Dzień dobry Wam wszystkim
To sytuacja podobna do wielu innych. I chciałam się poradzić.
Mam za sobą dość długi 5 letni związek. Sporo było w nim wzlotów i upadków, toksyczności oraz uczuć. Skończyłam tym razem bez dramatów tą relację w sierpniu tego roku. Przez jego chorobę dwubiegunową nie byliśmy w stanie funkcjonować razem..
W tym miesiącu zaczęłam się spotykać z kimś nowym. Poza pisaniem widzieliśmy się dosłownie cztery razy. Ale relacja popłynęła bardzo szybko. Bo dogadujemy się błyskawicznie i mamy wspólne tematy. To dobry człowiek, który tak mi się wydaje, byłby mi w stanie zapewnić normalne życie.
Być może to niedojrzałe. Ale istnieje kilka cech wspólnych obu panów. Ale wiele ich dzieli. I być może się czepiam. Bo są chwile, w których przypominają mi się momenty z byłym...
Mam koteczka, tak może to dziecinne, ale mój były i ja gdy wszystko było z nim dobrze to właśnie razem dbaliśmy o niego. On woził mnie wszędzie z nią. Chodził z nią do weterynarza sam. Wypytywał o nią gdy się nie widzieliśmy. Podsumowując chodzi o to, że zajmowaliśmy się tym cholernym skurczybykiem wspólnie. Dalej. Mój były starał się dbać też o mnie. Obecny też jest bardzo czuły i opiekuńczy, ale mam wrażenie, że mój były bardziej "latał" wokół i mnie i się zwyczajnie przyzwyczaiłam.
Wiem, że do poprzedniej relacji nie wrócę, bo zbyt wiele negatywnych rzeczy się stało i zbyt wiele słów padło. Ale czy ja rzeczywiście jestem gotowa na bycie z kimś nowym i czy to wszystko jest normalne ???