Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zuzanna.

Zarejestrowani
  • Zawartość

    960
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Zuzanna.


  1. 8 godzin temu, Jennn napisał:

    Zuzanna a lekarz teraz nie proponował żadnej dodatkowej diagnostyki? Dobrze pamiętam, że własne zarodki mieliście słabej klasy, a adoptowane były całkiem dobrej? 

    Ja bym chyba próbowała wykonać dodatkowe badania, aby wyeliminować inne przyczyny. Miałaś robioną kiedyś histeroskopię, kiry itd? Ja wiem, że to wszystko kosztuje dużo pieniędzy jednak został Wam tylko jeden zarodek. 

    Co do TSH to ono może się wahać w zależności od dnia cyklu. TSH jest niskie ale jeszcze w dolnych granicach normy, raczej nie będzie miało wpływu na powodzenie implantacji zarodka. 

     

    Jaka jest normą TSH bo ja myślałam że minimum 0.350


  2. 8 godzin temu, Jennn napisał:

    Zuzanna a lekarz teraz nie proponował żadnej dodatkowej diagnostyki? Dobrze pamiętam, że własne zarodki mieliście słabej klasy, a adoptowane były całkiem dobrej? 

    Ja bym chyba próbowała wykonać dodatkowe badania, aby wyeliminować inne przyczyny. Miałaś robioną kiedyś histeroskopię, kiry itd? Ja wiem, że to wszystko kosztuje dużo pieniędzy jednak został Wam tylko jeden zarodek. 

    Co do TSH to ono może się wahać w zależności od dnia cyklu. TSH jest niskie ale jeszcze w dolnych granicach normy, raczej nie będzie miało wpływu na powodzenie implantacji zarodka. 

     

    Jaka jest normą TSH bo ja myślałam że minimum 0.350


  3. 8 godzin temu, Jennn napisał:

    Zuzanna a lekarz teraz nie proponował żadnej dodatkowej diagnostyki? Dobrze pamiętam, że własne zarodki mieliście słabej klasy, a adoptowane były całkiem dobrej? 

    Ja bym chyba próbowała wykonać dodatkowe badania, aby wyeliminować inne przyczyny. Miałaś robioną kiedyś histeroskopię, kiry itd? Ja wiem, że to wszystko kosztuje dużo pieniędzy jednak został Wam tylko jeden zarodek. 

    Co do TSH to ono może się wahać w zależności od dnia cyklu. TSH jest niskie ale jeszcze w dolnych granicach normy, raczej nie będzie miało wpływu na powodzenie implantacji zarodka. 

     

    Właśnie on nie proponuje. Mówi że trzeba trafić na ten odpowiedni zarodek . Że teraz zmieni leki . 


  4. 8 godzin temu, Jennn napisał:

    Zuzanna a lekarz teraz nie proponował żadnej dodatkowej diagnostyki? Dobrze pamiętam, że własne zarodki mieliście słabej klasy, a adoptowane były całkiem dobrej? 

    Ja bym chyba próbowała wykonać dodatkowe badania, aby wyeliminować inne przyczyny. Miałaś robioną kiedyś histeroskopię, kiry itd? Ja wiem, że to wszystko kosztuje dużo pieniędzy jednak został Wam tylko jeden zarodek. 

    Co do TSH to ono może się wahać w zależności od dnia cyklu. TSH jest niskie ale jeszcze w dolnych granicach normy, raczej nie będzie miało wpływu na powodzenie implantacji zarodka. 

     

    Właśnie on nie proponuje. Mówi że trzeba trafić na ten odpowiedni zarodek . Że teraz zmieni leki . 


  5. Dziewczyny mamy ostatni zarodek i w maju idziemy po niego. Mamy nadzieję, że się przyjmie. Jeśli nie to do kliniki wrócimy dopiero gdzieś za rok bo kasa, wolne w pracy i porobie badania immunologię, badanie testu okna implantacyjnego. A teraz mam dylemat bo tarczyca zawsze u mnie nisko była a teraz poniżej normy TSH 0.071 i Ft4 1.24 oraz Ft3 5.51 . Endokrynolog z kliniki daje zielone światło do transferu bo Ft4 jest ok i nie widzi problemu ze TSH poniżej normy. Proszę powiedzcie co myślicie 


  6. 1 godzinę temu, lenasia napisał:

    Hej dziewczyny!

