Mamy po 37 lat od 8 lat w związku. On od 2 lat pracuje w nowej firmie, od kilku miesięcy dzwowni do niego jedna koleżanka z biura z różnymi informacjami. Odkąd usłyszałam jej sposób mówienia wiedziałam że z nim flirtuje, kobiety to czują, wiemy jak brzmi flirt a jak zwykły suchy przekaz informacji. Po kilku takich rozmowa zaczęłam go pytać co to za koleżanka że w taki sposób z nim rozmawia i z każdą bzdura dzwoni. Powiedział że to zwykła znajoma i nic ich nie łączy, że sobie coś ubzdurałam i żebym dała mu spokój bo on nie może już słuchać takich bzdur, że ona męża i ja wymyślam głupoty. Stwierdzialam że może faktycznie przesadzam i dałam spokój. Dziś rano znowu zadzwoniła do niego z informacją o której od dawna wie i ten jej sposób słodko pierdzącego mówienia znowu mnie rozpieprzył. Wyszedł z pokoju wzięłam jego telefon a tam zobaczyłam mnóstwo pokasowanych smsow. Przez to że były usunięte widziałam tylko początek wiadomości od niej
"siedzę w wannie z kieliszkiem wina i myślę o tobie"
"dziękuję za rozmowę i rady "
"Od razu poprawił mi się humor, dziękuję "
Dodam że ona ma męża
Nie widziałam nic co on do niej napisal ale domyślałam się że kręcą ze sobą od dłuższego czasu. Pokazałam mu to a on mówi że on nie wie co to jest i że on nic nie pisał i że to jest nic. Po jakimś czasie przyznał że on nie chcial wchodzić w tą relacje, tylko ona, dlatego on nie pisał do niej, co też jest kłamstwem. W kwietniu mieliśmy brać skromny mały ślub. Dziś wywaliłam go z mieszkania ze wszystkimi ...mi a na zakończenie dostał w pysk. Jeszcze kilka miesięcy temu obiecywał że nigdy mnie nie okłamie, że dużo zrozumiał ( już wcześniej mnie okłamywał, ale nie chodziło o kobiety)
Jestem w rozsypce