Cwaniak z osiedla
Zarejestrowani-
Zawartość
9 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
2 NeutralOstatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
-
Ekstremalnie pesymistyczne nawyki myślenia, traumy, cynizm i pogarda dla społeczeństwa sprawiły, że nigdzie nie potrafię się zaaklimatyzować, mam mnóstwo tematów niepozamykanych, jestem samotny, nie mam praktycznych umiejętności, jestem niesamodzielny i robię sobie wrogów w każdym środowisku. Jak to zwalczyć? Jak to zmienić? PS: Psycholog odpada, już byłem na 2 terapiach, efekty krótkotrwałe
-
Jak żyć bez depresji w tej polsce? Większość osób taka zimna, taka niemiła, wszędzie świętowanie porażek, wszyscy podzieleni na politykę, wszyscy tylko żyją tą wojną śmieszną, nawet nie naszą, zdają sie nie mieć własnych zainteresowań i mnóstwo ludzi myśli tylko o kasie mimo, że rozmawianie o niej to tabu w tym biednym, zakłamanym, cmentarnym społeczeństwie ulttra-hipokrytów. Wszyscy zasuwają jak poj3bani niewolnicy, nie ważne czy z klasy niskiej, średniej czy bogatej i abolutnie w 99% nic a nic to nie daje, mam wrażenie, że to taka niewolnicza kultura u nas, zasuwaj bo tak i nie dyskutuj. A jak się uśmiechasz w miejscu pracy to od razu myślą, że jesteś jakiś naćpany/pieprznięty. A tylko spróbuj jako facet się uśmiechać do losowych osób na ulicy. Kobiety pomyślą, że to molestowanie, od faceta masz gwarantowany cios w nos. Mimo to sporo osób zdaje sie to wytrzymywać/nie przejmować się tym, żyć w ''społeczeństwie'', zakładać rodziny, wchodzić w związki. Ja już jakoś nie mogę. I nigdy nie mogłem jakoś podświadomie. Nie lubię społeczeństwa... Tak więc na koniec ponownie zadam to pytanie: Jak żyć bez depresji w tej mrocznej polsce???
-
Cwaniak z osiedla zaczął obserwować Nie wiem co mam robić w życiu i Jestem bananem/Czuję się nieprzydatny
-
Jestem rozpieszczonym przez rodziców bananem, który podświadomie myśli, że zawsze będzie wszystko miał i wszystko mu się należy. Mam bardzo małą cierpliwość do uczenia się nowych rzeczy, bardzo szybko wpadam we wściekłość gdy coś mi się nie udaje, mam problemy ze skupieniem, zdaje mi się, że nie umiem niczego zrobić porządnie bo jestem leniwy i wszystko chce zrobić na skróty, byle by mieć spokój, prawie wszystkie czynności mnie męczą, nie widzę już sensu w robieniu nawet tego co lubię. Przez to wszystko naprawdę niewiele potrafię, wciąż mieszkam z rodzicami, nie mam samochodu, nie mam pracy (nawet nie pójdę do pierwszej lepszej bo jako banan jest to dla mnie niewolnictwo, nie mam żadnej pokory), nie potrafię tworzyć stałych, silnych relacji z ludźmi ani się w żadne środowisko na serio zaangażować, rzuciłem już 2 kierunki studiów. A mam już 23 lata. Niby jakiś sukces mam, bo większość swoich życiowych marzeń osiągnąłem, ale do życia w społeczeństwie nie czuję się w ogóle gotowy. Zdaje mi się, że jedyne moje zalety to oszczędność i jakieś tam zdolności plastyczne. Co mam zrobić w takiej sytuacji? Jak chociaż mieć cierpliwość w sytuacji życiowej kiedy czujesz, że potężny wpi.erdol, wielka kara życiowa za brak pracy nad sobą nadchodzi nieubłaganie? Nie oszukujmy się, w naszej cywilizacji jest kult pracy nad sobą, ten kto tego nie robi, marnie kończy i raczej nie znajdzie sobie miłości/nie założy rodziny/nie będzie pochwalany. A szczególnie gdy jest się mężczyzną.
-
Kocham tą odpowiedź, dziękuję!!!
