Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Yoka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    93
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Yoka


  1. 6 godzin temu, AsiaWin napisał:

    Dziewczyny apropo obaw jakie mamy odnośnie utraty ciąży. Trudno się dziwić, że martwimy się jak mamy plamienia czy krwawienia. To jest normalne że panikujemy, bo obawiamy się stracić nasze maleństwo o które tak długo walczymy. Każda z nas przeszłą inną drogę i ma inne doświadczenia. Jedne roniły kilka razy inne wogóle nie zachodziły w ciążę. Nie ma co się dziwić, że jak parę razy poroniłyśmy to boimy się tego że stanie się to po raz kolejny 😕 Ja się panicznie boję ciąży pozamacicznej 😕 no i powiem Wam, że robię testy za każdym razem po miesiączce żeby na 100% wykluczyć cp... Normalny człowiek powie WARIATKA! Ale mnie to uspokaja, że jest wszystko w porządku. Przed wczoraj jak leżałam w łóżku nie mogłam zasnąć, bo nękały mnie myśli, że chyba coś jest nie tak 😉 rano zrobiłam test i oczywiście negat 😜 ale stres mnie ogarnął. Nie wiem jak to będzie jak zajdę w ciążę prawidłową, ale jak będę plamić/krwawić na pewno spanikuję 😉 no ale oby wszystko było dobrze! Pomimo tych naszych czarnych myśli musimy myśleć pozytywnie 🙂 bo co ma być to będzie. Myśleniem i stresowaniem nie sprawimy, że będzie dobrze czy źle 🙂 Głowy do góry i pamiętajcie szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko 🙂 🤰🤱😍 dajcie te endorfinki swoim dzieciaczkom w brzuchach 🙂 na pewno się ucieszą i fikną z radości, że ich mama jest szczęśliwa! Cieszcie się, że macie je pod sercem, oby na 9 miesięcy i oby były zdrowe, ale jak się nie uda to radujcie się chociaż z tych paru tygodni czy nawet dni... Przesyłam Wam dużo pozytywnej energii 😘

    Skad ja to znam... tez panicznie boje się cp. Raz byłam i to było dla mnie traumatyczne. Długo nie mogłam dojść do siebie. Oczywiście beta pięknie rosla do 1600, nikt się niczego nie spodziewał i  lekarz nie doszukał się pęcherzyka. Na drugi dzień operacja i okazało się ze jajowod pękł. Nie miałam żadnych plamien, dolegliwości, nic a nic..


  2. 10 godzin temu, Magdaa napisał:

    Moze byc ovitrelle a moze byc niedawno zagniezdzony zarodek... oby to drugie;) przekonasz sie dopiero po drugiej weryfikacji czy rosnie

    Nie chcę negatywnie nastawiać, ale ja miałam w 9dpt około 3. I niestety to była pozostałość po ovitrelle.

    3 mam jednak kciuki!!!😘


  3. 2 godziny temu, szpula napisał:

    Cześć dziewczyny,

     

    mimo, ze 2020 dobiega końca, chciałam dolaczyc i ja. Dzis moj bardzo smutny dzień, ale od początku.

     

