Witam,
Chciałabym się poradzić. Czuję, że nie mam już siły, ale chcę walczyć o swoje małżeństwo. Mam 26 lat, męża oraz dwójkę wspaniałych dzieci. Z mężem jesteśmy ze sobą bardzo długo 14 lat razem i 3 lata po ślubie. Nasz związek zaczął stawać pod znakiem zapytania po ślubie.. Mieszkaliśmy z moimi rodzicami. Relacje mieliśmy dobre wiadomo jak w każdym domu ktoś miał do siebie zastrzeżenia, ale nigdy nie było kłótni. Widziałam, że mój mąż nie czuje się dobrze mieszkając u kogoś dlatego po pojawieniu się drugiego syna postanowiliśmy wyprowadzić się na wynajem. Mimo, że nie chcialam, ale zrobiłam to dla niego. Pisząc nie chciałam nie mówię tu o tym, że obstawalam przy rodzicach. Czułam, że jesteśmy nie na siłach wprowadzając się swoje. U moich rodziców nie musieliśmy płacić za rachunki i jedzenie. Mąż miał wtedy problemy, ponieważ miał swoją działalność i został oszukany na dość duża dla nas kwotę pieniędzy. Zbieralismy się po tym 2 lata, aby wyjść na prostą. Ale chciałam aby czuł się dobrze a przede wszystkim aby nie cierpiał na tym nasze małżeństwo, dlatego podjęliśmy decyzję o wyprowadzce. Początkowo wszystko się układało dobrze (pierwsze 1.5 roku) mieszkania "na swoim". Do czasu aż nie zdarzył się wypadek i walczyliśmy o życie naszego drugiego synka. Spędziłam sporo czasu w szpitalu naszym synem opiekowała się szwagier ka, która nie pracuje i mieszka z teściową. Moi rodzice pracują a teściowa nie widziała problemu wręcz mówiła mojej mamie, że po co ma robić sobie wolne skoro jej córka jest w domu i się zaopiekuje naszym synem. Ale po pewnym czasie w szpitalu czułam, że coś jest nie tak. Moja mama zadzwoniła do męża czy może zabrać syna od teściowej na weekend, bo za nim tęsknią i chcą spędzić z nim trochę czasu. Mąż zgodził się bez problemu. Po czym po wizycie u teściowej zadzwonił do mnie z tekstem "co ugralam z moją matka, że zabrała syna". Było mi tak strasznie przykro, bo wiedziałam, że mój mąż nigdy by takiego czegoś nie powiedział. Wiedziałam, że w czasie gdy byłam z synem w szpitalu i włączyłam o jego życie teściowa nastawia mojego męża przeciwko mnie i mojej rodzinie. Dostaliśmy od moich rodziców w prezencie ślubnym działkę na budowę domu niedaleko od nich. Mieliśmy już plany, cieszylismy się a nagle mój mąż stwierdził, że on się tam nie wybuduje. Kiedyś gdy tato pokazał im działkę i mówiliśmy o naszych planach teściowa powiedziała, że my to najlepiej jakbyśmy sobie coś kupili i kto niby w tej budowie nam pomoże. Od tamtego czasu mąż chce kupić dom nie ma już mowy o budowie.. Wtrąca się w każdą kwestie naszego życia. Nawet wszystko co kupię dziecia jest po co to na co a sama im kupuje. Nie zdążę nawet jechać kupić dziecia butów takie jakie mi się podobaja, bo już mają kupione. Pewnie powiecie, że ktoś mi coś daje a mi w dupie źle. Tak. Było to fajne do pewnego momentu potem robiło już się to nachalne. Co weekend przyjeżdża po starszego syna, bo weźmie go na weekend. Początkowo jak mieliśmy drugie dziecko było to duże odciazenie tym bardziej, że mój mąż bardzo mało mi pomaga.. Ale doszło do sytuacji, że co weekend nie mam dziecka w domu nie długo jak będę gdzieś go chciała zabrać to o zgodę będę musiała pytać. Wszystko zaszło już zbyt daleko dlatego gdy byliśmy tam w odwiedzinach mówiłam, że dziś nie zostanie, bo chcemy spędzić czas razem. Zaczęło się nastawianie dziecka. Ja mówiłam nie oni tak a mój mąż ani razu się za mną nie stawił robił jeszcze odcinki w moją stronę, że gdyby był u mojej mamy to bym nic nie powiedziała. Tylko, że u moich rodziców jest 2 razy w miesiącu i to jeszcze ze mną a u nich co weekend. Mam już tego dość robią że mnie głupia wszystkie moje metody wychowawcze są złe. Mówię do syna, że fsprzatamy zabawki po zabawie oni na mnie przesmiewczo do syna mówią, że sprząta sprzątaj jeszcze trochę matka ci mopa do ręki da. Przez czas kiedy byliśmy w szpitalu mój mąż był tak nastawiony przeciwko mnie i mojej rodzinie, że w ogóle nie chce jechać do moich rodziców w odwiedziny a gdy ja chcę tam jechać z dziećmi to jest obrażony i nie rozmawia ze mną przez tydzień. Jest mi strasznie źle, bo czuję że moje małżeństwo się rozpada. Chciałabym żyć z wszystkimi w zgodzie. Nie wiem co tesciowie maja do moich rodziców przecież widzieli się kilka razy. Czuję jakby teściowa robiła jakieś rozgrywki na lepszą babcie tylko po co.. Kocham męża dogadujemy się super do czasu gdy nie jedziemy do nich. Gdy mówię do męża już w domu, że Syn wraca z nami do domu on mówi do mnie, że tam się z nim bawią a w domu się nudzi. Jest mi strasznie źle, bo poświęcam dużo czasu na zabawę z dziećmi ale muszę też zadbać o dom o jedzenie pranie sprzątanie a niestety nie mam pomocy od męża. Gdybym tylko coś powiedziała na temat jego rodziny obraża się zaraz atakuje moja rodzinę i nie rozmawia ze mną tydzień. To tak strasznie boli. Byliśmy tacy zakochani a widzę, że wszystko się psuje. Ja mnie mogę po nocach spać płaczę wciąż, bo chcę odzyskać męża, którego bardzo kocham. Ale wszystko już mnie wykancza. Mąż nawet nie chce ze mną o tym rozmawiac