Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Natka9898

Zarejestrowani
  • Zawartość

    10
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Natka9898


  1. 1 godzinę temu, gwoli wyjasnienia napisał:

    Nie wiem czy twoj partner tak sie zachowywal od poczatku czy dopiero tak sie zmienil po swojej chorobie. To raz, drugie, to z tego co piszesz to on cie raczej traktuje jak swoje dziecko, a nie swoja partnerke. Koryguje wszelkie twoje zachowania tak jak sie to robi ze swoim dzieckiem, zeby go jak najwiecej nauczyc. Tyle, ze ty nie jestes jego dzieckiem i oczekujesz akceptacji twoich zachowan. Tym bardziej, ze to sa drobiazgi. Gdzie postawic tam jakas rzecz. Masz nadzieje, ze da sie to jakos z nim przerobic. Ale jakie niby masz mozliwosci zeby on zmienil troche swoje zachowania? Jedynie rozmowa. Nie wiem czy o tym rozmawiacie. Jesli jednak twoje argumenty w rozmowie go nie przekonuja badz nie sa dla niego po prostu wazne, to nie masz za bardzo alternatywy. Mozesz mu przytakiwac badz powiedziec, ze nie wyobrazasz sobie aby w ten sposob spedzic z nim wspolnie zycie. Bo sie wlasnie czujesz jak jego dziecko. W koncu zostanie tylko rozstanie

    Parę razy powiedziałam, że czuję się traktowana jak dziecko i stwierdził, że tak nie jest i postara się, żebym już nie miała takich odczuć. Gdzieś po tej rozmowie było lepiej. Już parę razy mówiłam o tym, że umowa była inna. Sprzęt, który kupił miał starć tam i tam. Czasem już w zartach o tym wspominam ale jakoś nie robi to na nim wrażenia. Stwierdza, że w innym miejscu nie działa i koniec 


  2. 1 godzinę temu, kåspej napisał:

    gòwniara jesteś, idź się bawić w piaskownicy a jak dorośniesz za pare lat to dopiero bierz się za związek

    Ciekawi mnie skąd taka ocena? Bo każdy w moim wieku się bawi i nie nadaje do związku? Uważam, że jeśli ktoś nie ma nic ciekawego do napisania to niech lepiej nie komponuje pewnych spraw 


  3. 2 godziny temu, Gretta_ napisał:

    Taki ma charakter. Pod jego dyktando wszystko musi być. Dużo Ci nie pasuje.Teraz kochasz, z czasem będzie tylko gorzej. Za dużo was różni.      

    Poważnie? Tego nie da się jakoś przepracować? Bardziej myślałam, że dostanę informacje o tym, że przesadzam 


  4. 1 godzinę temu, Com napisał:

    A co ma powiedzieć? Skoro tam mieszkasz, robisz jakieś tam zakupy masz swój wkład ( chociaż mniejszy niż on) to Ci nie powie niczego innego.

    Jesteście na innych etapach, na dodatek on jest starszy i w tym wieku 7 lat różnicy potrafi stworzyć trudności nie do pokonania, jeśli chodzi o komunikację. 

    Młoda jesteś. Jesli on nie wykazuje woli, żeby wysłuchać o co Ci chodzi i wyjść temu na przeciw, to czas się pożegnać. 

    Byłam z nim w ciężkiej chorobie (zachorował na raka) i w sumie teraz dopiero jest wszystko okej. Znaczy jeszcze 5 lat będzie musiał być pod opieką, natomiast wyniki są bardzo dobre, było to pierwsze stadium i nawet nie trzeba było chemii. Jak na swój wiek jestem dorosła i odpowiedzialna, traktuje życie bardzo poważnie i dążę do swoich celów. 

    To on mnie utrzymuje bo zarabia tyle, że jest w stanie to robić. Nie mamy wspólnego konta. Przed moją wyprowadzka od rodziców rozmawialiśmy o tym i on sam mi to zaproponował. 

    Mam tak po prostu się wyprowadzić i zakończyć ten związek, mimo to, że go kocham? 


  5. 3 godziny temu, Com napisał:

    Możesz być do niego bardzo przywiązana, ale skoro już na tym etapie nie macie wspólnego zdania na takie ważne tematy jak ślub czy dzieci, to nic z tego nie będzie. Będziecie się coraz bardziej irytować nawzajem. Nie masz w jego domu wiele do powiedzenia, bo to jest jego mieszkanie które on spłaca i widocznie z tego powodu czuje, że nie jesteś na równej pozycji z nim w tym związku.