    Jestem Ula, mam 31 lat, o dziecko staram sie od 2 lat, od roku jestesmy w klinice leczenia nieplodnosci. Podskornie zawsze czulam, ze beda z tym problemy i chyba wykrakałam, ale to przeczucie pozwoliło mi tez szybciej trafić do lekarzy, wiec jest w tym chyba jakis plus. Od zawsze miesiaczkowalam regularnie co ok 32 dni, przed slubem nagle przestalam miesiączkować na ok 3 cykle, myślałam, że to ze stresu, ale powolny powrót do normy cykli trochę trwał i przypadkiem odkrylam podczas jednej z wizyt u ginekologa (losowy z Luxmedu), żeby zobaczyc co sie dzieje, ze moje jajniki w niektórych cyklach maja obraz policystyczny (niektore cykle mam idealne, jajeczkuje czujac to, co w miare potwierdza sie na obrazie USG), wiec u mnie nie jest to stan permanentny). Oczywiscie jak zaczelam myslec o tym, ze pragne NA PRAWDĘ zostac mamą, wtedy jak na zlosc ujawnilo sie te delikatne PCOS. Mam nadwagę, ginekolodzy (rozni) twierdza, ze to przez kilogramy i jak tylko zrzuce, to na bank wszystko trafi na super tory. Jest poczatek 2020 i z mezem decydujemy sie na badanie nasienia. I tu bingo, kto by pomyslal, ze moj idealnie zdrowy, uprawiajacy sport, nie palący nawet pol papierosa w zyciu facet - bedzie mial bardzo slabe paramtery nasienia (ilosciowe). Nie wiadomo dlaczego tak jest, w dzieciństwie mial problem z zejściem jąder, jednak dzis na obrazie USG jest niby wszystko ok. Maz mial podwyzszony poziom prolaktyny (hormon stresu u facetow, jak powiedzal androlog), zbijal go lekami, ale nie poprawilo to wynikow. U mnie po drodze droznosc jajowodow, podczas ktorej stwierdzono drozne jajowody ale tez macice  z przegordą. Na szczescie histereskopia diagnostyczna uwidocznila minimalna lukowatosc, ktora nie ma zadnego wplywu na plodnosc. No wiec wkrótce trafiamy do naszej docelowej kliniki, do super Pani doktor (ciezko mi ja oceniac merytorycznie, ale jest wspanialym i empatycznym czlowiekiem). Proponuje nam 1 inseminacje dla formalności ale radzi nie inwestować w nie za dlugo, bo nasze parametry nasienia niemal nas eliminuja z szansy na sukces w tym zabiegu. Inseminacja sie nie udaje, wiadomo to juz na fotelu na kontroli po inseminacji - moj pecherzyk nie pękł.  Przechodzimy do IVF od razu ICSI. Robimy scretching no i mam pecha bo trafia mi sie 60 dniowy cykl (jak NIGDY). Potem robimy kolejny. Rozpoczynam stymulacje protokołem którkim z antagonistą GnRH, jajniki reagują rewelacyjnie (mam dobre AMH) - pecherzykow jest tak duzo ze ciezko zliczyc, finalnie pobieramy 18 komorek z czego 11 jest dojrzałych. Zgodnie z ustawa zapladniamy 6 (5 trafia do mrozenia). 6 komorek sie  ładnie zapladnia, do stadium blastocysty w 5 dobie "dozywaja" 3 zarodki - podobno statystycznie totalnie prawidłowy wynik. Z racji tak duzej reakcji na stymulacje i ilosci pecherzykow transfer jest odroczony. Na wizycie kontrolej 2 dnia kolejnego cyklu moje jajniki mimo nie przyjmowania juz zadnych lekow, wygladaja jak w trakcie stymulacji (pelne pecherzykow). Lekarz znowu odracza transfer i podejmujemy decyzje o scretchingu. No wiec robie. Wyczekuje kolejnego cyklu (na USG na sctetchingu jajniki sa juz czyste). W 2 dniu cyklu robie badanie estradiolu i progesteronu. Estradiol mam wystrzelony w kosmos (ok500). Biegne na USG a tam wielka torbiel na jajniku. Znowu pech. Lekarka zbija mi to caly cykl lekami, ale torbiel pomniejsza sie minimalnie wiec ide na jej punkcje (wygladalo  niemal identycznie jak punkcja w in vitro), tyle ze bez anestezjologa, na lekach przeciwbolowych niemal nie czulam zabiegu. Pani doktor robi przy okazji scretching (to juz moj 3). W nowym cyklu cud, jajniki czyste, wyniki w normie, zaczynam przygotowania do transferu. Biore leki, transfer zarodka 19 grudnia. Robimy go z embrio glue i nacieciem otoczki laserem. Zrobie wszystko by zmaksymalizowac powodzenie zabiegu. Czuje, ze to moj czas, transfer latwy, jestem tego dnia jedyna, czuje sie zaopiekowana 🙂, w klinice skladamy sobie wszyscy zyczenia, jest trzmanie kciukow. Kocham grudzien, przygotowania do swiat, mysle ze nie moze byc lepiej.  O in vitro czytam od roku wszystko co znajde, biore udzial w webinarach na YT, mam ksiazke dla medykow o nieplodnosci. Czytam art medyczne. Na moje zyczenia "na wszelkie wypadek", transfer robimy z atosibanem. Pierwszy dzien (0 dpt)leze i czulluje, potem zgdnie z zaleceniem wracam do spokojnego zycia (mam urlop w pracy). Troche sprzątam, robie zakupy. Nie przemeczam sie.  Dzis rano mam 8 dpt, biegne do jedynego czynnego laboratorium w okolicy. O 15 pobieram wyniki. W stanach testy robi sie juz 6dpt 5 dniowej blastocysty i powinno cokolwiek wyjsc. U mnie beta >0,2 (kontrolnie zrobilam progesteron ok 65ng, a estradiol 352pg, ale nigdzie nie moge znalezc info, czy to sa dobre wartosci, czy nie). Totalna załamka. NIgdy poczas diagnozy czy leczenia sie nie załamałam, zawsze byłam silna, pojawiły sie kilka razy łzy bo ZNOWU mam wszystko odroczone, ale załamka trawła godzinke, a potem jako urodzona optymistka wracałam do siebie i znowu przybierałam postawę fajterki. Od punkcji do transferu czekałam 3 cykle i sie nie załamałam . Jestem optymistka, wierzylam ze sie uda, maz mowil do brzucha, ja mimo boli pojawiajacych sie sporadycznie caly czas wierze, ze to nic (ogromna ilosc kobiet tak ma). Proilaktycznie bralam nospe 3 razy dziennie z zalozenia. Bylam nawet madrzejsza od lekarzy i porownujac dawki lekow po transferze miedzy roznimi klinikami w Polsce (ja mam 3 razy dziennie estrofem, 3 razy dopochwowy progesteron, jeden Prolutex w zastrzyku rano (reszta to suple i leki przeciwzakrzepowe) - dolaczam sobie 3 razy dziennie Duphaston (choc tej formy progesteronu nie wykryje sie w krwi). I nie wiem co robic. Zrobie kontrolnie badania 12dpt i zadzownie do embriologa, ze sie nie udało. I teraz co? Czy odstawia sie nagle leki i czeka na okres? Czy do kolejnego kriotransferu (ja mam jeszcze 2 zarodki) o ile badania beda ok (2 dzien cyklu badania progesteronu i stradiolu musza byc w normie, zeby w mojej klinice dopuscili transfer) mam isc od razu w kolejnym cyklu, czy jednak zdecydowac sie na scretching (wszystkie badania pokazuja, ze zwieksza on szanse). Wg norm WHO czescia diagnostyki kazdej pary juz od poczatku powinna byc genetyka i immunologia. My w tej kwestii nie wiemy o sobie nic. Teoretycznie zawodzi u nas tylko czynnik męski, ale skąd mam to wiedziec, skoro nigdy nie przebadalismy sie szerzej. Ja nie ufam nigdy w 100% lekarzom. Swojej Pani ufam w 95%, zawsze porownuje jej dzialania z ksiazkami i z postepowaniem w innych klinikach. Ja po transferze mialam robic dopiero bete ok 9 dpt 5 dniowej blastocysty, a czytam, ze są kliniki gdzie norma sa badania hormonow w 3, 6 i 9 dobie pt. Czy ktos moze mi przyblizyc jak wyglada postepowanie po 1 nieudanym transferze? Dzis pękłam i załamałam sie totalnie. Nie wiem co mam robić 😞

