Gonitwa Myśli
Zarejestrowani-
Zawartość
27 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Gonitwa Myśli
-
4 miesiące i zdarza się to praktycznie w większość weekendów...
-
Nie wiem o co chodzi...mój Partner w tygodniu poświęca mi mnóstwo czasu poza pracą (pracujemy razem)....spędzamy wspólnie czas, świetnie się dogadujemy, pomagamy sobie wzajemnie...jednakże jak przychodzi weekend on znika...nie odzywa się, nie dzwoni, nie pisze, nie przyjeżdża....po czym w poniedziałek tlumaczy, że musiał mieć czas tylko dla siebie bo ma za dużo problemów na głowie i musiał ze wszystkim się zmierzyć sam...martwi mnie to bo albo z kimś jest się na 100% albo wogóle....czy tak trudno jest mu napisać do mnie w weekend choć krótkiego smsa albo zadzwonić bądź przyjechać choć na chwilę...nie wiem czym jest to spowodowane ale budzi to moj niepokój czy mu na mnie naprawdę zależy czy tylko z jego strony to dziwna gra ...i powinnam odpuścić i zrezygnować z tej relacji, gdyż nie czuje się z tym dobrze...a prowadzone z nim na ten temat rozmowy nie powodują zmian w jego zachowaniu....
-
Dokladnie...chyba trzeba spojrzeć prawdzie w oczy...
-
Żeby to było takie proste....zależy mi na nim...ale już sama nie wiem czy jak on zachowuje się w ten sposób czy zależy mu na mnie? Bo dla mnie jest niezrozumiałe takowe zachowanie...najpierw chce a za chwile cisza....pelne lekceważenie i nawet nie oddzwonienie i poinformowanie ze wszystko jest ok żebym się nie martwiła..
-
Dokładając ze on już tak ma i tyle
-
Dlatego się zastanawiam o co chodzi ..on nie chce mówić powołując się na problemy i konieczność wyłączenia się a jak pytam o szczegóły to mówi żebym nie wnikała ani nie drążyła...
-
Mi również dlatego go szukam...bo to nie jest normalne zachowanie dorosłego faceta
-
W czym kręcę?.... przedstawiam jak to wygląda faktycznie nic nie ubarwniam ciężko to zrozumieć że mnie to martwi i chcialam porozmawiać z kimś kto spojrzy na to z boku i powie na chłodno o co w tym wszystkim chodzi ..
-
Raczej młody to spędza go przed kompem na grach...z ojcem chodzi pograć w piłkę lub oglądają mecze więc to też nie są całe weekendy...jest coś jeszcze zapewne na rzeczy...
-
Syn nastolatek spędzają w tygodniu również duzo czasu razem, umawiają się nawet przy mnie a on mnie również informuje że będzie z synem jak z nim jest...wiec nie wiem o co tu chodzi...nawet bedac z nim nie mógłby wykonać telefonu badz napisać smsa?
-
Nie bo mieszkają na tym samym osiedlu a my często pokazujemy tam się razem i z synem w tygodniu spedza czas również co drugi dzień... daje mi klucze do swego mieszkania, auto wiec to raczej nie możliwe...
-
Nie ma są po rozwodzie 3 lata a syn juz nastolatek
-
Tak i to nie raz...nawet dawal mi klucze jak musiał zostać dłużej w pracy
-
Chyba że...w tygodniu zabiega a w weekend znika? Dobra zabawa, gra a potem olewka...po co tak robić komuś emocjonalne huśtawki?
-
A juz Ci mówię, co mówi...że ma dużo stresu i wówczas musi być sam i sie wyłącza...ale nie jest tak do końca ponieważ ma syna któremu poświęca czas i gra w niedziele w piłkę w drużynie....więc to dobra wymówka, która mnie nie przekonuje...ma czas zeby isc na mecz a nie ma czasu zeby zadzwonić czy sie spotkać? Przecież to absurdalne....dlaczego nie powie prawdy tylko to wszystko przeciąga robiąc mi emocjonalna huśtawkę...
-
Tak ma włączony ale jak zadzwonię to nie odbiera i nie oddzwania więc się nie narzucam i ponownie nie wydzwaniam 10 razy tylko odpuszczam
-
Tylko nie widzę po nim aby byl tzw wczorajszy...aby mial ciąg do alkoholu w tygodniu...