    Wracam po praru tygodniach. W czwartek bylismy na USG- mamy serduszko. Jednak w dalszym ciagu plamie/krwawie... Srednio co kilka dni, okreslilabym to pomiedzy 2 lyzkami stolowymi do pol szklanki krwi wiec jednak sporo. Widzicie, w Polsce bym pewnie dostala L4 i nakaz lezenia, tutaj powiedziano mi tylko, ze to normalne i prosze sie nie denerwowac. ECHHHH...

     

    Strusio, bardzo sie ciesze, ze ta okropna sprawa skonczyla sie w miare szczesliwie. 

     

    Dziewczyny wszystkim z brzuszkami gratuluje i sama nie moge sie doczekac. Oby wszystko bylo ok. 

    Gratuluję serduszka 🙂 i trzymam kciuki aby wszystko było dobrze ✊👊


  7. 9 godzin temu, Teklaoli napisał:

    Ja też mam nadzieję że niedługo dołączę do grona szczęśliwców 🤞🤭 dziewczyny! w poniedziałek mam pobranie jajeczek czy jak to poprawnie nazwać, a we wtorek mają mi dać znać ile i czy są  jakieś zarodki...boję się rozczarowania 🙈 nie wiem jak zareaguję jak mi zadzwonią i powiedzą że nie ma ani jednego..eh..wiem wiem..trzeba myśleć pozytywnie i nie wybiegać do przodu ale same wiecie..czasem się nie da...

    Czytam wasze wiadomości i tak sobie myślę że kurde ale wy jesteście wszystkie silne 💪 to naprawdę budujące 😊

    Będzie dobrze 👊✊ . Ile masz z USG pęcherzyków?


  8. 36 minut temu, MamaAniola napisał:

    Moje drogie, tym razem trochę więcej optymizmu z mojej strony. 

    25tc. Jestem po kontroli. Synek pięknie rośnie, dumnie prezentowal swoją stopę na usg i przy okazji mnie okopał 😀 ma już 1 kg, termin porodu z usg pokazuje 2 tyg przed tym kalendarzowym. Podchodzę do tego z dystansem, z corka było podobnie - a urodziła się 2 dni po terminie ważąc 4200g. Także muszę się chyba nastawic na ponowny poród dużego bobasa 😍

    Super 🙂

    • Like 2

  9. 4 godziny temu, Strusio85 napisał:

    Kochana . W miarę.. niestety okazuje się, że w dniu przyjęcia do szpitala, jeszcze przed krwawieniem, miałam anemię ...patrząc  na to ile krwi obecnie straciłam to stan ten się pogłębił - bo kręci mi się w głowie i nie mam siły wstać z łóżka 🙈😬... Jeszcze dodatkowo zapalenie oskrzeli i zatok mam i antybiotyk dodatkowo mnie oslabil😔...także jestem totalny wrak 🙈... Jutro powtarzam betę ( oby wynik zmniejszył się od soboty) i czekam na wynik histopatologiczny oraz genetyczny. Jeśli uda się określić płeć - będę się starać o skrócony macierzyński. Z wynikiem histopatologicznym mam się pojawić u mojego gina na USG. Marzę żeby już było po wszystkim - żebym się całkowicie oczyściła, żeby to było tylko to puste jajo i żebym miała siłę i chęci aby zacząć wszystko od nowa 😔♥️p.s. dajemy sobie z mężem szanse jeszcze na 1 naturalna ciążę ( o ile się przydarzy) ....jeśli będzie strata albo nic się nie zadzieje - zdecydowałam się przenieść 5 moich blastocyst do innej kliniki i je przebadać genetycznie.

     

    ✊👊

    • Like 1

  10. 21 godzin temu, Teklaoli napisał:

    Hej dziewczyny! Jestem tu nowa...w sumie spontanicznie Was znalazłam...

    Tydzień temu zaczęłam moją  pierwszą serię zastrzyków i zaczynamy 1sze i mam nadzieję że skuteczne podejście do in vitro....po 2 latach starań..jutro mam wizytę w klinice żeby zobaczyć co i jak...

    Mój  stary wierzy że  nam się uda i nie dopuszcza innej myśli a ja się str boję że nie będziemy nawet mieli zarodków..wiem że powinnam myśleć pozytywnie ale boję się zapeszyć..z kolei jak myślę że się nie uda to boję sięże e wykraczę..też tak macie/miałyscie?

    W ogóle też mam takie przeczucie że jesteśmy za starzy..bo ja mam 37 a mój chłop 43 lata i nie wiem czy przez (głw) mój wiek nie porywamy się z motyką na księżyc..

