Magika De Czar
Zarejestrowani-
Zawartość
330 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Magika De Czar
-
Oczywiście, że będzie podawać jej swoje jedzenie. Przeciętny pies siedzi pod stołem kiedy jesz obiad i patrzy na ciebie takim wzrokiem, jakby od tygodnia nie jadł. Jeśli ona będzie mu dawać, pies będzie się nią interesował. Jedyna możliwa interakcja jaką u nich widzę, to Bu tucząca psa smakołykami.
-
Możliwe. Mi się wydawało, że ona zalicza zgona gdzie akurat jej wypadnie
-
Mi szkoda tego p s a, że on cały czas ś p i na zi mnej pod łodze (serio co w tym zdaniu jest nie tak że cenzurują :o)
-
A mówi "umyłam włosy" ciekawe jak...
-
No zgodzę się z tym, że łazienka słaba, mogli dać nową kabinę prysznicową.
-
Nie rozumiem czemu rżniecie bekę z mieszkania. W moim mieście to przeciętny standard w starszym budownictwie. Żeby takie odpicować, to trzeba dużo kasy. Wielu ludzi wynajmuje taki standard. Dla studentów albo młodych wchodzących na rynek pracy to właściwie norma. Rozumiem, że jak ktoś się napatrzy na nowe mieszkania i Ikeę, to omg brzydkie i straszne. Ja się wychowałam w takim mieszkaniu i dla mnie nic strasznego. Warto wyjść czasem ze swojej bańki No i nie wiem co złego jest w meblościankach Są bardzo pakowne i solidne. Zostawiłam sobie części meblościanki i nie mam zamiaru wywalać, żeby kupować nowy design który rozwali się za kilka lat.
-
elipsoidą Ciekawe jak tam dieta. Chyba ostatnio nie pokazują jedzenia?
-
Tylko narzekania i narzekania a kto jest fajny ?
Magika De Czar odpisał meggy na temat w Gwiazdy / TV / Kino
Polecam Motywatorkę dla tych, które się odchudzają -
dzięki za odpowiedzi
-
jak wywalą wątek to może być Corgisita?
-
Kiedy on się tym psem zajmie? Pracuje, a w domu ma drugi etat. Mieszanie w to babci jest nie fair. Ale jeśli zakładamy, że to JEGO pies, to jego problem. Ok. nieodpowiedzialnie w mojej ocenie. Co do Bu, to ona w tym układzie jest przedszkolakiem, który dostał zabawkę.
-
Tak, tak, poczuć się zdrową i "normalną" kosztem żywego stworzenia. Otóż posiadanie zwierzęcia nie jest wyznacznikiem tego, że jesteś normalnym zdrowym członkiem społeczeństwa, więc możesz mieć zwierzę BO TAK. Była już tu taka "zdrowa" i "normalna" która trzymała biednego rasowca i za przeproszeniem srał jej w mieszkaniu. Zwierzęta powinni mieć ludzie dojrzali i posiadający warunki. Jeśli nie ma cię 10h w domu to nie decydujesz się raczej na psa. Jeśli nie masz warunków, żeby go trzymać, też nie. O pieniądzach nie wspomnę. Wielu rodziców nie zgadza się na zwierzę jako zachciankę dziecka, bo zwierzak byłby na ich głowie, a dziecku za miesiąc by się znudziło. Bu jest jak takie dziecko. Do cholery mówimy o dorosłej 30-letniej kobiecie, a nie 6-latku. Tak, ma przesrane w życiu. Tak, pewnie sobie rekompensuje to czy tamto. Ale to nie jest paletka za 200zł tylko żywe zwierzę. Mówimy o osobie, która nie sięgnie ręką czoła i sama się nie podetrze, za przeproszeniem. W jej przypadku, to tak jakby sprezentować szczeniaka 3-4 latkowi. Tylko ona powinna sobie zdawać sprawę ze swoich ograniczeń i świadomie umieć odpuścić, to się nazywa dojrzałość i odpowiedzialność.
-
Ależ są tacy ludzie. Najczęściej w przypadku dzieci - ludzie zwalają wnuki dziadkom na głowę, nie pytają się wcześniej czy im pasuje. (a nie jest łatwo odmówić dziecku). Najlepszy przebój to namawianie na urodzenie dziecka dziewczyny, która z pewnych powodów musiałaby być przez pewien czas samotną matką na garnuszku rodziców, taką argumentacją "zegar ci tyka, a rodzice ci pomogą". wtf. namawianie kogoś żeby zwalił swoim rodzicom na głowę niemowlaka BO TAK. bo ja chcem. Albo hajtanie się w wieku 20 lat i życie na garnuszku rodziców "bo my się lofciamy". Takie dziwne polskie podejście, że dziadkowie zawsze mają zająć się wnukami i przyjąć zięcia czy synową na utrzymanie bo tak.
-
Takie dwa przypadki: jedna laska z dużą nadwagą, nie mogła zajść w ciążę, więc kazali jej schudnąć i wtedy hormony zaczęły pracować jak trzeba. Drugi: znajoma miała sporą nadwagę i przeszła na dietę chyba już na początku ciąży, bo wyszło że ma cukrzycę ciążową. Samo zdrowe jedzenie itd i siłą rzeczy jej facet był na tej samej diecie (chyba że wpieprzał fast foody kiedy nie widziała). Bart i tak musi gotować dla Bu, nie opłaca mu się robić dwóch obiadów, to może być taki przypadek. Ciąża jak najbardziej możliwa. Bu kilka lat temu tego nie wykluczała.
