Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Cwaniak z osiedla

Zarejestrowani
  • Zawartość

    10
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Cwaniak z osiedla

  1. Tak, jestem facetem który nie chce dawać od siebie. Mam 26 lat, byłem w tylko jednym związku ponad 4 lata temu i dalej do mnie nie dociera jakoś że nic się nie zmieni w moim życiu z kobietami dopoki sam nie zachcę dawać od siebie. Tak wiem, na tym polega związek, to wzajemna transakcja polegająca na tym, że facet głównie daje...ale dalej nie mogę tego zaakceptować, dalej mi się nie chce, zauważyłem, że naturalnie jestem sknerą i jestem dosyć samolubny. Z jednej strony chęć jakiejś prawdziwej relacji i uczucia zawsze była gdzieś z tyłu mojej głowy, z drugiej jestem po prostu zbyt leniwy na to by coś dawać od siebie, poświęcać część mojej wypłaty, zapewniać i chronić kobietę - czyli to co - nie oszukujmy się - musi dawać każdy mężczyzna chociaż trochę jak związek ma zaistnieć. Osobiście nie kojarzę też wielu innych facetów i kolegów z życia któzy byli wielce szczęśliwi i wypoczęci w związku. Czy to jest po prostu jakiś ślad traumy u mnie? Czy zbyt duża ostrożność? Czy lenistwo i lekceważenie? Sam już nie wiem. Po prostu idea dawania od siebie mnie odpycha stanowczo od powrotu do kombinowania czegokolwiek z kobietami a z drugiej strony tęsknię za intymnością. Ale taką prawdziwą jak raz przeżyłem a nie kupioną na godzinę u jakiejś taniej blać. Czasami mam wrażenie, że w tym wieku z tak małym doświadczeniem i jeśli jeszcze w pełni nie ogarnąłem takich podstawowych zasad życia między ludźmi - to jest już za późno. Prosze o wskazówki jak sobie z tym poradzić i co o tym myślicie. Tylko grzecznie i zrozumiale. Pozdrawiam
  2. Cwaniak z osiedla

    Jak żyć w społeczeństwie?

    Ekstremalnie pesymistyczne nawyki myślenia, traumy, cynizm i pogarda dla społeczeństwa sprawiły, że nigdzie nie potrafię się zaaklimatyzować, mam mnóstwo tematów niepozamykanych, jestem samotny, nie mam praktycznych umiejętności, jestem niesamodzielny i robię sobie wrogów w każdym środowisku. Jak to zwalczyć? Jak to zmienić? PS: Psycholog odpada, już byłem na 2 terapiach, efekty krótkotrwałe
  3. Jak żyć bez depresji w tej polsce? Większość osób taka zimna, taka niemiła, wszędzie świętowanie porażek, wszyscy podzieleni na politykę, wszyscy tylko żyją tą wojną śmieszną, nawet nie naszą, zdają sie nie mieć własnych zainteresowań i mnóstwo ludzi myśli tylko o kasie mimo, że rozmawianie o niej to tabu w tym biednym, zakłamanym, cmentarnym społeczeństwie ulttra-hipokrytów. Wszyscy zasuwają jak poj3bani niewolnicy, nie ważne czy z klasy niskiej, średniej czy bogatej i abolutnie w 99% nic a nic to nie daje, mam wrażenie, że to taka niewolnicza kultura u nas, zasuwaj bo tak i nie dyskutuj. A jak się uśmiechasz w miejscu pracy to od razu myślą, że jesteś jakiś naćpany/pieprznięty. A tylko spróbuj jako facet się uśmiechać do losowych osób na ulicy. Kobiety pomyślą, że to molestowanie, od faceta masz gwarantowany cios w nos. Mimo to sporo osób zdaje sie to wytrzymywać/nie przejmować się tym, żyć w ''społeczeństwie'', zakładać rodziny, wchodzić w związki. Ja już jakoś nie mogę. I nigdy nie mogłem jakoś podświadomie. Nie lubię społeczeństwa... Tak więc na koniec ponownie zadam to pytanie: Jak żyć bez depresji w tej mrocznej polsce???
  4. Jestem rozpieszczonym przez rodziców bananem, który podświadomie myśli, że zawsze będzie wszystko miał i wszystko mu się należy. Mam bardzo małą cierpliwość do uczenia się nowych rzeczy, bardzo szybko wpadam we wściekłość gdy coś mi się nie udaje, mam problemy ze skupieniem, zdaje mi się, że nie umiem niczego zrobić porządnie bo jestem leniwy i wszystko chce zrobić na skróty, byle by mieć spokój, prawie wszystkie czynności mnie męczą, nie widzę już sensu w robieniu nawet tego co lubię. Przez to wszystko naprawdę niewiele potrafię, wciąż mieszkam z rodzicami, nie mam samochodu, nie mam pracy (nawet nie pójdę do pierwszej lepszej bo jako banan jest to dla mnie niewolnictwo, nie mam żadnej pokory), nie potrafię tworzyć stałych, silnych relacji z ludźmi ani się w żadne środowisko na serio zaangażować, rzuciłem już 2 kierunki studiów. A mam już 23 lata. Niby jakiś sukces mam, bo większość swoich życiowych marzeń osiągnąłem, ale do życia w społeczeństwie nie czuję się w ogóle gotowy. Zdaje mi się, że jedyne moje zalety to oszczędność i jakieś tam zdolności plastyczne. Co mam zrobić w takiej sytuacji? Jak chociaż mieć cierpliwość w sytuacji życiowej kiedy czujesz, że potężny wpi.erdol, wielka kara życiowa za brak pracy nad sobą nadchodzi nieubłaganie? Nie oszukujmy się, w naszej cywilizacji jest kult pracy nad sobą, ten kto tego nie robi, marnie kończy i raczej nie znajdzie sobie miłości/nie założy rodziny/nie będzie pochwalany. A szczególnie gdy jest się mężczyzną.
×