    Hej, jestem w bardzo podobnej sytuacji (dziwne, wystrzelone wyniki estradiolu, odroczone transfery, torbiele po punkcji). U męża gorsza jakośc nasienia. PCOS  pod znakiem zapytania, bo lekarze różnie mówią. U mnie do 5 doby dotrwały 2 zarodki, ponoć bardzo dobrej jakości. Niestety drugi transfer także się nie udał, miałam go w połowie grudnia. W klinice której się leczę weryfikacja jest w 3, 6 i 9 dobie ale zrozumiałam to tak, ze głównie dlatego aby weryfikować poziom hormonów: progesteronu i estradiolu, aby w razie czego moc zwiększać lub zmniejszać dawki. I to głównie przy transferach na cyklu sztucznym. Betę 5 dniowej blastocysty, faktycznie najwcześniej lepiej robić po około 9 dniach. Po nieudanym transferze zazwyczaj wyglada to tak ze masz konsultacje z lekarzem który decyduje o dalszym postępowaniu np. może zaproponować Ci transfer na cyklu naturalnym, histeroskopie, badanie receptywnosci, badania i konsultacje u immuno itp. Jeżeli nie miałas badań genetycznych (kariotypy czy mutacje) to warto je zrobić. Tak samo immunologie. Dzięki temu lekarze będą wiedzieli jakie leki wdrożyć przy kolejnym transferze o ile oczywiście zajdzie taka potrzeba. 


  4. 4 godziny temu, Martuska napisał:

    Daj znać jutro co lekarz powie 😉 Ja przy transferze będę miała atosiban ale to chyba nie powinno wpłynąć na wynik. Planuje testować już 7dpt chyba, że lekarz zaleci inaczej. Po transferze mam jeszcze konsultacje to się dopytam. Dużo cierpliwości Ci życzę 😁

    Atosiban nie wpływa na wynik, tylko zastrzyki z hcg ( np. Pregnyl lub ovitrelle).


  5. Dnia 23.12.2020 o 19:57, KaKiKo napisał:

    Hej dziewczyny. Okazało się, że mam hiperstymulacje. Nie moglam spać, przez ten nabrzmiały brzuch. Z chodzeniem też jest ciężko. Byłam dziś na pobraniu krwi. Beta super, wyniki morfologii wyslalam do klinimi. Kazali przyjąć kroplówkę i wykupić zastrzyki Clexane. Oczywiście, obdzwoniłam wszystkich ginekologów w mieście. Odebrał 1. Ale nie mógł mnie przyjąć. Więc wyprosilam lekarza rodzinnego o receptę na zastrzyki, ale z kroplówką lipa.... Miała, któraś z was podobny problem?

    miałam hiperke, pomaga lekko strawna dieta, dużo wody, dostinex i ja piłam jeszcze nutridrinki (swoją droga ohyda, one są mega słodkie). 


