Witam
Mam duży problem bo od 2 lat jeszcze nigdy tak się nie pokłóciłem z dziewczyną.
Zaczęło się 2 tyg temu jak moi staruszkowie zaczęli się wtrącać zaczęli się czepiać gdzie my jeździmy że się wozimy i wogóle że dziewczyna mnie ciągnie na kase a tak nie jest, ogólnie cały czas się dogaduje z dziewczyną i ja ją bardzo kocham ona też mnie kocha, było chwile spokoju i ostatnio się zaczęło od tego że chciała żebym przyjechał do niej do pracy i kupił jej coś do jedzenia to pojechałem i kupiłem 2 drożdżówki i babeczke, dałem jej a ona powiedziała że nie zje bo ona chciała pizze powiedziałem jej że jak ma tak wybrzydzać to jej więcej nie kupie, ostatnio byłem w mieście i jej nie powiedziałem że jade, powiedziała żebym za to kupił jej coś w Macu więc kupiłem przywiozłem jej a ona powiedziała że jest zimne i że nie chce więc jej znowu powiedziałem przy teściowej że ostatni raz kupiłem jej coś do jedzenia. No i stało się pokłóciliśmy się ale już tak bardzo, powiedziała że dajmy sobie spokój że nie możemy tak żyć "zrywam z tobą" wtedy byłem zielony i nie rozumiałem swoich błędów co ja zrobiłem nie tak. Od tego czasu (jakieś 3 dni) się nie odzywamy do siebie brakuje mi jej. Nie wiem co robić jak z tego wybrnąć.
Dodam że mamy po 19 lat ja jestem tym spokojnym a ona tą nerwową nic jej nigdy nie brakowało odemnie zawsze miała to co potrzebowała a ja od niej, jestem jej 4 chłopakiem i pierwszym który zaakceptował jej wady.
Pozdrawiam i dobranoc