Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Natka0709

Zarejestrowani
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Wiem, że postępuje s*kowato i nie chce się usprawiedliwiać bo dla mnie nie ma usprawiedliwienia, ale R. kilka miesięcy temu miał ogromne problemy z alkoholem, praktycznie codziennie pił, alkohol i imprezy najważniejsze a dla mnie miejsca brakowało. Doszło do tego,że w tym roku zabrali mu za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu prawko. Gdy już byłam zdecydowana odejść i powiedziałam, że odchodzę to obiecał że więcej nie będzie pić i 4 miesiące nie pije. Wiem, że jeśli teraz będę chciała postąpić uczciwie to on zacznie na nowo pić. Czy kocham R? Szczerze nie potrafię odpowiedzieć, to raczej przywiązanie. Prosiłam o rady jak wyjść z sytuacji, i jak wybić sobie z głowy M.
  2. Zauroczyłam się w najlepszym przyjacielu mojego narzeczonego. Od 10 lat jestem z Robertem a od 11 lat znam jego przyjaciela Marcina. Z Marcinem "kręciliśmy" zanim poznałam swojego faceta i była między Nami bardzo silna chemia. Świetnie się dogadywaliśmy, ale Nasza znajomość była taka bardziej wirtualna. Jednocześnie utrzymując znajomość z Marcinem poznałam Roberta. I wtedy przypadkiem dowiedziałam się, że Marcin ma dziewczynę. Zerwałam z Nim kontakt, zaangażowałam się w związek z Robertem i tak zleciało 9 kolejnych lat. Mimo, że Marcin i Robert to najlepsi przyjaciele to Marcina unikałam, a jak już z sobą rozmawialiśmy to raczej się kłóciliśmy. Wszystko było świetnie aż do wspólnych wakacji. Marcin z Żoną, ja z Robertem polecieliśmy w zeszłym roku na tydzień za granicę. Pierwsze 3 dni unikaliśmy się, każda para spędzała czas osobno, a 4 dnia Marcin i Robert postanowili że spędzimy trochę czasu razem. I od tego momentu wszystko zaczęło się obracać przeciwko mnie...żona Marcina i mój facet spędzali czas upijając się, a ja z Marcinem rozmawiając. Okazało się, że mamy masę wspólnych tematów, że dogadujemy się bez słów, że bardzo dużo Nas łączy...potrafiliśmy całe noce siedzieć w dwójkę gadając o wszystkim. Po wycieczce coraz częściej spotykaliśmy się w czwórkę. Gdy Robert i żona Marcina szli spać to my potrafiliśmy siedzieć sami całą noc wygłupiając się i rozmawiając co by było gdyby on nie miał żony a ja Roberta. W końcu między mną a M. doszło do pierwszego pocałunku...a później wszytko już potoczyło się jak z górki...kilka razy byliśmy w łóżku i dosłownie sekundy dzieliły Nas od całkowitego zbliżenia ale za każdym razem albo ja albo on wycofywaliśmy się. Praktycznie za każdym razem całujemy się i coś trochę więcej, nawet jak się nie widzimy to godzinami rozmawiamy przez telefon. I trwa to już rok. Marcin stwierdził, że jestem jego bratnią duszą i że żałuję, że kiedyś nie postąpił inaczej a ja mam jakiś mętlik w głowie. Wiem, że to co robię jest złe, że krzywdzę kilka osób, tym bardziej że M. ma 2 dzieci, ale nie potrafię się od niego odciąć. Za 3 miesiące przed Nami kolejne wspólne wakacje, spotykamy się w czwórkę co kilka dni, a ja z każdym kolejnym spotkaniem coraz bardziej się przywiązuje do M. Nie ma dnia żebym o Nim nie myślała. Wiem, że to co robię czyni ze mnie sz*ate ale ja tego nie planowałam i nie potrafię w żaden sposób wyjść z tej sytuacji. M. wcale mi tego nie ułatwia bo gdyby on był obojętny to nie zrobiłabym nawet kroku, a to on pierwszy mnie pocałował. Naprawdę coś mnie do niego przyciąga i czuję, że to mogłoby być to "coś" ale z drugiej strony wiem,że skrzywdziłabym za dużo osób. A teraz błagam o lincz, taki który mnie otrzeźwi i podpowie co mam dalej zrobić.
×