki z nim, po prostu chcę, aby sytuacja wyglądała normlanie, a nie, że nawet cześć sobie nie powiemy. Czuję się rozdarta. Pozdrawiam Was serdecznie :)
×