Byłem z psychologiem w kilkuletnim związku. Powiem szczerze, że czegoś takiego nie doświadczyłem nigdy wcześniej w życiu. Ciągłe ocenianie, krytyka zachowań, podważanie moich umiejętności, agresywne wibracje, analiza osobowości. I wałkowanie jednego tematu non stop (psychologia). Tam prawie nie było miejsca na luźną rozmowę, budowanie intymności czy zainteresowanie się moją osobą. Nawet podczas zbliżeń następowała ocena czy krytyka. Dodam, że jestem inteligentnym człowiekiem i dodatkowo nie miałem wcześniej aż takich problemów w relacjach damsko - męskich (jak w każdym związku czy małżeństwie pojawiały się czasami sprzeczki itp., jednak to była zupełnie inna skala). Po takim związku człowiek czuje się jak przejechany walcem. Wyssany z energii. A sam pracuję hobbistycznie z energią, ćwicząc wschodnie style czy medytując. Dwóch bardzo bliskich znajomych również było z takimi osobami i wyszli z tych relacji na kolanach. Nie każdy taki jest, jednakże dla tych osób psychologia to jest forma autoterapii i nie sądzę aby można było z nimi zbudować jakąś silną więź emocjonalną. One nie muszą mieć jakiś predyspozycji do bycia terapeutą, wynikającą np. z cech charakteru, czy nawet numerologicznych liczb mistrzowskich, które są bardziej predysponowane do tego typu rzeczy i naturalnie wyczuwają coś, czego inni uczą się na studiach. Osobiście nie polecam, chyba, że na dłuższą metę lubicie samobiczowanie.