Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Marta.00

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Marta.00

  1. Więc tak, od lipca 2019 do lipca 2020 byłam w swoim pierwszym związku. Dogadywaliśmy się genialnie. Widywaliśmy się co weekend, a nawet częściej bo chłopak mieszka 10 minut autem od mojego domu. Niestety po naszej pierwszej rocznicy zachował się nieodpowiednio. Nie przyjechał na moje urodziny (kilka dni przed rocznicą) a parę dni później wpadł późnym wieczorem do mojego domu "na godzinkę" tylko po to żeby rzucić się na moje łóżko i zasnąć, prosząc mnie przy tym abym włączyła budzik na za godzinę bo umówił się z kumplami. Na do widzenia kiedy chciał mi dać buziaka, odwróciłam głowę. Nazwał mnie jebniętą i pojechał. Wtedy super taktownie przez messengera napisałam mu, żeby więcej się u mnie nie pojawiał. Trzy miesiące później (czyt. tydzień temu) zostawił dziewczynę z którą przez czas naszej rozłąki był (swoją drogą dlatego że w jego słowniku była "w...iająca" typ który wszystko kontroluje, blokuje byłe na instagramie i patrzy w historie przeglądarki) i przypadkiem nasze drogi z powrotem się zeszły. Spotkaliśmy się raz. I od tego dnia widzimy się codziennie. Wyjaśniliśmy sobie, on ma okropne wyrzuty sumienia. Naprawdę, poczucie winy widać w każdym jego czynie, słowie, ma to wypisane na twarzy. Ja mu wierzę, on powiedział, że postara się zmienić bo spokoju mu nie daje, jak się wtedy zachował. Kochamy się, i chcemy razem być. W ciągu tego tygodnia nawet mu napisałam, że ta miłość boli. Zapytał czy chcę urwać kontakt. Zabolało. On napisał, że nie chce. Ja też tego nie chciałam .Próbujemy od nowa nauczyć się żyć ze sobą. Może i jesteśmy młodzi. Ja mam 20, on 19. Ale wierzę, ze razem damy radę. Znam go, i wiem, że jego słowa i czyny wobec mnie są szczere. Ale moja rodzina już tego nie widzi. Pomińmy fakt, że nie wiedzą w jaki sposób się stara i co robi, ale po prostu wyznają zasadę, że dwa razy się do tej samej rzeki nie wchodzi. I nie przegadam. Rodzice chłopaka są lepiej nastawieni bo podobno po pierwszym spotkaniu już wiedzieli, że do siebie wrócimy. Ale moja rodzina, mimo, że nie komentuje, nie jest zadowolona. A nie ukrywam, chciałabym mieć choćby ich akceptacje. Przedtem go uwielbiali. A teraz mówią, że oni już swoje wiedzą, dużo takich przypadków znają i ja znowu będę cierpieć. A z drugiej strony ja widzę uczucia w moim partnerze i wiem, że on się boi wrócić do statusu związku bo nie chce mnie znowu zranić. Moim zdaniem, jestem w stanie mieć wylane na to co mówi rodzina, ale czy aby to na pewno dobre podejście? Jestem ciekawa opinii osób postronnych.
  2. Powiem tak, domownicy *pośród których nie ma moich rodziców* mówią negatywnie. Reszta rodziny, czyli rodzice i przyjaciele mówią mi przede wszystkim, słuchaj serca.
×