-
Rozwodnik
-
Niestety tak to właśnie wygląda...próby rozmowy do niczego nie prowadzą ponieważ słyszę...nie mogę Ci powiedzieć, nie teraz, muszę zrobić z tym sam porządek...taki juz jestem, że w trudnych chwilach musze być sam...ale te trudne chwile są praktycznie co tydzień i to jest dziwne...
-
Dokladnie...nigdy bym do czegoś takiego się nie posunęła...to by było straszne i niedojrzałe.
-
Coś w tym jest....jak ma trudne stresujące sytuacje, to się wyłącza, znika nawet na kilka dni...wówczas się nie odzywa bo jak mówi potrzebuje czasu dla siebie ponieważ ze swoimi problemami musi radzić sobie sam....unika rozmów na tematy uczuć lub rzuca, w tym zakresie zdawkowe hasła i zostawia je bez dopowiedzenia...a wtedy u mnie gonitwa myśli...i jego słowa w głowie zebym o tym tyle nie myślała bo zwykle jak on twierdzi nadinterpretowuje jego słowa w złą stronę....
-
Witam. Piszę ponieważ już sama nie wiem co może być przyczyną zachowania mojego mężczyzny, może ktoś z was spojrzy na to z innej perspektywy i będzie mógł podpowiedzieć co robić....czy się poddać, czy czekać walczyć?... spotykamy się dość krótko, bo zaledwie ponad 3 miesiące...mogę na niego liczyć, zawsze mi pomaga, wspiera, motywuje, fantastycznie się dogadujemy, uwielbiamy ze sobą spędzać czas....wspólne gotowanie, zakupy, wypady za miasto, pasje...jednakże jest jedna rzecz, która mnie martwi otóż on nie chce mnie przytulać, całować ani dopuścić do czegoś więcej...rozmawiałam z nim na ten temat...powiedział coś co mnie zaskoczyło a mianowicie, że on nie może się przełamać, żeby mnie dotknąć bądź pocałować, że im bardziej na niego napieram i jestem ofensywna w tym zakresie tyn bardziej on się wycofuje....tylko teraz pytanie czy złapanie faceta za rękę bądź też położenie głowy na jego ramieniu podczas oglądania filmu, jest napieraniem bądź ofensywą? Dla mnie jest normalną rzeczą, że po kilku miesiącach z kimś już ta bliskość, nawet minimalna powinna miedzy nami być...a on mam wrażenie że tego w ogóle nie chce, nie dąży do tego, tylko odnosi wrażenie że ja za bardzo się śpieszę i naciskam....jednocześnie zaznaczając że mu na mnie zależy i moja pozycja u niego jest stabilna, ale na inne rzeczy potrzebuje czasu....sama juz nie wiem czy to jest faktyczny powód czy tylko wymówka bo mu jest ze mną dobrze bądź zwyczajnie wygodnie....
-
To prawda....to dopiero początek a już jak po grudzie....nie rozumiem, nie wiem skąd to może wynikać...może go nie pociągam, może ma to podłoże psychiczne a może traktuje to jako zabawę...sama nie wiem, zastanawiam się ci robić...nie chce go stracić bo mi na nim zależy ale z drugiej strony jak nie będę znała przyczyny faktycznej tego to nie da mi to spokoju badz nas w końcu rozdzieli
-
Były próby rozmów, jednak on ucinał temat twierdząc abyśmy dali życiu żyć lub np nic na siłę wszystko młotkiem... jedyne co potrafił mi powiedzieć to, to że mu na mnie zależy i moja pozycja przy jego osobie jest ugruntowana i żebym nie drążyła tematu braku bliskości bo tu nie chodzi o mnie tylko o czas .....bo na chwile obecna nie potrafi się przełamać....ale z drugiej strony czy po tych 3 miesiącach nie miałby ochoty tak poptostu podejść i mnie przytulic bądź chociaż złapać za rękę jakby mu naprawdę na mnie zależało....
-
Tzn? Trauma...na jakim tle? Jesteśmy dorośli, obydwoje po trudnych małżeństwach więc powinien wiedzieć o co tak naprawdę chodzi i czego tak naprawdę chce..a czasami mam wrażenie że jak już się zbliża to za chwilę znika, milczy, wycofuje się, oddala....szczególnie jak ma stresowe dni...nie wiem jak rozumieć takie zachowanie...