przedstawię wam moja sytuacje z pewnym chlopakiem
Poznalam pewnego chlopaka krotko po poprzednim zerwaniu, na poczatku nie bylam jakos bardzo zainteresowana lecz po jakims czasie zaczelam sie przekonywać do niego, pierwszy raz spotkalam chlopaka dla ktorego bylam całym światem, poświęcał mi tyle czasu jak nikt inny ciagle powtarzał mi jak bardzo mnie kocha i robil rozne drobne gesty ktore potwierdzały ze faktycznie tak jest. Ciagle powtarzał mo ze nie chce zadnej innej i ze jestem idealna. Troche nie chcialo mi sie wierzyc w te slowa ze wzgledu na to ze w poprzednim zwiazku to byly tylko takie „puste slowa”
+ to ze ten chlopak teraźniejszy mial przedemna duzo przygód miłosnych (jest starszy)
Po kilku miesiącach zaczelam sie coraz to bardziej przekonywać do niego i zakochałam sie w nim.
Od samego poczatku mial jedna wadę ktora wlasnie doprowadziła do rozstania. Mianowicie jest uzależniony od marichuany. Na poczatku mi to tak bardzo nie przeszkadzalo lecz z czasem zaczelo to stanowić a ja jestem osoba ktora nie potrafi w oczy powiedziec w czym problem i udaje ze wszystko jest okej. Wkoncu stwierdzilam ze powiem ze mi to strasznie przeszkadza a on powiedzial ze gdyby mial wybierać pomiedzy ziołem a mna wybrałby mnie...
On sam mowil ze chce z tym skonczyc i wrocic do normalności, stwierdzilam okej bede go w tym wspierać.
Na poczatku przynajmniej stawiał pozory ze chce to przynajmniej ograniczyć bo wiem ze nie da sie rzucić żadnego nałogu z dnia na dzien. Lecz ze wzgledu na jego towarzystwo mijał jeden miesiac potem drugi, trzeci itd. A efektów nie bylo mimo tego ze wiedzial jak bardzo mi to przeszkadza.
Wczoraj juz wkoncu nie wytrzymałam i powiedzialam mu ze musze sobie wszystko przemyslec (wtedy nie mialam zamiaru zrywać)
Gdy wrocilam do domu to napisalam mu przez sms wiadomosc (teraz zaluje ze napisalam to przez tel bo wiadomo ze szczerej rozmowy w 4 oczy nic nie zastąpi)
Ale bylam pod wpływem emocji i nie pomyslalam...
Napisalam miedzy innymi ze nie chce miec chlopaka co przez caly czas chodzi na „fazie” i ze bardzo mnie to rani.
Odczytał tylko ta wiadomosc i do teraz nie odpisuje .
Caly dzien nie wiem co mam ze soba zrobic bo gdyby nie ta trawa to byłby ideałem . Mialam nadzieje ze przemyśli sobie to wszystko i sam dojdzie do faktu ze skoro mnie tak bardzo kocha to chyba warto z tym paleniem skonczyc.
Bardzo mi na nim zalezy j boje sie ze on sie nie odezwie i wszystko sie zakończy. Nie wiem czy mam do niego napisac czy czekac az sam sie odezwie czy poprostu sobie odpuscic.