  6. Dnia 23.12.2020 o 16:57, natka0802 napisał:

    Cześć Dziewczyny, 

    proszę o informację czy któraś miała podobnie.

    15.12 - transfer 2 zarodków, 3-dniowych

    Dziś czyli 8 dpt wyniki, pierwsza weryfikacja:

    HCg 39.03

    progesteron  101,60

    Dodam,  że 21.12 wzięłam 1/8 ampułki Ovitrelle. Czy możliwe że to zastrzyk tak zawyżył wynik i że wcale nie jestem w ciąży?

    Nie chce oczywiście Cię demotywować, ale ovitrelle i pregnyl utrzymują się do około 10-14 dni. Ja na przykład miałam betę na poziomie 30 i okazało się ze to pozostałości po zastrzyku.


  7. 33 minuty temu, Martuska napisał:

    Lekarz kazał odstawic leki ale ja nie potrafie.  Jutro jeszcze powtórzę wynik. Muszę mieć pewność, że maleństwo odeszło ode mnie a nie ja je odrzucilam odstawiając leki bez potwierdzenia. Jak tego nie zrobię to będę się zastanawiać całe życie czy sama nie zrobiłam mu krzywdy. Jutro się z nim pożegnam a dzis chce jeszcze miec iskierke nadzieji. Dziekuje dziewczyny za wszystko i zycze wam wszystkiego co najlepsze ❤

    Martuśka, bardzo mi przykro... nawet nie wiem co Ci napisać, wiele z nas wie co czujesz. Pamiętaj ze my kobiety jesteśmy silne, potrafimy wiele znieść. Moja jedyna rada, to żebyś była w kontakcie z lekarzem. Trzymaj się ❤️


  8. 1 godzinę temu, madzia:)) napisał:

    Ja będę miała poniedziałek lub wtorek. Dopiero chyba dziś się okaże kiedy bo codziennie chodzę na progesteron wtorek... teraz mi się owu przesunęła i muszę czekać. Ok 14 bede miała wynik i lekarz zadecyduje kiedy także jest nas trochę 🙂

    Ja około 12 będę wiedziała, ale chyba będzie we wtorek jak dzisiejsze wyniki będą ok;)


  9. Przed chwilą, Nadzieja1993 napisał:

    A to jest konieczne ? Na czym to polega i w czym pomaga? Bo nie slyszlam o tym 

    Mi lekarz zalecił to badanie już przy pierwszym transferze, aż położna była zdziwiona. Ponoć zaleca się po nieudanym. Wykonują Ci usg i potem w zwolnionym tempie sprawdzają częstotliwość skurczy macicy. Ja miałam ponad normę i przed transferem zalecono mi kroplówkę atosiban, ktora wpływa na to ze tych skurczy jest mniej. Tak w ogóle to relanium działa bardzo podobnie (na wszystkie mięśnie) nie tylko na głowę 😉, ale jest dużo dużo mniej skuteczne w przypadku gdy ktoś ma zwiekszona częstotliwość, na przykład jak ja. Generalnie chodzi o to, żeby zarodek miał szanse się „wgryźć”;)


  10. 12 minut temu, emkw35 napisał:

    Musze. Nie chce przeżyć rozczarowania, ze sie uciesze, że pozytywny, a beda to resztki Ovitrelle 🙂

    Lepiej się wstrzymać, bo ja zrobiłam po kilku dniach, beta dodatnia a okazało się ze to resztki po pregnylu;) lepiej miło się zaskoczyć niż niemiło rozczarować. 


  11. 39 minut temu, emkw35 napisał:

    Punkcja w piątek, transfer poniedziałek.

    Dalej boli ale mniej, w nocy przynajmniej spałam. Mam zadyszkę, zero apetytu itd... 

     

    Jutro badam progesteron, ciekawe czy tez bedzie taki wysoki jak w dzien transferu..

    Ewidentnie jesteś przestymulowana, ale dostinex powinien pomoc. Dieta lekkostrawna i dużo dużo wody. Ja piłam jeszcze nutridrinki.


  12. 44 minuty temu, emkw35 napisał:

    obyś miała rację...

    Czytałam, że nie powinno się badać w trakcie infekcji, co prawda byłam wtedy na końcu leczenia- ale nieskutecznego, z infekcją boreliozy zmagałam się dalej i miałam wynik dodatni w klasie IgM.

    Oby to tylko dlatego tak wyszły 

    Igm to znaczy ze to była świeża infekcja i stad przeciwciała igm.

×