Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Mg2

Zarejestrowani
  • Zawartość

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. Moja mama nie wymaga opieki, ona wymaga zainteresowania. Ja już nawet próbowałam do niej nie przychodzić ale ona nawet nie zrozumiała dlaczego jej kilka tygodni nie odwiedzałam. Wtedy powiedziała, że jest strasznie przez córkę poszkodowana, nikt jej na starość nie odwiedza, że jestem podła. I nie odwróciłam się od niej przez jej wytyki tylko w nosie mam matkę. Ją trzeba prosić żeby do lekarza zawieść, a jak nie wiem o wizycie i sama pojedzie to się nawet nie zainteresowałam czy ma czym jechać i na nikogo już liczyć nie może.
  2. Ciężko to wszystko zwięźle opowiedzieć bo działo się to na przestrzeni wielu miesięcy. Mąż nie wie o zdradzie, tego jestem pewna bo nigdy mi jej nie wypomniał. Ciężko mi opisać jak się czułam bo zakończeniu swojego romansu. Ja potrafiłam po pracy położyc się pod koc i leżeć gapiąc się w sufit, nie interesowało mnie nic, nawet dzieci. Mąż wracał z pracy, kąpał dzieci, szykował spać, ciagle pytał co się ze mna dzieje a ja tylko mówiłam że jestem zmeczona. Ciągle próbował mnie jakoś podejść a ja go odpychałam, zero seksu, przytulania, czegokolwiek, z jednej strony chciałam mu powiedzieć a z drugiej wydaje mi się że by mi nie wybaczył. Kiedy po kilku miesiącach takiego stanu okazało się że kogoś ma, pomyślałam tylko że to musiało się tak skończyć. Wcale mnie to nie zaskoczylo i tak długo wytrzymał. Sama sobie na to zapracowałam ale nie chce o tym wszystkim jej opowiadać. Mam wrażenie że ona potrafi tylko wbijać szpile, tam gdzie najbardziej boli i tu też mnie nie zrozumie. Chciałabym żeby była po mojej stronie niezależnie od wszystkiego a nie na każdym kroku wytykała wszystkie błędy. Jej małżeństwo też nie było idealne ale tego teraz nie pamięta. Próbowałam z nią rozmawiać, mówić stanowczo że nie życzę sobie tych ciąglych komentarzy. A ona dalej swoje. Najbardziej przykre jest to że jej tak naprawdę nie obchodzą moje uczucia tylko co powiedzą ludzie. Powoli zaczynam jej nienawidzić.
  3. Powinno być ze minęło 10 lat. Ja nigdy nie zaczynam dyskusji ale dla niej wszystko się do tego sprowadza. Ostatnio się trochę wkurzyłam, robię jej zakupy i wszystko źle, ser nie taki, kiełbasa za droga - mimo że nie chce od niej zwrotu pieniędzy, ma niska emeryturę więc chce jej pomóc. Ostonio mówię, kurde staram się a tobie nic nie pasuje a ona no tak, ja to się nic nie mogę odezwać bo masz pretensje a mężowi to wszystko wybaczasz i nic nie pamiętasz co ci zrobił
  4. Witam. Czuję się coraz gorzej psychicznie i chciałabym żebyście mi napisały co wy myślicie. Jestem mężatką od 17 lat, mamy 3 dzieci. Jesteśmy zgodnym małżeństwem ale mieliśmy swoje problemy. Chodzi o zdradę. 10 lat temu zdradziłam męża, moje powody były blache, młodo wzięliśmy ślub, zauroczenie minęło, poznałam kogoś ale w porę się opanowałam. Stwierdziłam że jak mam na szali stawiać swoje małżeństwo i dzieci to wolę odpuścić. Zakończenie tej znajomości dużo mnie kosztowało, teraz jak o tym myślę to być może miałam depresję. Trwała ona kilka miesięcy, to był najgorszy okres w moim życiu. Mąż w końcu nie wytrzymał i sobie kogoś znalazł. Karma wróciła. Miał być rozwód, już się wyprowadził, sytuacja stała się poważna ale w końcu tak wyszło że się pogodziliśmy. Ta rozłąka uświadomiła nam że jednak chcemy być razem. Od tamtej pory minęło 7 lat, wydaje mi się że to sporo,bez dramatów, doceniamy siebie, nie żałuję tej decyzji ALE jest ktoś kto przy każdej okazji przypomina mi o tych zdarzeniach. Moja mama. Przy każdej okazji mi wytyka jaki to mój mąż jest nic nie wart. Wg niej mnie zostawił, powinnam się rozwieść, wszyscy o tym wiedzą, że miał babę, nie mieszkalismy razem więc to normalne że były plotki i ona nie może tego znieść. Ja jej tłumaczę swoje argumenty ale ona nie słucha. Ciągle słyszę ze jestem głupia, naiwna, że na pewno ma kolejna. Jeszcze trochę i zwariuje. Czy ja nie mam prawa się pogodzić z mężem? Ona mi tak ryje w głowie, więcej nocy przepłakałam przez jej wytyki niż przez problemy małżeńskie ona nie potrafi się pogodzić z tym że my się pogodziliśmy. Uważa, że powinniśmy się rozwieść i koniec kropka. Nie liczy się ani moje zdanie ani uczucia. Dzisiaj znowu płaczę, odwiedziłam ją i oczywiście temat zszedl na niewiernego męża, że jeszcze zobaczę, będę żałować, że przyjdę do niej z płaczem, że jestem najmądrzejsza a każdy się że mnie śmieje ja już naprawdę nie daje rady.
×