-
Albo dietetyk kazał ważyć i liczyć kcal, albo robią to na własną rękę. Ja ważyłam nawet pomidora, ogórka itd., podliczałam każdy łyk czegoś z kaloriami (serio). Jest to MEGA upierdliwe, nawet przy apkach typu fitatu, ale z całkiem niezłą dokładnością można obliczyć ile kcal się zjadło. Oczywiście są dietetycy którzy będą mówić, że jak ktoś tak robi, to jest nienormalny, ale cóż, u mnie się sprawdziło Najważniejsze to sobie uświadomić, że np. dwa plastry żółtego sera, łyżka oliwy, szklanka słodzonego napoju, to konkretne kalorie.
-
Nie do końca jest tak jak piszesz. Można mieć depresję i "normalnie" funkcjonować, nie płakać itp. Wstajesz z łóżka, BO MUSISZ, ogarniasz się do pracy, wracasz z pracy i różnie to bywa. Często jest tak, że jak ktoś popełnia sam o b ój stwo, to wszyscy naokoło mówią "ale wszystko było w porządku". Ludzie potrafią dobrze ukrywać swój stan. Nie jest na pewno tak, jak twierdzą niektórzy "gdybyś miała depresję, to nie byłabyś w stanie wstać z łóżka". No właśnie przymus pójścia do pracy to często jedyne co zmusza ludzi do wstania, a w weekend jak nikt nie widzi to leżą i patrzą w sufit. A nawet jeśli nie, to nie oznacza że nie mają depresji.
-
Nie do końca jest tak jak piszesz. Można mieć depresję i "normalnie" funkcjonować, nie płakać itp. Wstajesz z łóżka, BO MUSISZ, ogarniasz się do pracy, wracasz z pracy i różnie to bywa. Często jest tak, że jak ktoś popełnia samobójstwo, to wszyscy naokoło mówią "ale wszystko było w porządku". Ludzie potrafią dobrze ukrywać swój stan. Nie jest na pewno tak, jak twierdzą niektórzy "gdybyś miała depresję, to nie byłabyś w stanie wstać z łóżka". No właśnie przymus pójścia do pracy to często jedyne co zmusza ludzi do wstania, a w weekend jak nikt nie widzi to leżą i patrzą w sufit. A nawet jeśli nie, to nie oznacza że nie mają depresji.
-
Może tak lubi. Są faceci, którzy się nie ubiorą "lepiej" dopóki nie zmusi ich kobieta (partnerka, matka). Może Bu to akceptuje i on nosi co chce.
-
Bo jeśli używa się retoryki w stylu "jestem zaebysta, zaradna, pracowałam od 18 r.ż., do wszystkiego doszłam sama*", itp to w tym kontekście bycie bezrobotnym brzmi jak bycie przegrywem (bo takie osoby zwykle uważają bezrobotnych za leni i nieudaczników, więc jak niby mają się przyznać że same są bezrobotne). *jasne, każdy dochodzi do wszystkiego sam background się wcaaale nie liczy
-
Może mają ułlop jak Bu
-
Dokładnie. Boguśka - ściągnij apkę fitatu, kup dobrą wagę kuchenną, posłuchaj podcastów Motywatorki albo Magdaleny Hajkiewicz. Bez spiny i oszukiwania siebie, rok czasu lub dwa lata i możesz mieć wagę w normie Nie no, serio, widzę tu taką klasykę gatunku. Złe przyzwyczajenia, nadmiar kcal. Niektóre obiady mają naprawdę spoko, można tylko lekko modyfikować. No i właśnie zamiast zrobić DROBNE modyfikacje na początek - nagle zwrot o 180 stopni. Tak się nie da wytrzymać długo. zaraz rzucą to w cholerę, bo nie są przyzwyczajeni do takiego jedzenia i porcji. Po co jeść niecałe śniadanie? Odchudź składniki, porcję zjedz taką jak lubisz. (serio, ja na diecie jadłam czasem takie porcje, że ledwo mieściłam ) Dołóż owoc i warzywo. Nie plasterek. Całego ogórka. Zamiast jeść jak ptaszek i bez masła xD zrezygnować ze słodzonych napojów i słodkiej kawy. Wtedy jak posmaruje się kanapkę masłem, to się nie umrze. Łyżeczka oleju na patelnię zamiast lać na oko. Ludzie przecież to proste. Bunia jest taka niby ogarnięta, a tu robi błąd jak zwykła Grażyna. Ja bym serio chciała zobaczyć jej odchudzanie "na żywo". Nawet może być catering. Tylko trzeba przede wszystkim zmienić myślenie... i to chyba tu jest najtrudniejsze
-
Noo to Bartek jako postawny mężczyzna na pewno się naje Boguśka - do śniadania to zjedz całego ogórka lub pomidora, a nie plasterek dla niepoznaki, że tam są witaminy
-
Nie prasuję. Tylko jak coś jest z materiału, który tego wymaga. Większość ubrań mam z takich materiałów, że umiejętnie wysuszone tego nie potrzebują. Nie uważam, żeby to było niezbędne
-
Pryszcze na brodzie to mogą być np. problemy hormonalne. IO, PCOS itp. Dieta też jest z tym mocno połączona. Chociaż mi się poprawiło, jak przestałam się malować przez lockdown
-
Pryszcze na brodzie to mogą być np. problemy hormonalne. IO, PCOS itp. Dieta też jest z tym mocno połączona. Chociaż mi się poprawiło, jak przestałam się malować przez lockdown