    Będę wdzięczna za słowa wsparcia bo w sumie nikt z rodziny czy przyjaciół nie wie że podchodzimy do in vitro..wiedzą że sie staramy i jest  lipa ale nie mówiliśmy nic bo nie chcemy presjii..jedyne co, to wiedzą moje 2 szefowe z pracy żeby w razie czego móc wziąć wolne kiedy bądź...z jednej str nie chcemy nikomu mówić  a z 2 fajnie by było móc się komuś wygadać...

    Powiedzcie jak to u was było?

    Z góry dziękuję 

    Pozdrawiam 

    Witamy 🙂

    • Haha 1

  11. 1 godzinę temu, Iskrzynka napisał:

    Ogólnie u mnie kiepsko, nam kryzys, w pracy bardzo ciężka sytuację, totalnie toksyczna atmosferę, przez którą nie śpię i płacze po nocach. Za 3 miesiące mają być u mnie zwolnienia i prawdopodobnie będę to ja i szczerze mówiąc, jak to się zadzieje, to mi bardzo ulży, ale też bardzo mnie martwi, że zostanę bez pracy i źródła dochodu, a wtedy o dalszym leczeniu nie mam co dalej marzyć.

    Mam też ogromny kryzys związany z dalszymi staraniami o dziecko. Przestaję wierzyć, że jest jeszcze jakaś szansa, że może się nam zdarzyć cud i będę jeszcze kiedyś w szczęśliwej ciąży.

    Na kolejne umówione badania i wizyty dalej chodzę, ale już bez tego zapału i wiary z początku roku... I nie wiem, co dalej, czy brnąć w to dalej, czy całkiem sobie już odpuścić.

    Przedwczoraj byłam u dr S. z wynikami. I mam bardzo mieszane uczucia. Twierdzi, że są dobre i większość z nich nie wskazuje na immunologiczną przyczynę niepłodności. Rozjechane cytokiny powiedział, że są bez znaczenia, najważniejsze, że nie wykazały stanu zapalnego. Kiry mam wręcz piękne, tutaj dodał, że paradoksalnie lepiej mieć nawet ten gorszy kir aa, bo wtedy wystarczy Accofil i problem jest rozwiazany, a ja żadnego Accofilu nie potrzebuję (ani nie potrzebowałam), bo i tak nic u mnie nie zmieni. Te wszystkie mthfr, które mi wyszły nieprawidłowe, nie mają wg niego znaczenia i są tylko "moją urodą" i najważniejsze, że czynnik v leiden jest prawidłowy, więc trombofilii nie mam. Natomiast jeśli chodzi o allo mlr, to powiedział, że wynik jest trochę za niski, ale najważniejsze, że nie jest 0, więc wg niego to oznacza, że była jakaś komunikacja między zarodkiem i  moim organizmem i gdyby zarodek był kiepski i mój organizm go nie chciał, albo bylibyśmy z mężem zbyt podobni genetycznie, to allo wyszłoby 0. w nie wiem, czy go dobrze zrozumiałam, bo ogólnie tak to chaotycznie i enigmatycznie tłumaczył, jakby sam tego do końca nie ogarniał. Jak mu zadałam pytanie, czy dobrze zrozumiałam, że to znaczy, że zarodki były prawdopodobnie u nas ok, to powiedział, że tak, na co się zasmuciłam i powiedziałam, że w takim razie nadal nie mamy odpowiedzi czemu się nie udaje. Rozłożył tylko ręce. Powiedział tylko, że na poprawę tego allo po transferze lub w przypadku kolejnej ciąży, można włączyć encorton, który powinien je trochę podnieść i to może pomóc utrzymać zarodek. Szczepienia odradza, bo są ryzykowne i mogą bardziej namieszać w immunologii, niż pomóc. Poza tym polecił zrobić biopsję endometrium i sugerował badanie zarodków (gdybyśmy zdecydowali się na kolejne ivf), żeby w razie czego transferować tylko prawidłowe. No ale wcześniej przecież mówił, że allo wg niego pokazuje, że zarodki były ok, a i tak nie poszło, więc już nic z tego nie wiem.

    Sądzę, że doc.P. miałby na to wszystko zupełnie inny pogląd, ale który ma rację? Wydaje mi się, że nikt tego do końca tak naprawdę nie wie.

    Trzymam kciuki abyś jak najszybciej odzyskała nadzieję i energię na dalsze starania. Oj ta praca i kasa u każdego ten sam problem.

