Tylko moja sprawa wygląda tak że chciałam tam cały rok i wszystko było ok tylko nie doniosłam praktyk i jakby nie ukończyłam roku.. wg odział był w Krakowie czekałam prawie miesiąc żeby wyjaśnić brak frekwencji za jeden miesiąc... babka z windykacji bezczelnie twierdziła że wysyła ale plik jest za duży.. a każdego dnia odsetki rosną..
W sumie teraz stanęło na tym że chciałam wpłacić im za ten brak frekwencji (po miesiącu przekamarzania się i tygodniu oczekiwania na list z dokumentami z Warszawi bo w Krk zamknął się odział)
Ale oczywiście te 400 zł nie chce im wpłacić, po czym dostałam informacje od Pani z windykacji (która chyba jako jedna tam pracuje.. bo nie odpisuje nawet czasem kilka dni i trzeba do nich wydzwaniać - a ciekawe jest to że moje znajome też tam dzwonią i nie mogą się dodzwonić) że sprawa trafiła do sąd i może pani wpłacić tą sume w całości i wycofają albo żeby czekała na pismo z sąd
Co za gnoje... a wg na początku wezwanie przyszło na prawie 1000 zł.. dopiero potem kilka dni przedstawiałam im że wpłacałam wszystkie te chore kwoty z kosmosu
Teraz czekam na konsultacje z Rzecznikiem Praw Konsumena (jest w każdym powiecie, jeśli macie możliwość to się poradzcie) i zobaczymy co powie
Boje się że nawet jak im wpłace za frekwencje to i tak to pójdzie do sądu
Gość2021 ten sprzeciw był pisany przez prawnika czy sam go napisałeś?