    Ciągle mówi, że to nasze mieszkanie i mogę decydować ale w moim odczuciu to rzeczy mało istotne. Zależy mi na nim ale on nie potrafi zrozumieć co mówię 


  6. Hej, mam 22 lat mój chłopak 29. Spotykamy się od prawie dwóch lat a prawie rok mieszkamy razem. Na pierwszy rzut oka nasz związek jest idealny. Natomiast gdy się przyjrzysz widzisz pewne wady. Wprowadziłam się do jego mieszkania, kupił je jakieś 3 lata temu. Pracuje i studiuje. Moje koszty domowe to mój samochód i zakupy do domu (ale też nie zawsze) on opłaca mieszkanie i kredyt. On kupuję też rzeczy do mieszkania. Ostatnio jakiś tam gadżet do domu. Ustaliliśmy, że będzie stał w danym miejscu ale sprawdził, że tam się nie nadaje i postawił przy samym wejściu do jednego z pomieszczeń. Mówiłam, że mnie to denerwuje ale jakoś go to średnio obchodzi. Kolejną rzeczą jaką jest dla mnie bardzo denerwująca on zawsze wie najlepiej. Prawie w każdym temacie ma ogromną wiedzę ale mówi mi nawet w kuchni jak mam coś jego zdaniem zrobić. Robiłam ostatnio ciasteczka wybrałam sobie jak to robić to mówi może zrób to w taki sposób. On nie rozumie, że na dłuższą metę jest to trochę wkurzające. Kiedy jest ktoś kto ciągle Ci mówi jak by było lepiej coś zrobić. Kolejną kwestią jest to, że ja mieszkałam z rodzicami w dużym domu i miałam masę zwierząt a tu po prostu ich nie ma. Chciałam psa, bardzo. On też je lubi. Natomiast stwierdził, że nie bo pracujemy po 12h. Kiedy to przemyślan stwierdziłam, że okej. Natomiast ostatnio przytrafiło mu się dłuższe chorobowe, obecnie to już 3 miesiąc, stwierdziłam, że może pies. Odpowiedź była nie. Dodam, że nie miał problemów ruchowych więc mógł chodzić na spacery.  Po prostu w domu to on odejmuje decyzję, jasne ja mogę zdecydować o obiciu szafki, czy jakie kupić kubki ale później moja rola się już kończy. 

    Jako, że uważam go za tego mojego jedynego to rozmawialiśmy o ślubie i dzieciach. On jest mocno nie wierzący, a jestem zagubiona i sama nie wiem. Natomiast wymarzyłam sobie białą suknię, wesele i imprezę (wszystko z umiarem) ale było, że nie. On chce ślub cywilny i nie będzie imprezy bo to strata kasy. Dzieci też nie ochrzcimy bo nie będziemy ich zapisywać do tej sekty. To, że ja miałam inne zdanie nie miało znaczenia. 

    Tak jest super facetem. Troskliwy, miły, uprzejmy, bardzo zadany i wiele innych plusów ale obecnie nasz zawiązek przeżywa kryzys. Chyba bardziej ja przeżywam kryzys. Czy powinnam się zastanowić?


  7. Hej, mam 22 lat mój chłopak 29. Spotykamy się od prawie dwóch lat a prawie rok mieszkamy razem. Na pierwszy rzut oka nasz związek jest idealny. Natomiast gdy się przyjrzysz widzisz pewne wady. Wprowadziłam się do jego mieszkania, kupił je jakieś 3 lata temu. Pracuje i studiuje. Moje koszty domowe to mój samochód i zakupy do domu (ale też nie zawsze) on opłaca mieszkanie i kredyt. On kupuję też rzeczy do mieszkania. Ostatnio jakiś tam gadżet do domu. Ustaliliśmy, że będzie stał w danym miejscu ale sprawdził, że tam się nie nadaje i postawił przy samym wejściu do jednego z pomieszczeń. Mówiłam, że mnie to denerwuje ale jakoś go to średnio obchodzi. Kolejną rzeczą jaką jest dla mnie bardzo denerwująca on zawsze wie najlepiej. Prawie w każdym temacie ma ogromną wiedzę ale mówi mi nawet w kuchni jak mam coś jego zdaniem zrobić. Robiłam ostatnio ciasteczka wybrałam sobie jak to robić to mówi może zrób to w taki sposób. On nie rozumie, że na dłuższą metę jest to trochę wkurzające. Kiedy jest ktoś kto ciągle Ci mówi jak by było lepiej coś zrobić. Kolejną kwestią jest to, że ja mieszkałam z rodzicami w dużym domu i miałam masę zwierząt a tu po prostu ich nie ma. Chciałam psa, bardzo. On też je lubi. Natomiast stwierdził, że nie bo pracujemy po 12h. Kiedy to przemyślan stwierdziłam, że okej. Natomiast ostatnio przytrafiło mu się dłuższe chorobowe, obecnie to już 3 miesiąc, stwierdziłam, że może pies. Odpowiedź była nie. Dodam, że nie miał problemów ruchowych więc mógł chodzić na spacery.  Po prostu w domu to on odejmuje decyzję, jasne ja mogę zdecydować o obiciu szafki, czy jakie kupić kubki ale później moja rola się już kończy. 

    Jako, że uważam go za tego mojego jedynego to rozmawialiśmy o ślubie i dzieciach. On jest mocno nie wierzący, a jestem zagubiona i sama nie wiem. Natomiast wymarzyłam sobie białą suknię, wesele i imprezę (wszystko z umiarem) ale było, że nie. On chce ślub cywilny i nie będzie imprezy bo to strata kasy. Dzieci też nie ochrzcimy bo nie będziemy ich zapisywać do tej sekty. To, że ja miałam inne zdanie nie miało znaczenia. 

    Tak jest super facetem. Troskliwy, miły, uprzejmy, bardzo zadany i wiele innych plusów ale obecnie nasz zawiązek przeżywa kryzys. Chyba bardziej ja przeżywam kryzys. Czy powinnam się zastanowić?

×