    • Like 1

  12. 1 godzinę temu, AniaKo napisał:

    Dziewczyny wiem, że każda z Was ma większe problemy...ale ja od rana mam mega doła. W zasadzie nic się nie wydarzyło, ale szereg nieprzespanych nocy, ciągłe myślenie będzie dobrze czy nie będzie. Jakoś dzisiaj mie to przytłoczyło. Może hormony a może pogoda

    Trzymajcie się ciepło☀️

    Bardzo dobrze Cię rozumiem. Ślę moc pozytywnych myśli 🙂👊✊

    • Like 1

  13. 25 minut temu, Strusio85 napisał:

    Tak. Wsparcie partnera jest bezcenne. Gdyby nie on chyba bym tego nie przetrwała 😔 Wierzę, że czas wyleczy rany i za jakiś czas wrócę do gry. Na ten jednak moment musimy zregenerować z mężem sily i wolę walki.  Mam podobna sinusoidę emocji ,: od smutku, żalu , zazdrości do obojętności .

    ✊👊


  14. 6 godzin temu, Strusio85 napisał:

    Powiem Wam dziewczyny, że serio jestem zmęczona tym wszystkim .... Dopiero co robiłam we wrześniu, teraz w marcu....Ciągle tylko ciąże i poronienia...chyba potrzebuje przerwy bo serio jakaś niechęć mnie i na ciążę i dziecko wzięła. Jak pomyślę o testach ciążowych, becie czy USG to aż mnie mdli 😔 Nawet nie robią na mnie wrażenia kobiety ciężarne ( przy 2 poronieniu bolał mnie ich widok na oddziale , teraz są mi obojętne kompletnie). Mój maz tak samo chyba ma dość. Powiedział, że jeśli ma to tak wyglądać to woli żebysmy nie mieli dzieci. Nie może patrzeć na to przez co muszę cały czas przechodzić 😔Uważa, że kochamy się i to jest najważniejsze - możemy być szczęśliwi tylko we 2 i realizować swoją największą pasje - podróże. Jakaś taka mnie po dzisiejszym dniu rezygnacja i niechęć wzięła , że szok 🙈

    Kochana odpoczniecie i zobaczycie co dalej. Teraz najważniejsze abyś się oczyściła i wszystko było w porządku ze zdrowiem 👊✊

    • Like 1

  15. 19 minut temu, Strusio85 napisał:

    Zastanawiam się czy po tabletkach jak wezmę się nie ewakuować. Na łyżeczkowanie tu się bez dwóch zdań nie piszę🙈zwłaszcza, że nikt nie daje tu szansy nawet na samoistne poronienie ..bo chyba naturalne, że po kilku h nie oczyszcze się całkowicie 🙈

     

    Może zadzwoń do swojego lekarza. Myślę że w takiej sytuacji to spokojnie nawet o tej godzinie można się odezwać

    • Like 1

  16. 8 minut temu, Strusio85 napisał:

    Dziewczynki. Niestety trafiłam do dziwnego szpitala. Jeszcze nie dostałam tabletek a oni mnie przygotowują do łyżeczkowania. Nie zgodzę się na nie bo widzę, że tu chcą wylyzeczkowac każda ( chyba chodzi o kasę) niezależnie czy dojdzie do samoistnego poronienia oczyszczenia - nie chcą czekać tylko od razu na zabieg. Przecież to normalne, że nie oczyszcze się całkowicie w 1 dzień - zwykle trwa to u mnie 1.5-2 tyg . Mam prawo oposcic szpital na żądanie, prawda?Nie podoba mi się podejście - od razu są skoncentrowani na łyżeczkowaniu ( mają dać tylko 1 porcje leków - moja koleżanka dostawała kilka dni ...jak nie pomoże łyżeczkowanie 🙈)... Coś mi tu śmierdzi 😔

    Może lepiej wypisać się i do innego iść szpitala jak oni tacy to by dobrze wszystko zrobili

    • Like 1

  17. 2 godziny temu, Strusio85 napisał:

