Witam, jestem dziewczyną i mam 20 lat. W gimnazjum poznałam pewną dziewczynę. Byłyśmy koleżankami z klasy, aż do 3 gimnazjum kiedy to się zaprzyjaźniłyśmy. Od tego czasu byłyśmy nierozłączne. Spędzałyśmy razem praktycznie cały wolny czas. Poszłyśmy razem do liceum do jednej klasy i chodziłyśmy na te same rozszerzenia. W 1 liceum zorientowałam się że coś do niej czuje, myślałam że to źle, więc próbowałam się od niej odsunąć, ale ostatecznie mi się nie udało i tylko ją tym zraniłam. Więc porzuciłam ten pomysł. Sytuacja mi odpowiadała, bo spędzałyśmy razem dużo czasu. Nigdy raczej nie utrzymywała kontaktu z nikim oprócz mnie i nie miała za bardzo innych znajomych.
Aż do tego tygodnia. Poszła na spotkanie z kolegami, ale jeden nie przyszedł. I została sama z drugim. Po mile spędzonym dniu chłopak zaprosił ją na randke. A ona się zgodziła.
Opowiedziała mi tą sytuacje przez telefon. A ja z uśmiechem próbowałam udawać że cieszę się razem z nią. Próbowałam wmówić sobie że wszystko bedzie okej. Ale nie jest. Gdy się dowiedziałam poczułam ścisk z żołądku i łzy napłynęły mi do oczu.
Nie wiem czy dam radę ją wspierać, chyba nie potrafię. Nie umiem udawać że wszystko jest w porządku. Nie wiem co zrobić.