Przydarzyla mi sie dziwna sytuacja, poprostu sama nie wiem co myslec, ale jakos trzeba sie pozbierac.Otoz zepsul mi sie samochod, wiec musialam skrzystac ze stopa, bo Niedziela, no i autobusu zadnego a do miasta 8 km.
Wiec ... zatrzymala sie okazja, wsiadlam i fajnie nam sie rozmawialo... bardzo kobieta dla mnie mila,,,etc, etc.. gadamy... a Ona mi nagle mowi po imieniu chociaz sie nie przedstawialam i mi mowi, ze mnie poznala i dlatego sie zatrzymala.To jest narzeczona mojego eks z ktorym zerewalam w zeszlym roku, tak wiec Ona mi sie przedstawila,, jakby mnie poprostu chciala spotkac.
Ja bardzo to przezylam ze go zostawilam ale on nie byl szczery ze mna, wiec ona chciala pogadac, zrozumialam i sie dowiedzialam dzisiaj ze Oni niedlugo sie zenia i ostatnio miedzy nimi sie nie uklada,,no i jest kiepsko, to wszystko sie dowiedzialam od naszych wspolnych znajomych.
Ale do czego zmierzam, ja ta kobiete widzialam z nim w zeszlym roku, ona bardzo sie zmienila z blondynki na brunetke, taki sam kolor wlosow jak ja, taka sama fryzura, ubiera sie tak samo jak ja, nawet makijaz...
Wiec Ona mi powiedziala, ze On byl chory.. ze Ona go wyciaga z depresji no i z jeszcze innych problemow, chociaz ja nie zauwazylam tej depresji i innych problemow jak bylismy razem, on byl bardzo pogodny i normalny facet... chociaz Ona twierdzi ze chory..bo caly czas mi podkreslala ze w szpitalu pracuje,,, tylko ze sie dowiedzialam ze sprzata po operacji no i takie tam...
Jestem jeszcze zbulwersowana, bo ie rozumiem jej postawy, zastanawiam sie czego Ona szukala u mnie, czego chciala sie dowiedziec, bo ja kontaktu z nim nie mam... no i co myslicie?