Aga36
Zarejestrowani-
Zawartość
181 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
113 ExcellentOstatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
-
Ja myślę, że jak to ciąża naturalna to krwiaka nie będzie, co za tym idzie problemów z utrzymaniem ciąży. Trzymam mocno kciuki
-
A czemu nie, trzeba być dobrej myśli
-
Na Starynkiewicza napewno się nie płaci za pierwszy przesunięty transfer. Zarówno ja, jak i Marta z tego forum miałyśmy odroczony pierwszy transfer i nie płaciłyśmy.
-
Nie, jeśli lekarz decyduje odroczyć transfer nie płacisz 1200 zł ani za rozmrożenie zarodkow. Zresztą dostajesz kartkę na start z informacją co jest płatne a co nie. U nas koszty jakie były to za badania, leki i monitoring już po trasferze ( każda taka wizyta 200 zl) ja miałam 3 takie wizyty.
-
Rozumiem, doskonale rozumiem. I wiesz co, płaczę właśnie, choć cie nie znam. Bo nie ogarniam dlaczego tak musi być, czemu musimy cierpieć. Wiem co czujesz i jestem z tobą myślami. Wiem że nie da się nie myśleć o tym, nie płakać. Ja prawie rok żyłam w tzw. "żałobie" zanim się z tym pogodziłam. Jak będzie Ci ciężko może warto iść do psychologa porozmawiać po prostu, wyrzucić to z siebie. Mi to bardzo pomogło. Trzymaj się, i jak będziesz potrzebowała rady bądź wsparcia śmiało pisz. Kto cie bardziej zrozumie niż druga kobieta po przejściach. Ściskam mocno.
-
Przede wszystkim nie szukaj winy w sobie, to nie Ty popełniłaś błąd. Po prostu, kochałaś i ufalas bezgranicznie, to że chciałaś z nim dziecko też o czyms świadczy, przecież jesteście małżeństwem, naturalna sprawa. Nie mogłaś przewidziec jak to się potoczy. Ty prubujesz, starasz się, zaproponowałaś terapię, co więcej możesz zrobić? Jak nie słucha i nic do niego nie trafia to nie masz na to wpływu. Jak by się nie ułożyło to pamiętaj że nawet jeśli nie bedziecie razem, dziecko zawsze będzie miało matkę i ojca, tylko osobno, a czasami tak jest lepiej i zdrowiej dla dziecka niż wychowywanie razem w toksycznej relacji. Wiem co pisze bo przeszłam w życiu bardzo dużo złego, odeszłam z domu z dwójką dzieci w tym synek miał wtedy 1,5 roku, zrobiłam to dla ich dobra i decyzji nie żałuję. Nie powiem było mi ciężko ale dałam radę i jestem silniejsza. Teraz mam odpowiedzialnego partnera i spokojne życie, oczekujemy na nasze wspólne maleństwo. Kochana, będzie dobrze, co by nie było. Życie po rozstaniu się nie kończy. Masz dziecko, to był twój cel, ciesz się maciezynstwem , każda chwila. A co ma być to będzie. Głowa do góry. Życzę oczywiście aby jednak wam się udało.
-
Szok, przepraszam ale jak możesz pisać że jest cudownym partnerem skoro tak postępuje. Zachowuje się jak egoista i pępek świata, bo się "poświęcił" Czyli co, znaczy że on dziecka nie chciał, nie była to wasza wspólną decyzja? Nie rozumiem. Domyślam się że jesteś na chwilę obecną załamana, ale pomysł o dziecku, teraz ono jest najważniejsze, i czuje wszystkie twoje nastroje. Współczuję że mieszkacie pod jednym dachem, była przez jakiś czas w podobnej sytuacji i to się nie udało, musiałam z dziećmi się wyprowadzić dla świętego spokoju, choć u mnie zupełnie inny był powód rozstania. Jeśli jest to możliwe, porozmawiajcie, może terapia małżeńska uratuje to wszystko, może to chwilowy kryzys. Zawsze warto ratować małżeństwo ale jak mąż nie będzie chciał to nic na siłę. Dużo spokoju życzę, mimo wszystko. Trzymaj się i nie poddawaj dla tego maleństwa.
