Sznurówka
Zarejestrowani-
Zawartość
143 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
166 ExcellentOstatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
-
Przecież ona w ramach tej psychologii pokazała kilka filmików jednego człowieka, który nie ma wykształcenia psychologicznego (ani pokrewnego w zakresie kognitywistyki, socjologii, medycyny, najbliżej mu chyba z filozofią), zrobił ledwo jakiś kurs i dawał psychologiczne wykłady jako wykładowca wizytujący prowincjonalne uczelnie. W dodatku całą działalność prowadzi w tonie komentarza do leczenia narcystycznych zaburzeń osobowości. Ona nawet nie wie SKĄD się powinna uczyć, a co dopiero CZEGO.
-
Ona to wszystko opisuje językiem ucznia szkoły podstawowej, który uczy się jak napisać rozprawkę. „Regularnie ogląda filmy o tej tematyce”. Odróżnia ją jedynie to, że Dorota robi do tego literówki. W jej oczach brzmi to zapewne wyrafinowanie oraz profesjonalnie, ale no jednak Doroto - o dobrym opanowaniu języka świadczy zdolność dostosowania jego poziomu do okazji. A oglądanie filmików na YT w ramach rozwijania wiedzy o czymś, co się podobno uwielbia, to raczej uwsteczniająca taktyka, co najlepiej widać po Tobie.
-
Dziękuję, niestety podejrzewam, że moja obecna praca ma większą płynność finansową. W dodatku cenię sobie projekty rozwojowe.
-
No jak! To prestiż, ale taki na miarę Doroty - taki który można kupić w co lepiej zaopatrzonym Carrefourze Express. Najbliżej od Vitkaca to chyba w tym gdzie Nowy Świat spotyka się z Krakowskim Przedmieściem. Obok jest Costa, więc Dorota miałaby nawet powód żeby się tam udać.
-
Mówisz o lasce, która wypisywała do pracowników LV żeby podawali jej szczegóły dot. opisywanych torebek, a później w swoich profesjonalnych wpisach zdarzało jej się konsekwentnie niepoprawnie deklinować nazwy modeli, strzelając przy tym jeszcze błędy interpunkcyjne. Profesjonalizm! I zero lenistwa!
-
Zapomniała o codziennej lekturze słownika synonimów!
-
Mnie nieco frapuje po co ona publikuje te „nowinki”. Przez cały tydzień jej social media to Telezakupy, w których oferuje przeróżne rabaciki i pokazuje zadowolonych klientów, co jakiś czas dorzucając ofertę jakiegoś sklepu w galerii handlowej. Przerwa na zwierzaki i od nowa. I nagle raz w tygodniu (?) następuje przebudzenie, kiedy to - w stylu sobie właściwym, okraszonym krzykliwymi gifami i językowym niechlujstwem - publikuje jakieś wielce pasjonujące informacje. Czy Dorota naprawdę umyśliła sobie, że to taki interesujący format? Na początku podejrzewałam, że po prostu jakiś sponsor kazał jej coś przekazać w sposób inny niż Dorota ma w zwyczaju, ale wygląda na to, że sekcja została i ma się niedobrze.
-
No jak to, przecież ostatnio pojawiły się świece w kolaboracji z Byredo (większość zapachów koszmarnie nudna, nie przystają do tego, co Byredo oferuje pod swoim szyldem) i dodatki we współpracy z off-white. Ostatnio. Rok temu. Dorota idzie jak burza.
-
Czasem wystarcza bycie szczerym, życzliwym i otwartym na nowe... co też potrafi przysporzyć kłopotu.
-
To bardzo smutne, co piszecie o jej świętach. Nie o tym jak je spędza, bo różni ludzie chcą spędzać takie dni na swój własny sposób. Ale tyle co ona opowiada o tych "tradycyjnych" mężczyznach, no to faktycznie jest to wisienka na torcie tradycyjnego wzorca związku.
-
To o tyle zabawne, że przecież wiele l u k s u s o w y c h marek, gabinetów etc w swoją (ściśle pilnowaną) politykę wpisane ma publiczne ukrywanie cen. Jeśli ma przedstawicieli, to oni również zmuszeni są stosować się do takich praktyk. To tyle jeśli chodzi o te jej standardy elegancji i klasy.
-
Na 99% nie. Wszystkie akcje reklamowe muszą być uzgadniane ze sponsorem - ich sposób przeprowadzania, nagroda, nawet treść postów itd.
-
Nie wiem czy jest sens obrażać jej aparycję. Wygląda jak wygląda. To już większym problemem jest, że przez tylu lat w słowniku synonimów nie dotarła do słowa „partner” ani że po ukończeniu pięciu lat studiów nadal nie wie, że korelacja nie oznacza przyczynowości.
-
Obejrzałam. To jednak niezły kabaret był. Prowadząca na wejściu rzuca żarcikami o „wygibaskach w łóżku”, prowadzący nie zna feminatywu odpowiadającego formie „gość”, Dorota wcina mu się z „dzień dobry” w połowie tego kiedy ją przedstawia, padają wynurzenia typu „taka młoda, a deklaruje, że nie śpi z partnerem”, w jednym zdaniu zwracają się do Doroty po imieniu i per pani, sama Dorota używa słowa „partner” z częstotliwością trzech na zdanie, a na deser „TO NIE SĄ TANIE RZECZY”. Problem zdrowotny faceta nazywa „jego winą”, prowadząca znów żartuje o „spotykaniu się... w wiadomej sprawie” i tak się kręci. Brawa dla pani psychiatrki, która zgrabnie wykręciła się od pytania typu „a to gdzie jeszcze można uprawiać te wygibaski?”. Mniejsze dla Doroty, która próbuje jakoś kauzalnie łączyć różne społeczne zjawiska, a idzie jej różnie, z pewnością nie zjawiskowo. Wyglądała ładnie, uśmiechała się, więcej mówiła, ale sam poziom tego programu... Dorota oczywiście wyśmiała osoby piszące o „tv reżimowej”, bo nie znają znaczenia używanych słów. Tym samym przekreśliła zjawisko żywego języka, oddolnego tworzenia się nowych związków frazeologicznych i z przytupem powróciła do swego niesłychanego puryzmu, który swego czasu nie pozwolił jej zrozumieć nawet najprostszego metaforycznego użycia słowa „rachityczny”.
-
Dorota nie pozwoli widzowi przeoczyć żadnego z detali swojej stylizacji. Na słowo „kokarda” gniecie zwisające końce szarfy, zamaszystymi ruchami wskazuje na spódnice, a wspominając o szpilkach ochoczo klepie się po udach, żeby nikt się nie pomylił co jest czym w prezentowanym zestawie. Myślicie, że z uwagi na coraz szerszy bojkot TVP będą zapraszać Dorotę na cały cykl spotkań? Jak to jest nie spać z partnerem, nie okazywać sobie uczuć z partnerem, nie organizować finansów z partnerem, nie realizować pasji z partnerem oraz - na deser - jak to jest nie przyznawać się publicznie, że się z tym partnerem w ogóle jest?