Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

koziczka91

Zarejestrowani
  • Zawartość

    8
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. koziczka91

    Mój partner a jego mama

    To jest kwestia uzbierania kasy, żeby coś postawić albo kupić
  2. koziczka91

    Mój partner a jego mama

    Jeju przykre to i mam nadzieję, że aż tak źle ze mną nie jest, badam się regularnie Ale niestety wiem co stres może z człowiekiem zrobić i jakich choróbsk mu przysporzyć
  3. koziczka91

    Mój partner a jego mama

    Pracuję, zarabiam dużo dużo mniej niż kiedyś, ale zawsze jakiś grosz zarabiam, więc z dokładaniem się do rachunków nie byłoby kłopotu
  4. koziczka91

    Mój partner a jego mama

    Może ktoś potrafi żyć w ten sposób, ale nie niestety ja nie umiem i obawiam się, że moje wrzody żołądka mają przez to świetną zabawę
  5. koziczka91

    Mój partner a jego mama

    To też budzi moje wątpliwości, bo dotychczas od wielu wielu lat byłam niezależna finansowo i jakoś sobie radziłam, a teraz jest coś a la niepisana zasada dzielenia wydatków na jedzenie między wszystkich domowników, przy czym ja mam zakaz dokładania się do rachunków (zakaz od Mojego), przez co czuję się jakbym była na utrzymaniu. Starałam się też o tym rozmawiać, ale byłam zbywana stwierdzeniem, że wystarczy że będę pomagać w domu.
  6. koziczka91

    Mój partner a jego mama

    Kurcze domyślam się, że to co na początku opisałam tak właśnie brzmi, ale zapewniam że okoliczoności były zupełnie inne. Nie twierdzę, że się nie mylę, ale mam bardzo pozytywne poczucie co do naszej relacji. Nie zrezygnowałam ze swoich pasji, wręcz przeciwnie teraz mam jeszcze lepszą możliwość ich rozwoju, ze znajomymi utrzymuję dobry kontakt, zawodowo zrezygnowałam jakiś czas temu ze swojego zawodu, a przez covida straciłam (tam gdzie mieszkałam) swoją ówczesną pracę. Właśnie pytanie za sto punktów czy rozwiązanie to rezygnacja z relacji? czy też szczera rozmowa, a jak nic się nie zmieni to wtedy się zastanawiać co dalej? czy jeszcze coś innego? I tak, owszem, zastanawiam się co by było gdyby cokolwiek się stało Mojemu, a ja zostałabym sama z mamą...
  7. koziczka91

    Mój partner a jego mama

    Dziękuję Wam za odpowiedzi Tak sobie też to właściwie tłumaczę - gdybym miała dzieci też sobie nie wyobrażam takiego postępowania, nie znam podobnych przykładów wśród znajomych czy rodziny - czyli coś jest nie tak w tej sytuacji. Nie wiem tylko jak dobrze rozpocząć rozmowę na takie tematy z facetem. Pewnie najlepiej byłoby pogadać z teściową, ale... nie mam na razie tyle odwagi by coś takiego jej powiedzieć. Wyprowadzka jest możliwa, ale dopiero za kilka lat
  8. koziczka91

    Mój partner a jego mama

    Hej, jestem tutaj zupełnie nowa, ale zwracam się do Was z prośbą o poradę, bo zupełnie nie mam pojęcia co dalej robić. Jestem od niecałego roku w związku ze świetnym facetem, dla niego po kilku miesiącach naszej znajomości przeprowadziłam się z południa Polski i zamieszkałam z nim i jego mamą na północy kraju. Czułam i nadal czuję, że to jest to, pierwszy człowiek w moim życiu z którym chcę założyć rodzinę itp. Życie pod jednym dachem w trókę totalnie mi nie przeszkadzało, jego mama to świetna babka, a mój Luby sprawiał wrażenie człowieka który potrafi rozgraniczyć sprawy związkowe od życia z mamą. Sprawiał wrażenie... to dobre słowo, bo teraz z biegiem czasu co raz jaśniej widzę, że moje pierwsze obawy, że może być w tym wszystkim za dużo mamy się chyba potwierdzają. Nie mam nic przeciwko, że czasami spędzamy czas w trójkę, nie mam nic przeciwko spędzaniu czasu tylko ja i (przyszła, być może) teściowa, ale kiedy zdażają się sytuacje: "jedziemy do miasta X odebrać jakieś tam rzeczy, chcesz jechać z nami?" w domyśle - ja jadę, zabieram swoją mamę i jeśli chcesz to Ciebie też, to zaczyna mnie skęcać z nerwów. Nie wspomnę już o jeżdżeniu z mamusią na zakupy, o tym jak często ona wspomina że musi kupić mu majtki (!!), o tym że ona decyduje o gotowaniu i... o ostatnich wydarzeniach, czyli o tym jak to Mój zaczął mieć poważne problemy z brzuchem i zaczął się się rajd po lekarzach, bo przyczyna nieznana i jak to ona weszła z nim do gabinetu lekarskiego. Nie wiem czy to z tego bierze się mój smutek i poddenerwowanie całą sytuacją, ale sprawia ona, że mam mętlik w głowie, bo jednocześnie z Moim stanowimy bardzo zgrany team. Nie wiem co mam o tym wszystkim sądzić. Wiem, że mama jest Panią domu, ja jestem "obca", ale zaczynam mieć również poczucie "niepotrzebnej", dlatego proszę Was o poradę. Dodam tylko, że raz czy dwa próbowałam o tym z Lubym porozmawiać, ale nie do końca wiem jak to wszystko ująć, bo nie mam nic złego na myśli, bo lubię jego mamę, a jego kocham, ale nie chcę żyć w trójkącie. Dodam też, że oboje jesteśmy ludźmi w trzeciej dekadzie życia. Z góry dziękuję!
×