-
My chodziliśmy do państwowej kliniki w szpitalu na Starynkiewicza ( Warszawa) mieliśmy dofinansowanie od miasta. Cały proces przebiegł bardzo szybko. Lekarz powiedział że jak podejmiemy decyzję, zapisać się i przyjść. Długo nam to nie zajęło. Pierwsza wizyta, lekarz wytłumaczył cały przebieg przygotować do in vitro i zlecil wszystkie niezbędne badania dla mnie i partnera. Następna wizyta jak dostanę miesiączkę, i recepta na menopur, który zaczęłam brać od drugiego dnia cyklu. Potem co kilka dni obserwacja jak rosną pęcherzyki, dzień przed punkcja ostatni zastrzyk żeby pęcherzyki nie pękły i wyczekiwana punkcja, (ktorej się balam, a okazalo się że to nic strasznego) dostajesz znieczulenie ogólne, smacznie śpisz i po wszystkim. Po punkcji dostajesz informacje ile komórek udało się pobrać. Dostajesz antybiotyk na wszelki wypadek i dostałam progesteron na 10 dni. Potem co drugi dzień dzwonił embriolog z informacją jak zatoki się rozwijają. Ja z racji przestymulowania miałam odroczony transfer do następnego cyklu. W następnym cylku po miesiączce stawiałam się na usg co kilka dni i robiłam testy owulacyjne by obserwować kiedy jest owulacja. Ja miałam robiony transfer na cyklu naturalnym. 5 dnia po owulacji miałam transfer 5 dniowego zarodka. Transfer też nic strasznego, musisz mieć lekko wypelniony pęcherz żeby była lepsza widoczność. Lekarz wprowadza przez cewnik zarodek, leżysz 10-15 min po spokojnie z założona nogę na nogę i po wszystkim. U nas od momentu kiedy podjęliśmy decyzję o in vitro trwało to 3 miesiące. To tak w skrócie. Wiem że każdy przypadek jest inny i różnie to może być, chociażby z terminami wizyt w klinice ale każdej staraczce życzę aby tak sprawnie przez to przejść. W naszym przypadku nie były to duże koszta, najwięcej to leki kosztowały, badania i wizyty kontrolne USG.
-
Witaj. U nas po 1,5 roku starań lekarz również stwierdził bezpłodność idiopatyczna. Z mojej strony wszystko ok. dwójka dzieci z poprzedniego małżeństwa, u partnera nasienie nie najlepsze bo niski ruch postępowy i morfologia od 0% - 2% max jak drgneło ale lekarz twierdz że naturalne zapłodnienie jest możliwe, ale ile czasu to potrwa to nie wiadomo. U nas też presja czasu, ja 37, partner 40 lat, doszliśmy do wniosku że nie ma co czekać i lekarz potwierdził ze w naszym przypadku najlepiej od razu in vitro. Inseminacji nawet nie proponował. Cieszymy się że podjęliśmy taka decyzję, bo trafił nam się lekarz co tak sprawnie nas przeprowadził przez tą całą procedurę, że jestem w szoku, bo spodziewałam się męczarni a poszło sprawnie. Na dzień dzisiejszy 20 tydz. ciąży. Życzę i tobie tak sprawnego przejścia przez in vitro z sukcesem.
-
Nie wydaje mi się żeby opryszczka miała jakikolwiek wpływ na implantacje zarodka. Spokojnie. Niebezpieczna zawsze jest jedynie opryszczka narządów płciowych. Wiele kobiet ma opryszczka w ciąży i nic złego się nie dzieje, tak więc nie stresuj się nie potrzebnie. Ewentualnie spytaj lekarza czy coś brać na to, albo smarować żeby szybciej zaleczyć.
-
Napewno juz będzie serduszko biło. Bądź spokojna to jeszcze tylko 3 tyg. Szybko zleci
-
W 7,8 tyg. juz można. Może nie tyle usłyszysz, ale doświadczony lekarz będzie widział pulsujacy punkcik. U mnie w 8 tyg. tak było.
-
Jak masz wątpliwości, a możesz zmienić termin, to to zrób. Tobie lekarz zaproponował ten termin czy brałaś pierwszy wolny?
-
21 kwietnia, to będzie 22 tydzień. Byłam w ta środę. Lekarz mi nagrał filmik bo Piotrek już mi spokoju nie dawał, chciał dzidzie zobaczyć, bo że mną wchodzić nie może przez ten covid.
-
Marta, ja też wczoraj miałam takie bóle, z tym że z prawej strony. Momentami tak mnie zarywało i kuło i że miałam grymas bólu na twarzy. A co do ruchów to jak najbardziej może to być dzidziuś. Ja już w 16 tyg. poczułam pierwsze ruchy, a teraz to już coraz intensywniej czuje jak kopie, a to w pęcherz a to w pachwinę. Z tym że to moja trzecia ciąża to wszystko się dzieje szybciej. Ciesz się tym uczuciem, ja tylko wyczekuje na te ruchy, a najbardziej synuś psoci wieczorami jak już w łóżku leżę.