-
Pomocy, mam pewien problem na temat związków. Otóż mam 21 lat i nigdy nie byłem w żadnym. Do niedawna mi to w ogóle nie przeszkadzało i sobie jakoś żyłem, ale od kilku dni zacząłem czuć się bardzo samotny. Problem tylko, czy jestem tego godzien, bo szczerze mówiąc nie czuję się godzien...nie czuję się gotowy, bo nie mam prawa jazdy oraz wciąż mieszkam z mamą i jestem raczej mało samodzielny, nie mam też stałego źródła zarobku, bo studiuję. Mam także zdiagnozowaną osobowość unikającą oraz w ogóle jestem nieco lękliwym i egoistycznym człowiekiem. Teraz nasuwa się pytanie - czy powinienem zaufać moim potrzebom i ruszyć w poszukiwaniach drugiej połówki mimo to? Pamiętam, że kiedyś tego spróbowałem i brutalnie zderzyłem się z rzeczywistością przez słabe umiejętności społeczne. Czy może jednak wstrzymać się i powrócić do tego momentu gdy załatwię swoje powyżej wymienione sprawy, które mnie drażnią i sprawiają, że nie czuję się godzien? Czy wchodzenie w związek ma sens jeżeli nie czuję się dobrze z samym sobą? Prosze o odpowiedź tylko osób doświadczonych i będących w moim przedziale wiekowym, którzy wiedzą jak w dzisiejszych czasach sprawy się mają w naszym pokoleniu, zarówno mężczyzn jak i kobiety.
-
Cześć, jest to mój pierwszy post. Piszę go żeby poczuć się trochę lepiej, że ktoś może dostrzeże moje problemy i ewentualnie udzieli jakiś rad. Tak więc nie przedłużając od razu mówię prosto z mostu - Czuję się smutno i źle niż kiedykolwiek wcześniej, mam 21 lat, wciąż mieszkam z mamą, nawet nigdy nie miałem dziewczyny, po kilku próbach wznowienia nie skonczyłem prawa jazdy, nie mam żadnych znaczących umiejętności na rynku pracy, pomimo, że miałem ostatnio rok przerwy na pracę, niczego nie zdołałem się nauczyć z braku wiary w siebiei ogólne poczucie beznadziei/zmęczenia które towarzyszy mi od dłuższego czasu. Ostanie moje próby polepszenia swojego życia spełzły na marne, studiuję drugi w swoim życiu kierunek studiów który okazał się także niesatysfakcjonujący jak poprzedni, mimo, że czułem, że archeologia to jest to czym chcę się zajmować w przyszłości, studiowanie w obecnych czasach COVID czyli studia online są dla mnie zupełnie nużące, nie ''czuć'', że to prawdziwa nauka jak na moich poprzednich studiach kiedy jeszcze nie było pandemii. Dodam jeszcze, że od czasów ukończenia liceum i zdania matury nabrałem jakiejś odrazy do nauki, stałem się otępiały i nabrałem problemów z czytaniem i skupieniem uwagi. Mam problemy z uzależnieniem od internetu, a także z uzależnieniem od pornografii, czuję, że te dwa aspekty szczególnie niszczą moją samoocenę i siły witalne. Ostatnio zacząłem próbować wychodzić ze strefy komfortu, mocno ograniczyłem youtube, wykasowałem FB, ale studiowanie w formie siedzenia przed komputerem nie polepsza sprawy. Mam także problemy w komunikowaniu się z innymi ludźmi, problem z wysławianiem i ogólne poczucie jakiejś chęci ucieczki w kontakcie z 90% ludzi z którymi przyjdzie mi rozmawiać. Niby jestem introwertykiem ale często towarzyszy mi poczucie samotności i chęci wygadania się z kims. Przyjaciół mam właściwie tylko 2, lecz jeden przeprowadził się daleko, a z drugim jakoś tracę kontakt. Obydwaj zresztą bagatelizowali moje problemy gdy próbowałem je poruszać co jeszcze bardziej mnie dobiło. Może Problem w tym, że nawet nie potrafię z nikim szczerze porozmawiać, nawet z rodziną. Do tego dodam także, że mam raczej ekstremalnie pesymistyczny pogląd na życie, zerowa pewność siebie, niska samoocena oraz problemy z dyscypliną które nie pomagają i sprawiają, że prawie nigdy nie uda mi się zrobić w ciągu dnia tego, co zaplanowałem co jeszcze bardziej topi poczucie jakiegokolwiek sensu. Czasami mam wrażenie, że zostałem wychowany bezstresowo i teraz zbieram tego żniwo. Ogólnie rzecz biorąc/podsumowując czuję się zacofany, samotny, rozdrażniony, niezrozumiały i zdezorientowany. Nie wiem właściwie co mam dalej robić w życiu. Właściwie moja jedyna pozytywna strona to to, że regularnie uprawiam sport i interesuję się historią starożytności, lecz te dwie rzeczy tylko na chwilę maskują moje poczucie beznadziei