    No niestety. ..krwawienie nie przyszło więc dziś rano przyjechałam do szpitala. Niestety miałam wielkiego pecha spotkać lekarza prostaka i chama. Ogólnie trzymalam się bardzo dobrze ale facet wytracil mnie z równowagi i popłynęły łzy. Jestem teraz w moim rodzinnym mieście więc zgłosiłam się tutaj ze skierowaniem od mojego lekarza z Warszawy. Koleś szyderczo stwierdzil, że coś słabo mnie leczą w tej Warszawie skoro tracę 4 ciążę. Potem padło pytanie sarkastyczne czy coś pije lub wciągam ...😮...zapytałam ponownie co ma dr na myśli bo a mnie zatkalo....no a on że pyta czy ćpam albo pije alkohol...no i w tym momencie nie wytrzymalam...popłynęły mi łzy ..powiedziałam lekarzowi, że tak chamskiego zachowania się nie spodziewałam, że to szczyt chamstwa kobiecie, która traci 4ciaze mówić takie rzeczy..że nie wierzę, że lekarz może być taka bezduszna świnia . Ten widząc, że dostałam ataku płaczu i agresji  stwierdził, że żartował i że chyba jestem nadwrażliwa. Ja mu na to, że reakcja jest adekwatna do chamstwa jakim się popisuje. Wyszłam zapłakana. Mój mąż chciał wbiec i strzelić mu w mordę. Powstrzymałam go. Okazuje się, że do niego poszedł jak zabrano mnie na oddzial. Wszedł i zapytał : pan coś wciąga czy pijje? Ten w szoku .... Mąż przekazał mu , że zgłosi na niego skargę i że jeśli jeszcze raz rzuci takim tekstem to będzie mieć problemy... Przysięgam, że jeśli ktokolwiek mnie w tym szpitalu urazi, obrazi czy sypnie tego typu tekstami to nie ręczę za siebie i po prostu ktoś dostanie w mordę. Mam prawo być niepoczytalna w stanie jakim się znajduje 😬 ...póki co czekam na USG...mam nadzieję, że dostanę już dziś leki...choć w tym szpitalu nic mnie już nie zdziwi 🙈

    Kochana oby jak najszybciej skończył się ten koszmar. A po wszystkim na waszym miejscu złożyłbym skargę, niech ma za swoje. Wtedy dla odstresowania niech sam coś wypije albo wciągnie. 

    • Like 1
    • Thanks 1

  18. 9 godzin temu, Strusio85 napisał:

    Oby♥️To głupio zabrzmi ale nawet już dziś nie jest mi smutno. Serce mi się kraka jak widzę za to męża - on to bardzo przeżywa ( zawsze był ta silniejsza strona w naszym związku) ... Chce wyjechać, odpocząć, wsiąść na rower i poczuć, że żyje. Ostatnie miesiące mnie po prostu zmęczyły ( najpierw izolacja przed szczepieniami , szczepienia, potem ciąża - od połowy stycznia siedziałam w domu).  Na pewno wrócę do starań - ale póki co potrzebuje zadbać o siebie . To teraz dla mnie priorytet. 

     

     

     

    Kochana jesteśmy z Tobą 👊✊

    • Like 1

  19. 22 godziny temu, lenasia napisał:

    Hej dziewczyny.

    Witam Was i chetnie dolacze do Waszego grona.

    My z mezem o dziecko staramy sie juz od okola 5 lat. Rok temu zdecydowalismy sie na in vitro w Anglii. Konkretnie klinika Care Fertility. W listopadzie 2021 oddalam 16 jajeczek z ktorych powstalo tylko 3 Elzy (to nasza osobista nazwa), ktore nadaly sie do mrozenia. W grudniu zaczelismy stymulacje jednak wedlug nich cos poszlo nie tak i musielismy odpuscic ten cykl. Dalismy sobie kilka miesiecy i w lutym podeszlismy kolejny raz do stymulacji. W dniu 10/03 nastapil transfer, a ja juz od kilku dni mam dwa paski na tescie ciazowym. Czekamy co bedzie dalej. Mamy tez syna 9 letniego z mojego poprzedniego zwiazku. 

     

    Trzymam za Was wszystkie bardzo mocno kciuki, a tym ktorym sie nie udalo zycze cierpliwosci i upartosci w drodze do celu :)

     

    Widze tez ze operujecie tutaj bardzo zaawansowanymi terminami. Nie pytajcie sie mnie o nic BO NIE WIEM. Cala procedure przechodzilismy w jezyku angielskim i to co zrozumielismy to nasze, a to czego nie to przepadlo 😉

    ✊✊ Witamy 🙂

    • Like 1

  20. 31 minut temu, AsiaWin napisał:

    Dziewczyny a mialyscie: Embrogen – specjalne podłoże do obserwacji zarodków u pacjentek z niepowodzeniami (RIF)?

    Ja tego nie miałam, ale zaciekawiło mnie to. Ciekawe czy rzeczywiście zarodki są silniejsze 😀 i mają większy potencjał do zagniezdzenia.

    Ja miałam podłoże oni ściągali je na zamówienie nie pamiętam nazwy może to i to że dzięki temu zarodki miały być silniejsze. U nas niestety nie pomogło. 

×